Reklama

W sprawie wycinki Lasu Solnickiego padły wyjaśnienia, które niewiele wyjaśniły

30/03/2021 15:36

Prawie godzinna konferencja prasowa poświęcona Lotnisku Krywlany i planowanej wycince Lasu Solnickiego wcale nie rozwiała wątpliwości, ani mieszkańców, ani leśników. Bo mieszkańcy wspólnie z leśnikami nadal chcą bronić tego miejsca. I tak – Lasy Państwowe prowadzą na nim gospodarkę leśną, zaś mieszkańcy nie widzą potrzeby organizacji lotniska tylko dla wybranych.

Prezydentowi Białegostoku oraz zaproszonym przez niego gościom nie udało się przekonać mieszkańców do rozbudowy Lotniska Krywlany, a już na pewno nie udało się przekonać do wycinki Lasu Solnickiego. Po blisko godzinnej konferencji prasowej, jaka odbyła się na początku tego miesiąca, wątpliwości i pytań nasuwa się wcale nie mniej niż było to przed tą konferencją. Co istotne, to właśnie ta konferencja miała rozwiać wątpliwości mieszkańców co do inwestycji lotniczej w Białymstoku. Jednak nie tylko nie rozwiała, ale na dodatek pogłębiła.

- Lotnisko Krywlany ma być lotniskiem dla wszystkich białostoczan po to, byśmy mogli docelowo latać do innych miast kraju i także świata – mówiła na konferencji prasowej rzecznik prezydenta Białegostoku Urszula Boublej.

Jednak w trakcie dyskusji okazało się, że mieszkańcy, identycznie tak jak obecnie, w swojej większości będą mogli polatać palcem po mapie lub pokazać palcem na niebie lecący samolot. Na białostockie lotnisko nie będą mogły jeszcze dość długo wlecieć, ani z niego wylecieć samoloty rejsowe, oferujące regularne przeloty do dowolnego punktu docelowego. I co najważniejsze – nie ma terminala, ale i też nie wiadomo kiedy będzie. Mgliście padła zapowiedź prezydenta, że budowa terminala jest w planach. Ale w planach od 2006 roku jest także hala widowiskowo – sportowa i szereg innych rzeczy, które nie powstały. A terminal jest o tyle istotny, że bez niego z lotniska Krywlany nie odprawi się żaden podróżny. Zatem mówienie w takiej sytuacji o lotnisku dla białostoczan brzmi identycznie jak o kopalni diamentów dla białostoczan w Republice Południowej Afryki. Jak się uda dotrzeć, może uda się też zatrudnić w takiej kopalni. Z kolei z lotniska Krywlany jeśli uda się nazbierać pieniędzy na prywatny przelot, może uda się gdzieś dolecieć.

Różne słowa, które padły na początku marca z ust prezydenta oraz urzędników, jak też i zaproszonych przez nich gości, nie rozwiały więc wątpliwości mieszkańców Białegostoku. Zresztą wystarczyło poczytać komentarze w trakcie trwania transmisji online, jak i bezpośrednio po niej. Padło wiele pytań od mieszkańców, padło też wiele sugestii, zaś udzielone odpowiedzi były ogólnikowe, albo nie było ich wcale.

Aktualnie trwa walka o Las Solnicki, bo to on jest obecnie największą przeszkodą do rozbudowy Lotniska. Urząd Miejski w Białymstoku chce wyciąć około 15 tys. drzew. I to tylko na początek. Bo w kolejnych latach, jak będą rosły drzewa, które dziś są niskie, one też mają skończyć pod piłą spalinową lub czymkolwiek innym, co będzie w stanie szybko wycinać drzewa. Ile zatem drzew finalnie zniknie? Jest to pytanie, na które dziś nikt nie umie udzielić żadnej odpowiedzi. A to jest jedna z tych kwestii, z którymi mieszkańcy się nie zgadzają. Chcą chronić las i zieleń.

- Teraz przygotowujemy się do odwołania i myślę, że będziemy się odwoływać. Jesteśmy w trakcie analizy dokumentów, które udostępniło miasto. Mieliśmy wątpliwości co do sensowności tej inwestycji i te wątpliwości zostały potwierdzone. Nadal uważamy, że decyzja o usunięciu przeszkód lotniczych jest nieprzemyślana i zbyt wczesna. (...) Wszystko wskazuje na to, że nawet po wycince będzie to nadal lotnisko, użytkowane przez wybrane osoby, które będzie na to stać, bo na pewno nie przez przeciętnego białostoczanina – powiedziała Polskiemu Radiu Białystok prezes stowarzyszenia Okolica Małgorzata Grabowska-Snarska.

A powiedziała to w kontekście wydanej niedawno przez Samorządowe Kolegium Odwoławcze decyzji, która utrzymała decyzję prezydenta Białegostoku w sprawie wycinki około 15 tys. drzew w Lesie Solnickim. Wszystko więc wskazuje na to, że mieszkańcy będą skarżyć tę decyzję prezydenta do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Podobnie zresztą jak Lasy Państwowe, które także nie widzą zasadności wycinania takiej ogromnej połaci drzew. Powody przedstawią zapewne sądowi, bo mediom wyjaśniono krótko.

- Orzeczenie wydane przez Samorządowe Kolegium Odwoławcze nie wpłynęło na stanowisko Nadleśnictwa Dojlidy, które w dalszym ciągu przeciwstawia się decyzji wydanej przez prezydenta Białegostoku. W dalszym ciągu analizujemy to orzeczenie wydane przez SKO. W krótkim czasie będą podjęte przez Nadleśnictwo dalsze kroki. Na razie trwa analiza tego dokumentu. W każdym razie uważamy, że te drzewa nie powinny zostać wycięte – powiedział rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku Jarosław Krawczyk.

W najbliższą niedzielę w Lesie Solnickim, na którym ciąży wyrok śmierci tysięcy drzew, świętować będzie można pierwszy dzień wiosny. Aktywiści z inicjatywy „Wspólny Las” zapraszają wszystkich do przywitania wiosny właśnie w tym kompleksie leśnym. Szczegóły tego wydarzenia przekażemy jutro na naszych łamach. Ale już teraz możemy zdradzić, że zaplanowano na ten dzień wiele atrakcji i wspólnych zabaw.

Cała ta inwestycja lotnicza na Krywlanach wydaje się jednak mocno nieprzygotowana i raczej pozostaje bez szczegółowego planu na przyszłość. Prezydent Białegostoku wszak zaproponował nielubianemu przez siebie marszałkowi województwa podlaskiego (i to naprawdę delikatnie określając, że nielubianego), aby wspólnie założyć samorządową spółkę do utrzymania Lotniska Krywlany. Marszałek jednak do chwili obecnej jeszcze się do tej sprawy nie odniósł, ale ustami swojej rzecznik prasowej poinformował, że na pewno odpowie prezydentowi Białegostoku w tej sprawie już niebawem.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: bialystok.pl)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do