Reklama

Wycinka Lasu Solnickiego coraz bliżej. Prezydent chce, żeby decyzję o niej podjął ktoś inny

30/06/2019 15:38

Tadeusz Truskolaski nie chce być sędzią we własnej sprawie i wydanie decyzji odnośnie wycinki Lasu Solnickiego chce przekazać komuś innemu. Nie zmieni to faktu, że nawet jeśli jakikolwiek inny urząd wyda taką decyzję, odpowiedzialność za wycinkę jak i całą inwestycję na Krywlanach poniesie białostocki magistrat pod jego kierownictwem.

Ponownie musimy wrócić do tematu uszczuplenia Lasu Solnickiego, ale przede wszystkim paska startowego na Krywlanach. Bo to on jest bezpośrednią przyczyną i powodem, dla których do dziś nie jest wiadomo ile drzew i na jak dużym obszarze zostanie wyciętych z Lasu Solnickiego. Las jest bowiem przeszkodą lotniczą, bez usunięcia której nie będzie można uruchomić paska, z którego i tak w zasadzie większość mieszkańców nie będzie miała okazji skorzystać ani razu. Pas, jak już wiadomo, będzie służył tylko tym, którzy posiadają własne samoloty, albo stać ich będzie na rejs powietrzną taksówką za kilka tysięcy w jedną stronę.

Od początku było wiadomo, że paska startowego nie da się rozbudować, co oznacza, że lotniska też nie. Zresztą w planach, kiedy podejmowano decyzję o jego budowie, nie przewidywano nawet terminalu do odprawy pasażerskiej. Dopiero, kiedy pojawiło się bardzo wiele głosów krytycznych, ale i wiele pytań, magistrat zapewniał wraz z radnymi Platformy Obywatelskiej, że w przyszłości możliwa jest budowa terminala.

- W latach 2019-2021 na Krywlanach powinien być zmodernizowany lub zbudowany nowy terminal. Około roku 2020 czeka nas dyskusja w jakim kierunku rozbudowywać Krywlany – tak mówił pod koniec 2017 roku radny Maciej Biernacki.

Mamy zatem rok 2019, ale o budowie terminala nie słychać ani słowa. Na dodatek, samo lotnisko wciąż nie posiada certyfikacji, która umożliwiłaby korzystanie z niego choćby w tych minimalnych możliwościach. Kiedy radni podejmowali uchwałę w sprawie przeznaczenia pieniędzy na budowę paska startowego, nikt nie wyjaśnił im, że oddanie tego tak zwanego lotniska będzie wiązało się z wycinką bardzo dużego obszaru leśnego po sąsiedzku. Dowiedzieli się o tym dopiero po głosowaniu i można powiedzieć, że tylko dzięki czujności ówczesnego radnego Wojciecha Koronkiewicza, który dociekał jak dużo Lasu Solnickiego zniknie pod toporem i piłami.

Zgodnie z zezwoleniem na realizację inwestycji w zakresie lotniska użytku publicznego, usunięto w otoczeniu budowanego pasa startowego 71 drzew. W decyzji Wojewody o zezwoleniu na realizację inwestycji w zakresie lotniska publicznego znajduje się zapis o konieczności wycięcia drzew stanowiących przeszkody lotnicze. W chwili obecnej, zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Infrastruktury z dnia 25 czerwca 2003 r. w sprawie warunków, jakie powinny spełniać obiekty budowlane oraz naturalne w otoczeniu lotniska, na działkach będących własnością Gminy Białystok lub Skarbu Państwa przeszkodę lotniczą stanowią drzewa rosnące na powierzchni ok. 38 ha. Drzewa te będą przeznaczone do całkowitej wycinki. Na pozostałym obszarze o powierzchni ok. 45 ha niezbędne będzie również usunięcie przeszkód lotniczych. Specjalistyczne służby określą, czy zakres ww. prac będzie polegał na przycince drzew, czy ich wycince” – odpisał na interpelację radnego Koronkiewicza zastępca prezydenta Białegostoku Rafał Rudnicki.

Właśnie z tej odpowiedzi dopiero wszyscy dowiedzieli się, że zagrożonych wycinką jest ponad 80 hektarów lasu. To tysiące drzew, za które teraz białostocki magistrat nie chce wziąć odpowiedzialności. Niedawno Tadeusz Truskolaski zwrócił się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Białymstoku, aby to ono wyznaczyło organ do wydania decyzji w tej sprawie. Normalnie i zgodnie z prawem to prezydent Białegostoku powinien podjąć taką decyzję, ponieważ pełni funkcję starosty, jako gospodarz miasta na prawach powiatu. Ale…

- Zmieniło się prawo. W tej chwili starosta wydaje taką decyzję. W przypadku Białegostoku starostą jest prezydent miasta, więc musiałby wydać decyzję w swojej sprawie. Decyzja dotyczy inwestycji, która dzieje się w naszym mieście, na naszym terenie, którą realizuje prezydent Białegostoku – powiedziała Polskiemu Radiu Białystok Urszula Boublej, rzeczniczka prezydenta Białegostoku. I dodała, że wniosek do Samorządowego Kolegium Odwoławczego został złożony po to, aby to inny urząd wydał decyzję. Po co? – Bo dzięki temu wszyscy będą mieli jasność, że decyzja została wydana w sposób właściwy, obiektywny, bezstronny i liczymy na to, że ktoś, kto zewnętrznie będzie mógł tę sprawę ocenić, no właśnie w taki sposób do tego tematu podejdzie.

Faktem jest, że mieszkańcy już w ubiegłym roku zaczęli protestować przeciwko wycinaniu drzew z tak ogromnego obszaru. Więc poza tą obiektywnością i bezstronnością, prezydent może się obawiać bardzo negatywnych opinii mieszkańców, jeśli to on podjąłby decyzję o wycince lasu i na dodatek po to, aby z lotniska na Krywlanach mogło skorzystać mniej osób niż z Lasu Solnickiego. Ale obawa może dotyczyć jeszcze innej kwestii – brakuje raportu oddziaływania na środowisko. A skoro go nie ma, to raczej mało kto odważyłby się podjąć decyzję o wycince bliżej nieokreślonej ilości połaci leśnej. Przecież trudno z góry założyć, że wycinka nawet jednego hektara lasu pozostanie bez wpływu na środowisko naturalne, na życie ptaków i zwierząt leśnych, nie mówiąc już o 38 czy 83 hektarach lasu.

W ogóle całej tej inwestycji nie tylko powinno przyjrzeć się Samorządowe Kolegium Odwoławcze, ale także służby i prokuratura. Być może udałoby się znaleźć odpowiedzi na pytanie jedno z najważniejszych – dlaczego nikt radnym przed głosowaniem nie przedstawił informacji, że raport oddziaływania na środowisko nie został sporządzony i dlaczego nie posiadali wiedzy o konieczności wycinki bliżej nieokreślonej ilości drzew z Lasu Solnickiego? Bliżej nieokreślonej, ponieważ w różnych terminach pojawiały się różne dane i różne informacje odnośnie tej inwestycji. Dlaczego w końcu nie przedstawiono planów organizacji tego lotniska, a prowadzone rozmowy z potencjalnymi przewoźnikami zostały utajnione? Radni chyba powinni posiadać wiedzę na co przeznaczają pieniądze publiczne pochodzące z podatków mieszkańców i jak będą mogli korzystać z inwestycji zrealizowanej z tych pieniędzy?

Co w tej sprawie jeszcze dziwi? Zupełny brak aktywności ekologów, którzy normalnie powinni raczej protestować w sprawie wycinki tysięcy drzew. Tym bardziej, że inwestycja lotnicza będzie służyła nielicznym, a po drodze do jej realizacji, w przestrzeni publicznej krążyło wiele sprzecznych lub niespójnych ze sobą informacji. Aktualnie trzeba czekać na decyzję Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które wypowie się w sprawie organu uprawnionego do wydania decyzji. Zastanawiamy się, co zrobi Tadeusz Truskolaski, gdyby okazało się, że SKO jednak nakaże prezydentowi Białegostoku podjęcie decyzji o wycince?

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: bialystok.pl)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do