
Dokładnie rok temu o tej porze Białystok był cały zasypany śniegiem i skuty lodem, bo nie było komu zająć się tym śniegiem, który napadał. Firmy odpowiedzialne za zimowe oczyszczanie miasta kompletnie sobie nie poradziły ani przy pierwszych większych opadach śniegu, ani przy kolejnych. W tym roku odśnieżać Białystok będą dokładnie te same podmioty.
Pogoda tej zimy jest dla Białegostoku bardzo łaskawa. I na razie nie zapowiada się, aby to uległo zmianie. Co najmniej do końca miesiąca stycznia nie są przewidywane duże opady śniegu, więc kierowcy i piesi mogą odetchnąć z ulgą. A mogą również dlatego, że w tym roku za odśnieżanie miasta są odpowiedzialne dokładnie te same firmy, które w ubiegłym roku kompletnie sobie nie poradziły z obowiązkami. Nie dość, że nie było odpowiedniej liczby ludzi do pracy, to brakowało wszystkiego – od soli drogowej począwszy po sprawne pojazdy.
Zima sprzed roku jeszcze cały czas tkwi w pamięci mieszkańców Białegostoku, ponieważ przez ponad dwa miesiące na drogach i chodnikach dział się prawdziwy Armagedon. Nie dość, że padało dużo i niemal codziennie, to jeszcze nie było komu sprzątać śniegu. Prezydent z urzędnikami tylko rozkładali ręce i nakładali kolejne kary na firmy odśnieżające, które to kary prawdopodobnie ujdą płazem. Odbywały się też posiedzenia sztabu kryzysowego, tylko od tego sytuacja się nie poprawiała i śnieg nie znikał ani z ulic, ani z chodników.
Mieszkańców Białegostoku i radnych zmroziła informacja, że w tym roku ponownie ten sam wykonawca jest odpowiedzialny za zimowe oczyszczanie miasta. Tym bardziej, że kary z ubiegłego sezonu jeszcze nie zostały uiszczone. Dyrektor departamentu gospodarki komunalnej i ochrony środowiska Andrzej Karolski nie potrafił wyjaśnić kiedy i czy w ogóle nałożony około milion złotych kar pojawi się na kontach urzędu.
- Postępowania zapewne będą toczyć się przez lata przed sądami. Z tego, co dociera do nas z innych części kraju, sądy albo umarzają sprawy albo zawierane są ugody. Z racji na ustawę antycovidową, czy też sytuację ekonomiczną w kraju, firmy są chronione. Niemniej, nasze biuro prawne pracuję pełną parą – przekazał radnym na posiedzeniu komisji infrastruktury.
Radni zastanawiali się tymczasem, jak to w ogóle jest możliwe, że taki wykonawca ponownie został wyłoniony w przetargu do odśnieżania. Tym bardziej, że kwota za zimowe utrzymanie miasta to aż 16 mln złotych dla podmiotów, jakie nie wykazały się odśnieżaniem w ubiegłym sezonie i kolejne 11 milionów złotych dla innych podmiotów, które mają jeszcze okazję sprawdzić się w trudnych zimowych warunkach. I tu padło wyjaśnienie, że nie było specjalnie innych chętnych do takiej pracy.
Firmy, które mogłyby zająć się zimowym odśnieżaniem, nie podjęły się tego zadania. Magistrat – jak zapewniał dyrektor Karolski – prowadził rozmowy z Astwą oraz z MPO, które nie były zainteresowane wykonaniem takiej usługi. Dyrektor departamentu gospodarki komunalnej i ochrony środowiska przekazał też, że inne firmy wycofały się z uwagi na rosnące koszty paliwa oraz soli. A i z solą okazało się, że sytuacja jest niepewna. Bo sól drogowa pochodzi z białoruskiego Solinogorska. Zatem mając na uwadze obecne wzajemne relacje pomiędzy Polską a Białorusią i tym co się dzieje na granicy, wydaje się, że trzeba głównie liczyć na przychylność matki Natury.
- Wszyscy drżymy i zastanawiamy się, kiedy ten kierunek pozyskiwania soli się skończy. Dlatego też zobowiązaliśmy wykonawców, by mieli zawarte umowy na sól pochodzącą z innego źródła – mówił radnym dyrektor Andrzej Karolski.
Urzędnicy mają jednak plan awaryjny na wypadek ataku zimy. Po pierwsze, aby uniknąć sytuacji z zeszłego sezonu, Miasto Białystok kupiło własną sól. Dokładniej, to aż 2 tys. ton soli drogowej. I gdyby okazało się, że znów nie będzie komu jeździć na pługach, piaskarkach i pługopiaskarkach, obowiązki będzie mógł podjąć alternatywny wykonawca. Kto? Możliwe, że do odpowiednich pojazdów wsiądą kierowcy miejskich spółek. Bo dysponują kilkoma pojazdami, które się do tego nadają.
- Miejskie spółki mają zakupiony własny sprzęt, a wiemy też, że ich kierowcy posiadają uprawnienia do prowadzenia maszyn. Mają też doświadczenie – przekazał Andrzej Karolski.
Ten wariant jednak bardziej jest przygotowany na wypadek zasypania śniegiem dróg i ulic. Choć, jak przyznał dyrektor Karolski, wolałby nie testować tego wariantu. Ma on nadzieję, że zima będzie łagodniejsza, a wybrane podmioty poradzą sobie z odśnieżaniem. Co zatem z chodnikami? Tu informacji jest zdecydowanie mniej. Być może Miasto Białystok w ramach skorzystania z wariantu zastępczego będzie dogadywało się ze spółdzielniami oraz wspólnotami mieszkaniowymi, które posiadają swój sprzęt i ludzi.
Patrząc na prognozy długoterminowe, na razie duże opady śniegu raczej nam nie grożą. Z tym, że pogoda jest często nieprzewidywalna i nieraz zaskakiwała wszystkich, włącznie z tymi, którzy są odpowiedzialni za przeciwdziałanie jej złym skutkom. W tej sytuacji powiedzieć więc: „aby do wiosny” brzmi chyba adekwatnie do tego, z czym mamy do czynienia w Białymstoku.
(Cezarion/ Foto: DDB)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie