Reklama

Za potrącenie rowerzystki i ucieczkę z miejsca zdarzenia odpowiada przed sądem Włodzimierz Cimoszewicz

17/03/2024 10:39

Po prawie pięciu latach od zdarzenia ruszył w końcu proces Włodzimierza Cimoszewicza. Prokuratura postawiła mu zarzuty potrącenia rowerzystki i ucieczkę z miejsca zdarzenia. Sprawa jest prowadzona przez Sąd Rejonowy w Hajnówce. Oskarżony od początku nie przyznaje się do winy.

Choć do wypadku doszło jeszcze wiosną 2019 roku, to proces Włodzimierza Cimoszewicza ruszył dopiero teraz. Powodem było między innymi to, że kiedy spowodował wypadek, kończyła się kampania wyborcza do Parlamentu Europejskiego. Kilka dni później Włodzimierz Cimoszewicz był już europosłem i posiadał immunitet. Nie można było mu formalnie postawić zarzutów, bo najpierw należało poczekać, aż Parlament Europejski zdecyduje o uchyleniu tego immunitetu.

Doszło do tego w marcu 2022 roku, ale śledczy musieli jeszcze ustalić kilka innych rzeczy w związku z dochodzeniem. Między innymi czekali na opinię biegłych, z której ostatecznie wynikało, że reakcja kierującego autem była spóźniona. Zbyt późno zaczął on hamować czego efektem było potrącenie rowerzystki na przejściu dla pieszych.

- Nie przyznaję się, ponieważ nie spowodowałem tego wypadku i twierdzę, że nie można mojego zachowania po wypadku traktować jako zbiegnięcia z miejsca zdarzenia – mówił przed hajnowskim sądem Włodzimierz Cimoszewicz.

Na razie nic nie wskazuje na to, aby starsza kobieta sama się potrąciła. Bo jeśli nie polityk ją potrącił, to ktoś to jednak zrobił. Innych podejrzanych w tej sprawie brak. W każdym razie Włodzimierz Cimoszewicz twierdzi, że nie można mówić o jego zbiegnięciu z miejsca zdarzenia, bo – jak twierdzi – udzielał później pomocy poszkodowanej. Mimo, że twierdził, że jej nie potrącił.

- O zbiegnięciu można mówić wtedy, kiedy intencją osoby jest uniknięcie odpowiedzialności przez uniknięcie rozpoznania. Było wielu świadków tego wypadku, a ja, jak sądzę, jest osobą powszechnie znaną w Hajnówce ze względu na swoją działalność polityczną i z tego też powodu uważam, że ten zarzut jest sprzeczny ze zdrowym rozsądkiem – argumentował Włodzimierz Cimoszewicz.

Podkreślał, że nie zawiózł kobiety do szpitala, ale jej to proponował, bo sama poszkodowana miała odmówić takiej formy pomocy. Prosiła, aby polityk zawiózł ją wraz z rowerem do domu, więc tak też zrobił. Wiadomo w tej sprawie jest jeszcze to, że auto, którym kierował, nie miało ważnych badań technicznych. Przed sądem Włodzimierz Cimoszewicz wyraził współczucie poszkodowanej z powodu obrażeń, jakie odniosła. Kolejny termin sprawy sąd wyznaczył na połowę czerwca.

(Cezarion/ Foto: GSV)

Aktualizacja: 21/03/2024 05:43
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do