
Jeszcze w tym roku ma ruszyć budowa pasa startowego na Krywlanach. Jak informowaliśmy kilka dni temu, wojewoda podlaski wydał decyzję zezwalającą na te inwestycję. Prezydent Białegostoku zapowiada, że lotnisko w przyszłości będzie mogło być rozbudowane. My jednak sprawdziliśmy, że będzie to na tyle trudne, że wręcz mało prawdopodobne.
Bez lotniska i łączności powietrznej nasze miasto będzie traciło na atrakcyjności. Szczególnie na atrakcyjności inwestycyjnej i biznesowej. Bez komunikacji powietrznej ciężko będzie ściągnąć do naszego miasta i regionu poważnych inwestorów. W dzisiejszym świecie dla przedsiębiorcy liczy się przede wszystkim czas. A wiadomo, że samolotem najszybciej jest dotrzeć wszędzie, gdzie tylko istnieje ku temu infrastruktura.
Za chwilę ruszyć ma budowa pasa startowego na Krywlanach. Częściowo na pewno rozwiąże to kłopot komunikacyjny dla przedsiębiorców w naszym mieście i regionie. Bo po zakończeniu inwestycji będą mogły w Białymstoku lądować małe samoloty prywatne, które w większości będą przewoziły biznesmenów lub te osoby, które stać na prywatne przeloty samolotami zabierającymi na pokład nie więcej niż 50 osób. Władze Białegostoku początkowo niewiele mówiły o małej dostępności tego lotniska dla „przeciętnego Kowalskiego”. Bardziej nośne było hasło budowy lotniska. Jednak trzeba też dodać, że nikt nie ukrywał, że pas startowy na Krywlanach, to nie budowa lotniska, i że nie będzie tu żadnych lotów rejsowych.
- Po zrealizowaniu przedsięwzięcia i certyfikacji lotnisko Krywlany będzie ogólnodostępnym lotniskiem lokalnym, dopasowanym do potrzeb regionu, z możliwością wykorzystywania zarówno do ruchu pasażerskiego, jak i lotów cargo – powiedział Tadeusz Truskolaski zaraz po podpisaniu wniosku o wydanie pozwolenia na budowę inwestycji na Krywlanach.
Czytając lub słuchając takich wypowiedzi człowiek mógłby odnieść wrażenie, że chodzi o poważną inwestycję lotniczą. Tak jednak nie będzie. Bo przewiduje się jedynie budowę drogi startowej o wymiarach 1350 m na 30 m o nawierzchni sztucznej, budowę drogi startowej o wymiarach 840 m na 160 m o nawierzchni trawiastej, budowę płyty do zawracania samolotów, budowę dróg kołowania, budowę płyt postojowych, budowę wskaźników kierunku wiatru, budowę wskaźników ścieżki podejścia, budowę drogi startowej dla modeli latających, budowę strefy lądowania skoczków spadochronowych oraz budowę niezbędnej infrastruktury technicznej. Przynajmniej na taką inwestycję wojewoda podlaski wydał pozwolenie. Nie ma tu ani słowa odnośnie hali do odpraw pasażerskich.
Warto dodać, że cała infrastruktura zostanie zrealizowana ze środków Miasta Białystok. Zatem zapłacą za nią mieszkańcy Białegostoku, choć niewielu z niej skorzysta. To trochę dziwne, że nikt nie pomyślał, aby tę inwestycję zrealizować na zasadzie partnerstwa publiczno – prywatnego. Czyli wespół z podlaskimi przedsiębiorcami, którzy przede wszystkim z tej inwestycji skorzystają. Możliwe, że prezydent uznał, iż mieszkańców stać na wybudowanie pasa startowego dla przedsiębiorców. W sumie ludzie w naszym mieście już niejedno widzieli i doświadczyli na własnej skórze.
- Planujemy inwestycję wyłącznie z budżetu miasta. To nasz teren i nasza inwestycja. W innym przypadku trzeba by było powołać spółkę lub inny podmiot celowy i wejść tak naprawdę w postępowanie prowadzone przez samorząd województwa podlaskiego. Lotnisko Krywlany będzie lotniskiem publicznym, zarządzanym przez Miasto Białystok – mówił blisko dwa lata temu zastępca prezydenta – Adam Poliński.
I słowo stało się faktem. Pas startowy będzie zbudowany z pieniędzy mieszkańców Białegostoku. Jednak zarządzać nim będzie spółka Aero Partner. Spółkę tę powołał Aeroklub Polska, ponieważ sam nie mógłby zarządzać lotniskami, które były w jego użytku. Powołanie spółki kapitałowej było konsekwencją wprowadzenia przez ustawodawcę zamkniętego katalogu podmiotów, które mogą uzyskać zezwolenie na zarządzanie lotniskiem użytku wyłącznego, zawarte w art. 174 ust. 2 Prawa lotniczego. Dlatego też pasem startowym i wybudowaną infrastrukturą zarządzać będzie podmiot zewnętrzny.
Tymczasem prezydent Białegostoku zapowiadał niedawno, że ma nadzieję na rozbudowę tego, co za chwilę powstanie. Mówił o możliwości wydłużenia pasa startowego oraz o tym, że być może w Białymstoku pojawią się loty rejsowe. To trochę pobożne życzenia i możliwe, że mocno na wyrost.
- My nie zamykamy tego lotniska w 1350 metrach. Są możliwości wydłużania tego pasa. Będą tam mogły lądować samoloty do 50 osób. Będzie ono obsługiwało komunikację biznesową, taksówki lotnicze, ale nie jest powiedziane, że nie będzie prowadzona regularna komunikacja lotnicza, o ile linie będą tym zainteresowane – mówił Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku.
To jak na razie odległa przyszłość. O ile w ogóle realna. Znając jednak realia lotniska Krywalny, a zwłaszcza obszaru, na którym mogłoby być zlokalizowane, bardzo mało prawdopodobna. Powodów jest co najmniej kilka. Jednym z najpoważniejszych jest istniejąca już zabudowa, która może kolidować z rozbudową lotniska. Już w tej chwili niektóre z istniejących obiektów są przeszkodami na trasie korytarza powietrznego niezbędnego do lądowania. Inną przeszkodą jest zabudowa w bliskim sąsiedztwie lotniska Krywalny – chodzi tu tak o zabudowę mieszkaniową, jak i tę, która powstanie. To między innymi planowana hala widowiskowo – sportowa, czy powstający niedaleko Tor Wschodzący Białystok. Inną przeszkodą są z kolei drzewa i konieczność ich wycinki. Będzie to bardzo droga operacja, być może przekraczająca wartość inwestycji.
Warto dodać, że pas startowy będzie budowany w kierunku wschód – zachód. Czyli od Dojlid Górnych w stronę Stadionu Miejskiego. Z uwagi na to, że Dojlidy Górne cały czas się rozbudowują, zaś w okolicach stadionu miejskiego powoli wyrastać będą nowe bloki mieszkaniowe, rozbudowa pasa startowego w przyszłości będzie bardzo trudna, żeby nie powiedzieć niemożliwa.
Zgodzić się można na pewno co do jednego. W obecnych warunkach nie ma szans na żadne inne lotnisko, oprócz tego na białostockich Krywlanach. Pieniądze na duży port regionalny przepadły wraz z byłym marszałkiem województwa podlaskiego – Jarosławem Dworzańskim, który w pocie czoła przez blisko osiem lat budował port, którego nie ma.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: pixabay.com/ flyer)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie