Reklama

Zapomniana galeria, która świeci pustkami

23/11/2015 13:11


Temat galerii handlowych w Białymstoku będzie zapewne wracał jeszcze niejeden raz na nasze łamy. Niedawno mieliśmy okazję przedstawić nieco bliżej skutki otwarcia Galerii Jurowiecka. Na razie są to korki tworzące się w godzinach popołudniowego szczytu już od ulicy Legionowej. Ale jeśli dalej będą powstawały takie obiekty handlowe w centrum miasta, to na obrzeżach życie handlowe będzie umierało.

Stajemy się coraz bardziej wygodni. Chociaż w tym względzie bardziej by wypadało powiedzieć, że staliśmy się już bardziej wygodniccy. Zamiast korzystać z transportu publicznego, wybieramy własne auto, wozimy bardzo często, oprócz siebie, wyłącznie powietrze, a zaparkować to najlepiej by się chciało pod samym wejściem miejsca, do którego przyjechaliśmy. W tym kontekście także umiejscowienie galerii handlowych nie jest bez znaczenia. Łatwiej nam się wybrać do centrum, niżeli na obrzeża – właśnie z powodu wygody. A jeszcze całkiem niedawno było zupełnie inaczej.

Jak wygląda to w praktyce wystarczy popatrzeć na dowolny parking pod galerią handlową, którąkolwiek. Auta są zaparkowane jak najbliżej wejścia, nawet na stanowiskach dla osób niepełnosprawnych. Co gorsze, dzieje się tak nawet wtedy, gdy na parkingu jest pełno wolnych miejsc, tyle że nieco dalej od drzwi wejściowych. Nie ma się zatem co dziwić, że obecne galerie handlowe położone nieco dalej od centrum zwyczajnie świecą pustkami. A jeszcze całkiem niedawno było zupełnie inaczej. Tłumy ciągnęły do Auchan na Produkcyjnej, kursowały tam nawet specjalne autobusy i znaleźć wolne miejsce na ogromnym parkingu było bardzo trudno. Teraz, nawet w weekendy, kiedy najczęściej wybieramy się na zakupy, nie jest problemem znalezienie wolnego miejsca, a kolejki do kas skurczyły się bardzo mocno. Za to już zupełnie inaczej wygląda podobna galeria – tyle że na Hetmańskiej. Tam jest tłok, zawsze.

Jeszcze kilka dni temu, gdy pisaliśmy o Galerii Jurowiecka jeden z komentarzy pod naszym tekstem na redakcyjnym fanpage brzmiał:

„(…) galerie w Bialymstoku sa przeciez na obrzeżach – raptem jedna jest w centrum (!) a juz niektorzy lamentują”.

Otóż nie jest tak. Oprócz tej jednej opisywanej przez nas galerii, funkcjonuje jeszcze kilka – między innymi Alfa na rogu Mickiewicza i Świętojańskiej oraz Atrium Biała na Miłosza. Z Hetmańskiej jest zaledwie 5 minut komunikacją miejską do ścisłego centrum Białegostoku. Na obrzeżach znajduje się za to Centrum Outletowe oraz kilka innych. To one stanowią mniejszość, zwłaszcza jeśli policzymy sobie ilość najemców, a nie tylko sam budynek.

Trzeba było zamknąć jeden z naszych punktów na Produkcyjnej. Coraz mniej ludzi tam przyjeżdżało aż przestało się opłacać cokolwiek. Teraz mamy tylko ten w Białej – mówi nam pracownik jednego z sieci sklepów z akcesoriami fotograficznymi.

Tu najczęściej robimy wyprzedaże. Trafiają do nas buty, które nie schodzą w innych sklepach. Dzięki temu wysprzedajemy jakoś to co zostaje, tylko po mniejszej cenie. Ludzi jednak trochę ściągają promocje i obniżki – to już słowa pracownicy jednego ze sklepów obuwniczych tej samej galerii.

Być może mało kto już pamięta, ale jedną z pierwszych galerii była Galeria Kwadrat przy ulicy Andersa. Dziś po niej został tylko pustostan. Nie zrobimy już tam zakupów, bo ten obiekt handlowy nie istnieje i najprawdopodobniej już się nie odbuduje. Odkąd otworzyły się galerie bliżej centrum i w ścisłym centrum Białegostoku do „Kwadratu” zaglądało coraz mniej klientów. Niedługo później ruszyła przebudowa trasy generalskiej, droga była rozkopana i był duży problem z dojazdem do obiektu w ogóle. Galeria przestała istnieć.

Byłem dziś w pobliżu byłej galerii kwadrat, 3 lata temu były ochy i achy, pobudują kolejną mega galerię, będzie cud miód obi i tesco 24h i co? I gówno :P Wymówione umowy dla dotychczasowych wynajmujących, galeria zamknięta na 4 spusty i taki widok budynku i parkingu jak na obrazkach poniżej” – czytamy we fragmencie wpisu na blogu poświęconym galeriom handlowym w Polsce - przeliczeni.blox.pl.

mamy za małe miasto na kolejnego molocha”, „jakoś nigdy po drodze mi nie było do tej galerii (tylko kilka razy ją odwiedziłem), pamiętam, że kwadrat był drugim takim większym centrum handlowym w naszym mieście (po auchan produkcyjna) od 2006 roku, kiedy naje***o tych galerii w bardziej dogodnych lokalizacjach, kwadrat zaczął podupadać no i skończyła się jego historia” – czytamy w komentarzach na innym z portali internetowych.

Dlatego właśnie tego rodzaju inwestycje pchają się obecnie do centrów miast, nie tylko w Białymstoku, ale także w wielu miastach w Polsce. Jest to bardzo niedobre zjawisko. W rozwiniętych krajach zachodnich takie obiekty są usytuowane wyłącznie na obrzeżach. W śródmieściu organizuje się przestrzeń dla biznesu oraz drobnego handlu i gastronomii. Coraz częściej także do rekreacji. W ten sposób zyskują wszyscy. Obecnie w miejscu Galerii Jurowiecka mamy kilka punktów usługowych, punkty gastronomiczne, które skutecznie odciągają od tego rodzaju działalności prowadzonej przez drobnych przedsiębiorców i to działających całkiem nieopodal. Dodając do tego fakt, że wcześniej na bazarze pracę miało około 2,5 tys. osób, a obecnie lekko ponad 800 osób, bilans wychodzi bardzo niekorzystnie.

Właśnie przed takimi zjawiskami przestrzegali radni naszego miasta 12 lat temu. W grudniu 2003 roku przyjęli oni stanowisko „w sprawie budowy hipermarketów w Białymstoku”. Już wówczas wskazywali na potencjalne zagrożenie dla lokalnego biznesu związane z budową obiektów handlowych z kapitałem zagranicznym.

Rada Miejska Białegostoku jest przeciwna budowie zagranicznych hipermarketów i ekspansji obcych sieci handlowych w tym sklepów dyskontowych, natomiast popiera rozwój rodzimego handlu. Polskie władze nie panują nad polityką gospodarczą, realizowaną przez podmioty handlowe, zdominowane przez kapitał zagraniczny. Z obserwacji wynika, że istnieje poważne niebezpieczeństwo zmonopolizowania rynku przez te podmioty” – czytamy w przyjętym stanowisku.

Obecna władza w Białymstoku nie tylko pozwoliła na zwiększenie ilości galerii handlowych, ale na dodatek umożliwiła ich budowę w centrum miasta. Za kilka lat te decyzje będą odczuwalne i to bardzo mocno. Na razie odczuwają je takie miejsca, jak nieistniejąca już Galeria Kwadrat oraz kilka innych, które ledwie funkcjonują, starając się przyciągnąć ofertą handlową jakichkolwiek klientów. Mieszkańców Białegostoku jest zbyt mało na tyle dużych punktów handlowych. Białorusini i Rosjanie, którzy do tej pory wywozili stąd sporo różnego rodzaju towarów przyjeżdżają już w znacznie mniejszej ilości i wywożą stąd coraz mniej z racji na obostrzenia przepisów granicznych we własnych państwach.

Wkrótce takich miejsc jak Galeria Kwadrat może być więcej. Ludzi najprawdopodobniej będzie nam ubywało, a nie przybywało. Kto ma więc robić zakupy? Smutne jest to, że przy podejmowaniu decyzji i wydawaniu pozwoleń na budowę często urzędnicy wraz z włodarzami miasta kierują się doraźnym oglądem spraw, nie bacząc na skutki, które będziemy odczuwać za kilka lub kilkadziesiąt lat.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: przeliczeni.blox.pl)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do