
W uśmiechniętej Polsce miało być lepiej i wszyscy mieli się do siebie uśmiechać. Wygląda jednak na to, że do uśmiechania się jest coraz mniej powodów, także w Białymstoku. Mniej uśmiechnięci są obecnie rodzice i pracownicy miejskich żłobków, bo najpewniej część z nich straci pracę. Powód? Połączenie wszystkich żłobków w jeden zespół.
Dziś Rada Miasta ma się zająć sprawą miejskich żłobków. A ta sprawa wypłynęła nagle. Pracownicy dowiedzieli się o rewolucyjnym pomyśle zaledwie kilka dni temu. I nikt, absolutnie nikt z nimi niczego wcześniej nie konsultował. Nie rozmawiał, ani nie uprzedził, że zmieni się wszystko, albo niemal wszystko. Najnowszy pomysł magistratu jest bowiem taki, aby zlikwidować wszystkie istniejące w Białymstoku żłobki i połączyć je w jeden zespół z centralnym zarządzaniem.
- W dniu 10.10.2024 ze strony BIP Urzędu Miejskiego dowiedzieliśmy się z zamieszczonego tam projektu uchwały o zamiarze utworzenia Zespołu Żłobków. Informacja ta była ogromnym zaskoczeniem dla pracowników żłobków. Z tego co nam wiadomo, nikt nie konsultował tego projektu z dyrektorami, pracownikami żłobków ani przedstawicielami rodziców. Nie było żadnych spotkań, żadnych audytów itp. Jest to dla nas kompletnym zaskoczeniem ze od 01.01.2025 ma powstać „ZESPÓŁ ŻŁOBKÓW” – napisali do naszej redakcji pracownicy białostockich żłobków. – Wszystko, to wygląda jakby miało być zrobione w „tajemnicy” a my mielibyśmy być postawieni przed „faktami dokonanymi”. My jako personel obawiamy się zwolnień albo co najmniej zmniejszenia naszych uposażeń. Nie mamy żadnych informacji co do zakresu zmian. Nie powiodły się próby kontaktu Dyrektorów Żłobków z Dyrektorem Departamentu Spraw Społecznych UM p. Adamem Kurlutą (nie odbiera telefonów) oraz z sprawującą nadzór nad działaniem żłobków Panią Zastępczynią Prezydenta Białegostoku Elizą Cybylko – dodają w dalszej części listu.
Faktycznie, w porządku obrad dzisiejszej sesji Rady Miasta jest taki punkt. I co najmniej zadziwiające jest to, że tak ogromne zmiany w systemie opieki nad najmłodszymi mieszkańcami Białegostoku kompletnie nie biorą pod uwagę głosu ani pracowników, ani rodziców. Można zrozumieć, że potrzebne są oszczędności, można zrozumieć, że jest inny pomysł na zarządzanie placówkami oświaty, ale brak dialogu z ludźmi, których te zmiany dotyczą – tego już zrozumieć się nie da.
Przede wszystkim nikt nie uprzedzał pracowników miejskich żłobków, że część z nich może za chwilę stracić zatrudnienie. Bo w końcu dla oszczędności ma powstać jeden Zespół Żłobków, zamiast dziewięciu oddzielnych placówek. Ludzie mają kredyty, zobowiązania, niektórzy są w takim wieku, że odnalezienie się na rynku pracy w innym charakterze jest mało realne. Co gorsza, jak wskazują pracownicy miejskich żłobków, zmiany dotyczyć będą przede wszystkim kobiet, bo to one głównie są zatrudnione w żłobkach. I piszą nam wprost o dyskryminacji płciowej.
- Z naszej obserwacji wynika, że pomysł ten pojawił się po wyborach samorządowych, gdzie stanowisko Zastępcy Prezydenta Białegostoku po Panu Nikitorowiczu objęła Pani Cybulko z partii Polska 2050. Myślimy, iż może to mieć związek z tym, iż Pani ta zamierza stworzyć nową jednostkę budżetową tylko po to aby „obsadzić” tą synekurę polityczną swoimi ludźmi z Polski 2050 (oczywiście w zarządzie tego „tworu”). Podejrzewamy także, że zmniejszenie naszych zarobków, redukcja etatów pod „płaszczykiem” racjonalizacji kosztów ma tylko umożliwić stworzenie „dobrze płatnych” stanowisk zarządczych. My jako personel nie odnajdujemy racjonalności takiego rozwiązania, zarówno finansowego jak i organizacyjnego. Obecnie wszelkie sprawy kadrowe załatwiane są na bieżąco z Dyrektorem Żłobka. Po zmianie będzie konieczność udania się do Dyrektora Zespołu Żłobków (którego siedziba nie jest obecnie znana, jednak na pewno nie będzie on urzędował w każdym żłobku) i wzięcia urlopu wypoczynkowego w celu załatwienia sprawy – piszą do naszej redakcji pracownicy białostockich żłobków.
Ważnym aspektem wobec forsowanych zmian jest po prostu opieka nad dziećmi. Bo mowa tu przecież o maluchach, od 20 tygodnia do 3 roku życia. Takie dzieci muszą się oswoić z nową sytuacją, poznać nowych pracowników, albo pożegnać się z tymi, dla których pracy nie będzie. Taka sytuacja nie sprzyja ani właściwej opiece, ani bezpieczeństwu dzieci – w tym przypadku bezpieczeństwu psychicznemu.
- Sami wystosowaliśmy pismo do Prezydenta Truskolaskiego ze swoimi obawami, jednak patrząc na to jak do tej pory nas potraktowano (brak jakiegokolwiek kontaktu z nami ze strony Urzędu Miasta) może być ono „wołaniem na puszczy” – kończą swój list pracownicy białostockich żłobków.
Od dawna polityka edukacyjna i nadzór na placówkami oświaty w Białymstoku jest kuriozalny. Dość wspomnieć, że kilka lat temu zlikwidowana został szkoła mundurowa, do której uczęszczania chętni byli. Po likwidacji tej placówki powstały prywatne szkoły mundurowe. Z kolei likwidacja przedszkoli i połączenie ich w Zespoły nie przyniosło jak dotąd oszczędności i nie poprawiło w żaden sposób funkcjonowania tych placówek. A przynajmniej korzyści nie potrafił wskazać prezydent Białegostoku, kiedy był o to pytany w interpelacji.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: bialystok.pl)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie