Reklama

Resort Klimatu i Środowiska donosi do prokuratury na firmy leśne. To niebywały „zbieg okoliczności”

03/04/2025 07:41

Firmom leśnym nie jest znany przypadek, aby Ministerstwo Klimatu i Środowiska składało na nie zawiadomienie do prokuratury. A przynajmniej taki przypadek nie był znany do tej pory. Wiceminister Mikołaj Dorożała postanowił jednak być pierwszy i złożył takie zawiadomienie wobec dwóch firm z Podlasia. Akurat tych dwóch, które najgłośniej protestują przeciwko moratorium na wycinkę drzew.

Jest takie powiedzenie” „Przypadek? Nie sądzę”. Jak ulał pasuje do sytuacji, która dzieje się na naszych oczach. Bo trudno uznać za przypadek ewentualnej możliwości złamania prawa tylko przez te firmy leśne, które najgłośniej protestują wobec decyzji Ministerstwa Klimatu i Środowiska. A dokładniej chodzi o moratorium wprowadzone z dnia na dzień w styczniu 2024 roku. Przedsiębiorcy z branży drzewnej od tego momentu nie mają możliwości prowadzenia działalności gospodarczej na dotychczasowych zasadach. A niektóre to już nawet zniknęły z rynku. 

Na ponad 5 tys. firm leśnych działających w Polsce tylko dwie miały się dopuścić przestępstwa, a przynajmniej tego dopatrzył się wiceminister Mikołaj Dorożała z resortu Klimatu i Środowiska. No i cóż za przypadek, są to akurat te dwie firmy, które protestują najgłośniej i wokół których gromadzą się inne firmy z branży drzewnej dołączając do protestów. A jakich to nieprawidłowości dopatrzył się nagle wiceminister Mikołaj Dorożała?

Otóż o rzekomych nieprawidłowościach ma świadczyć sytuacja, w której do przetargu przystępuje tylko jedna firma lub konsorcjum. Z tym, że wiceminister powinien za takie działania zgłosić do Prokuratury około 80 proc. firm leśnych. Bo tak to działają prawie wszędzie w Polsce. Innym zarzutem jest to, że przedsiębiorcy składali oferty tylko w jednym, „swoim” nadleśnictwie. Ale i tu jest praktyka znana od lat, bo tak robią niemal wszystkie firmy leśne w Polsce. Tam, gdzie mają tartaki, tam składają oferty. Sporadycznie zdarza się przerzucanie sprzętu i ludzi daleko od siedziby, bo to podraża koszty wykonania usługi. I jeszcze jeden zarzut – firmy oferowały swoje usługi za kwoty zbliżone do tych, które mogły wypłacić nadleśnictwa. Zarzut jest tak trafiony, jak strzał kapustą w bramkę hokejową. Bo wszystkie nadleśnictwa upubliczniają kwoty, jakie są w stanie zapłacić firmom za usługi. Co powoduje, że każda firma leśna przystępując do przetargu zna cenę usługi jaką jest w stanie zapłacić za nią nadleśnictwo. 

- Do przetargu może przystąpić każdy. To zamawiający (nadleśnictwo) określa jakie warunki mają spełnić wykonawcy. By spełnić te wymagania firmy łączą się w konsorcja. Tak było w przypadku obu konsorcjów wspomnianych w artykule. W ten sposób firmy nie konkurują ze sobą, a współpracują jako jedna całość, będąc w stanie spełnić wymagania zamawiającego, co jest całkowicie zgodne z prawem. Konsorcjum, tak działające na danym terenie, gdzie posiada swoją bazę, ma więc zdecydowanie największe możliwości wygrywania przetargów. Dlatego też zwykle nie startuje do postępowań na innym obszarze, gdzie musiałoby ponosić znacznie większe koszty pracy. Choćby przez dojazdy, a także ze względu na fakt, że jego zasoby są ograniczone. Działają tam już inne firmy, które są w stanie zaoferować nadleśnictwu niższe oferty. To nie są jedyne, aczkolwiek kluczowe powody, dla których ZUL-e niechętnie startują w przetargach oddalonych od swoich tradycyjnych obszarów pracy. Wystarczy prześledzić statystyki zamówień na terenie Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku, a także w innych dyrekcjach regionalnych. Przeciętnie do przetargu stawała zwykle jedna firma lub jedno konsorcjum firm. Podejrzenie „zmowy cenowej” jest w tym wypadku absurdalnym wymysłem. De facto jest to karanie ludzi za ich przedsiębiorczość i umiejętność współpracy – przekazali przedsiębiorcy z branży drzewnej w specjalnym oświadczeniu.

Informacja o złożeniu zawiadomień w prokuraturze przeciwko dwóm firmom z Podlasia przez resort Klimatu i Środowiska, zanim zainteresowani się o tym dowiedzieli, najpierw wyciekła do zaprzyjaźnionych mediów, które opublikowały materiały prasowe prawie wyłącznie na podstawie informacji od ministerstwa i stawiając firmy leśne w złym świetle. Ale to co przebija najmocniej z całej tej sprawy to fakt, że cała branża drzewna już wie, że jeśli ktoś będzie protestował lub krytykował decyzje ministerstwa, musi się liczyć z koniecznością tłumaczenia się w upolitycznionej prokuraturze. 

- Dlaczego dzieje się to w momencie, gdy pozycja kierownictwa resortu słabnie? Przeciwko jego działaniom protestuje nie tylko branża drzewna, lokalne społeczności i samorządy, ale też naukowcy, a wyniki badań opinii publicznej pokazują, że praca ministerstwa jest oceniana nisko. Dlaczego dzieje się to w kluczowym fragmencie kampanii wyborczej? Kandydujący na urząd Prezydenta RP Szymon Hołownia (szef Polski 2050, które to ugrupowanie rządzi w ministerstwie), liczy na głosy ze swojego matecznika, czyli woj. podlaskiego. Czy przypadkiem nie chodzi o to, by zamknąć usta protestującym, którzy mają poparcie lokalnych społeczności i samorządów? – stawiają pytania przedsiębiorcy.

Cała sprawa śmierdzi z daleka polityką i szykanami wobec tych, którzy cierpią na decyzjach ministerstwa, ale otwarcie te decyzje krytykują. Jeszcze na początku tego roku przedstawiciele branży leśno-drzewnej, meblarskiej i papierniczej szacują, że planowane przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska wyłączenie 20 proc. lasów ze zrównoważonej gospodarki leśnej spowoduje likwidację 70 tys. miejsc pracy, stratę 4,5 mld zł dla budżetu z CIT, PIT i ZUS, spadek PKB o 8,75 mld zł (0,3 proc.) i pogorszenie bilansu handlowego Polski o 8,4 mld zł.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: DDP)
 

Aktualizacja: 04/04/2025 04:33
Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Białostoczanin - niezalogowany 2025-09-16 09:07:05

    To nieprawda, że z wodą jest wszystko w porządku! Wiele razy dochodziło do zanieczyszczenia wody wodociągowej i od wielu lat instalacje nie były dezynfekowane i płukane i nie można się doprosić dezynfekcji, jakby to było zło najgorsze! Wodociągi modernizują się od lat i z tej modernizacji tylko szkody! W Polsce udało się zapobiec atakom na infrastrukturę wodociągową, a w Białymstoku cały czas ktoś bombarduje syfem i podmioty właściwe w sprawie nawet po fakcie nie radzą sobie z sytuacją! Wcale nawet nie wyrażają woli robienia czegokolwiek na korzyść ludzi! Za to mają mnóstwo głupich wymówek, bezczelności do zaoferowania mieszkańcom! Jak można zatrudniać takich ludzi?! Jeszcze do niedawna zaprzeczano jakimkolwiek incydentom z wodą. Podmioty odpowiedzialne mają wszystko gdzieś, przede wszystkim mieszkańców. Informacje o dobrym stanie infrastruktury wodociągowej to publiczne kłamstwo i kpina z ludzi!

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Białostoczanin - niezalogowany 2025-09-16 09:13:22

    To nieprawda, że z wodą jest wszystko w porządku! Wiele razy dochodziło do zanieczyszczenia wody wodociągowej i od wielu lat instalacje nie były dezynfekowane i płukane i nie można się doprosić dezynfekcji, jakby to było zło najgorsze! Wodociągi modernizują się od lat i z tej modernizacji tylko szkody! W Polsce udało się zapobiec atakom na infrastrukturę wodociągową, a w Białymstoku cały czas ktoś bombarduje syfem i podmioty właściwe w sprawie nawet po fakcie nie radzą sobie z sytuacją! Wcale nawet nie wyrażają woli robienia czegokolwiek na korzyść ludzi! Za to mają mnóstwo głupich wymówek, bezczelności do zaoferowania mieszkańcom! Jak można zatrudniać takich ludzi?! Jeszcze do niedawna zaprzeczano jakimkolwiek incydentom z wodą. Podmioty odpowiedzialne mają wszystko gdzieś, przede wszystkim mieszkańców. Informacje o dobrym stanie infrastruktury wodociągowej to publiczne kłamstwo i kpina z ludzi!

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do