Reklama

Zaskoczenia nie było. Prawa dziecka, nie prawem, a towarem… politycznym

08/11/2020 15:37

W zależności od potrzeb politycznych prawami dziecka żongluje się jak chce. Przynajmniej w Białymstoku. Raz są ważne, a innym razem nie ważne. Wszystko zależy od tego, czy w handlu politycznym można na nich coś ugrać, czy nie. Tak w skrócie można podsumować ostatnie posiedzenie Rady Miasta Białegostoku.

Tuż przed posiedzeniem Rady Miasta, które zwołane zostało w trybie nadzwyczajnym w miniony piątek informowaliśmy, że przygotowane zostało stanowisko, które przeczy stanowisku przyjętemu niecały rok wcześniej. Bo rok temu ważne były prawa dziecka, nawet tego nienarodzonego. Po roku okazało się, że te prawa są kompletnie nieważne w żadnym momencie, bo akurat na ulice wyszły tłumy, przeciwne rządowi PiS. A jako, że w Radzie Miasta większość ma Koalicja Obywatelska, to i tak kazała czekać aż tydzień, żeby stało się to, co było tylko kwestią czasu.

Realizacja zapisów Konwencji o Prawach Dziecka spoczywa także na samorządach, są one bowiem najbliżej obywateli, poprzez wykonywanie założeń polityki społecznej, rodzinnej czy kulturowej. Rada Miasta Białystok uznaje za bardzo ważne działania Miasta Białystok na rzecz gwarancji i promowania praw dziecka, ze szczególnym uwzględnieniem praw dzieci nienarodzonych” – tak brzmiała część stanowiska Rady Miasta Białegostoku przyjętego w listopadzie ubiegłego roku, za którym ręce podnieśli niemal wszyscy radni.

Rada Miasta Białystok nie może milczeć, gdy od wielu dni białostoczanki i białostoczanie protestują na ulicach. Jesteśmy poruszeni wielotysięcznymi manifestacjami i wyraźnie słyszymy ten głos sprzeciwu i protestu wobec wyroku Trybunału Konstytucyjnego z dnia 22 października 2020 r.” – a to już fragment stanowiska przyjętego w miniony piątek przez radnych wyłącznie Koalicji Obywatelskiej, w którego dalszej części wzywają rząd do dialogu na temat zmian w przepisach.

Czyli w domyśle takich zmian, które pozwolą zabić nienarodzone dzieci, których prawa szczególnie były ważne jeszcze niecały rok temu. Logicznie więc konkludując chodzi o to, aby nienarodzone dzieci pozbawić praw do życia w świetle prawa. To, że radni zaprzeczyli kompletnie swoim stanowiskom przyjmowanym rok po roku, raczej nie powinno dziwić. Choć najlepsze wydaje się to, że jedno i drugie stanowisko ma taką samą moc sprawczą, co dowolna ustawa napisana na skrawku papieru i wywieszona na sławojce. Jeśli komukolwiek z ostatnio głosujących nad nowym stanowiskiem zależałoby na uspokojeniu emocji, wszyscy co do jednego zaapelowaliby o to, aby ludzie w dobie epidemii pozostali w domach i podjęli rzeczową dyskusję, choćby przez internet, o zmianach, ale w Konstytucji.

Radni prawdopodobnie celowo pominęli fakt, że o niezgodności z Konstytucją przepisów aborcyjnych wypowiadały się poprzednie składy Trybunału Konstytucyjnego, a gdyby komuś do głowy przyszło złożyć wniosek o ustalenie zgodności z Konstytucją przesłanki do aborcji pozwalającej na usunięcie dziecka pochodzącego z gwałtu, to orzeczenie Trybunału byłoby takie samo, jak w przypadku przesłanki eugenicznej. Czyli aborcja takiego dziecka byłaby zakazana.

Tak, czy inaczej, prawa dziecka w Białymstoku okazały się być tylko towarem używanym wyłącznie do handlu politycznego. A na dodatek nie ma to wszystko żadnego związku ani z uspokojeniem emocji, ani z jakąkolwiek debatą na temat zmian w prawie, które zmieniłoby istniejący stan rzeczy. A to dlatego, że aby było to możliwe, trzeba by było zmienić zapisy w Konstytucji, na co nawet najlepsza rada dowolnego miasta w Polsce czy w całym wszechświecie, nie ma żadnego wpływu.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: bialystok.pl)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do