Reklama

Zmiany planistyczne w obrębie cmentarza żydowskiego niezgodne z prawem?

18/02/2016 15:44


Z jakichś powodów co chwila są podsuwane do przegłosowania Radzie Miasta nowe plany zagospodarowania przestrzennego dla okolic cmentarza żydowskiego przy budynku ZUS. Problem polega na tym, że gdyby radni je przyjęli, w wersji przygotowanej przez magistrat, prawdopodobnie złamaliby prawo i narazili się na uchylenie tej uchwały w trybie nadzorczym przez wojewodę podlaskiego.

Trudno powiedzieć, czy to niewiedza urzędników, czy celowe działanie, aby doprowadzić do przyjęcia planów zagospodarowania przestrzennego dla obszaru, na którym znajduje się cmentarz żydowski przy ulicy Młynowej. Ale faktem jest, że cała sprawa nie jest do końca taka, jaką być powinna. I jak pisaliśmy jeszcze pod koniec września ubiegłego roku, w ogóle w tym przypadku, odnośnie nowych zapisów planistycznych, nie musi chodzić o cmentarz żydowski, ale przede wszystkim o grunty należące do jednego z białostockich deweloperów.

Na kilka dni przed tym właśnie wrześniowym posiedzeniem Rady Miasta odbyła się Komisja Zagospodarowania Przestrzennego, podczas której dyskutowano o możliwości powiększenia o kilka metrów budynku hali mięsnej. Z takim wnioskiem zwrócił się jej obecny właściciel – firma Arsa. Radni nie mogli pominąć złożonego wniosku, więc zaczęli dyskutować. Dyskusja ta zakończyła się oskarżaniem radnych Prawa i Sprawiedliwości o brak szacunku dla zmarłych białostoczan wyznania mojżeszowego. Właśnie w tym tonie grzmieli radni z Komitetu Tadeusza Truskolaskiego jak i Platformy Obywatelskiej. Nikt wówczas nie rozmawiał o tym, czego dokładnie mogą dotyczyć zmiany planistyczne.

Kiedy wczytaliśmy się w projekt uchwały przedstawionej przez Prezydenta Białegostoku, okazało się, że gdyby radni przyjęli uchwałę w brzmieniu przygotowanym przez magistrat, teren cmentarza zostałby rozciągnięty de facto pod istniejące budynki Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, jak i hali mięsnej. Czyli, gdyby radni podnieśli ręce za uchwałą prezydenta, tysiące ludzi deptałoby po cmentarzu, wchodząc i wychodząc z budynku ZUS – u. Poprzednia uchwała, która określiła zagospodarowanie przestrzenne dla tego terenu, wskazała dokładnie granice cmentarza i nawet rozbudowa hali mięsnej na trzy metry, nie dochodziłaby do granic tego cmentarza. Przypomnijmy tylko, że granice te zostały ustalone jeszcze w 2006 roku przez ówczesnych radnych.

– Nie mamy możliwości wybudowania parkingu podziemnego. Urząd odrzucił cały nasz projekt budowlany. Cmentarz został zamknięty, nastąpiła jego desekralizacja. Jest on nieczynny. Domagamy się zatwierdzenia poprzedniego planu zagospodarowania przestrzennego. Nie ma żadnych nowych badań, ani dokumentów, które wskazałyby wyraźnie, gdzie sięgał cmentarz. Mówimy tylko o przypuszczeniach – mówiła wówczas do radnych Estera Zabłocka, przedstawicielka firmy Arsa.



– Cmentarz sięgał daleko. Według naszych zasad nie można ekshumować ciał, nie wolno kopać, nie wolno naruszać miejsc spoczynku. Cmentarz jest cały czas. Ja rozumiem, że chce pani budować apartamentowiec. Ale ja nigdy nie kupiłabym mieszkania na cmentarzu. Może się pani budować gdzie indziej, jest tyle innych miejsc – odpowiadała właścicielowi hali mięsnej Lucy Lisowska, przedstawicielka gminy żydowskiej.

I nagle stał się cud. Znalazły się bowiem w cudowny sposób nowe dokumenty i nowe opracowania, z których jasno ma wynikać, że teren cmentarza żydowskiego sięgał nie tylko pod budynek ZUS – u, ale jeszcze dalej. Pytaliśmy kilka dni temu wojewódzkiego konserwatora zabytków o to, jakie nowe dokumenty sprawiły, że należało rozciągnąć dużo dalej granice dawnej nekropolii? Bo co ciekawe, granice cmentarza żydowskiego wyznaczone na obecnie obowiązującym planie zagospodarowania przestrzennego, określał Dariusz Stankiewicz, obecny miejski konserwator zabytków, który teraz zmienił zdanie i określił granice cmentarza dużo dalej. Przekazał również swoje zdanie w tej sprawie wojewódzkiemu konserwatorowi zabytków. Jednak z odpowiedzi udzielonej nam przez wojewódzkiego konserwatora zabytków wynika, że ta zmiana stanowiska mogła wynikać z czegoś zupełnie innego.

Gmina Wyznaniowa Żydowska w Warszawie wystąpiła w tej sprawie do PWKZ w związku z ustaleniami dokonanymi na spotkaniu z Prezydentem Miasta Białegostoku – Panem Tadeuszem Truskolaskim oraz Przewodniczącym Rady Miasta Białegostoku – Panem Mariuszem Krzysztofem Gromko w dniu 4 listopada 2015 r. Ustalono wówczas, że cyt.: … „Gmina Wyznaniowa Żydowska w Warszawie złoży wniosek do Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków o aktualizację karty cmentarza w części określającej granice historyczne cmentarza żydowskiego”… Aktualizacja karty cmentarza nastąpiła poprzez wykonanie, załącznika do karty ewidencyjnej na podstawie mapy Miasta Białegostoku z 1937 r. inż. Stefana Chojnickiego. Załącznik ten zawiera: mapę, na której zaznaczono historyczne granice dawnego cmentarza, fragment mapy Białegostoku z 1937 r. inż. Stefana Chojnickiego z cmentarzem żydowskim oraz zdjęcie lotnicze terenu z 1944 r. – odpowiada nam Piotr Firsowicz, wojewódzki konserwator zabytków.

Dziwi mnie, że dopiero teraz Wojewódzki Konserwator Zabytków zdecydował się na zmianę granic cmentarza. Magistrat brnie w mocno naciąganą historię, o dopiero co odkrytych mapach i serwuje radnym plan miejscowy, w którym zarys cmentarza jest niezgodny ze Studium. Po raz kolejny okazuje się, że bez aktualnego Studium, o którego przedstawienie wnioskowałem niejednokrotnie, mija się z celem kreślenie nowych planów miejscowych. To marnotrawstwo naszego czasu i pieniędzy – mówi stanowczo szef komisji zagospodarowania przestrzennego – Konrad Zieleniecki.

I tak jak wspominaliśmy wcześniej, najprawdopodobniej w ogóle w całej sprawie nie chodzi o cmentarz żydowski, ale tereny, które znajdują się nieco dalej. Należą do białostockiego dewelopera. Głosując za przyjęciem nowej uchwały planistycznej, przygotowanej przez magistrat, na jego terenie trzeba by było dopuścić wysoką zabudowę wielorodzinną. Z takiej możliwości, na podstawie tej samej uchwały, byłby natomiast wyłączony inny przedsiębiorca, który chce przebudować halę mięsną.

Zgodnie z treścią art. 15 ust. 1 ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym sporządzenie projektu planu miejscowego lub jego zmiany (a w konsekwencji planu miejscowego) wiąże się z obowiązkiem zgodności postanowień tego planu z ustaleniami studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy, a norma z art. 20 ust. 1 tej ustawy nakłada wprost obowiązek nienaruszenia w planie miejscowym ustaleń studium. Realizacja ustaleń studium następuje więc przez uchwalanie miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego, których ustalenia mają nie naruszać ustaleń studium (art. 20 ust. 1 ww. ustawy). Zatem ustalenia studium są w tym znaczeniu wiążące dla organów gminy przy sporządzaniu planów. Studium, jako akt o wyższym stopniu ogólności od miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, wyznacza zatem przedmiotowe granice, w jakich ma następować wiążące, zarówno organy władzy publicznej, jak i obywateli, ustalenie przeznaczenia poszczególnych terenów oraz sposobów ich zagospodarowania i zabudowy. W planie miejscowym ustalenia studium mogą być jedynie doprecyzowane, jednak w taki sposób, aby nie doprowadzić do ich zmiany lub modyfikacji. W przeciwnym razie będziemy mieli do czynienia z istotnym naruszeniem prawa, które będzie skutkowało stwierdzeniem nieważności  uchwały w sprawie uchwalenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego lub jego zmiany. Natomiast zmiana przeznaczenia terenów w planie miejscowym, jeżeli nie była przewidziana w studium, może być dokonana przez gminę wyłącznie po uprzedniej zmianie studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego, z zachowaniem trybu, w jakim studium jest uchwalane - wyjaśnia Artur Kosicki, ekspert od inwestycji budowlanych.

Zakładając, że radni przyjęliby uchwałę w brzmieniu przedstawionym przez prezydenta Białegostoku, naraziliby się na uchylenie jej przez wojewodę podlaskiego w trybie nadzorczym, ponieważ byłaby niezgodna ze studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego Białegostoku. Na dodatek z prośbą o odszkodowanie od miasta wystąpiłaby na pewno firma Arsa, która nie mogłaby zrealizować zaplanowanej inwestycji. Oprócz tego, deweloper, któremu miasto jakoś wyjątkowo lubi chodzić na rękę, mógłby zacząć swoją inwestycję, czyli budowę kolejnych wieżowców. A gdyby uchwała została przez wojewodę wycofana jako niezgodna z prawem, on również miałby szansę na sporo odszkodowanie.

Przez ponad 9 lat nikt nie próbował zmieniać uchwalonych planów dla tego miejsca. Co się stało, że raptem potrzeba było dokonać zmian? Patrząc na sprawę całościowo, i to już kolejny raz, ponownie dochodzimy do wniosku, że żydowski cmentarz oraz cała burzliwa dyskusja na jego temat, wydaje się ma tylko odwrócić uwagę od inwestycji deweloperskich na bardziej odległych gruntach.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do