Na zatłoczonej przestrzeni publicznej jest coraz mniej miejsca na reklamy. Specjaliści od marketingu prześcigają się w pomysłach jak zdobyć klienta. Jednak efekt bywa czasami osiągnięty odwrotnie od zamierzonego. W sumie to może i dobrze. Też macie dość żebrolajków?
Przyzna pani, że…
Któregoś dnia odbieram telefon stacjonarny (tak, tak, posiadam jeszcze taki przeżytek, choć w sumie nie wiem po co, ale mam):
- Dzień dobry. Nazywam się Krzysztof Iksiński i dzwonię do pani, ponieważ na pewno potrzebuje pani albo nauczyć się angielskiego, albo podszkolić się w tym języku. Przyzna pani, że ten język dziś trzeba znać?
Co mam mu odpowiedzieć, że nie? Oczywiście, że dziś angielski to podstawa w komunikacji. Ale niestety nie trafił! Znam angielski i na dodatek nie potrzebuję się w nim dodatkowo szkolić. Zatem usłyszał jak zwracam się do niego w tym języku i dziękuję za troskę o siebie i moje potencjalne braki. Jednocześnie proszę by już nie dzwonić do mnie w tej sprawie.
- Yyyyy… słucham? – zabrzmiało w słuchawce.
- I mean don’t call me again. Thank You!
- Ok. A mogę zapytać dlaczego?
Rozmowa mogłaby się toczyć bez sensu dalej. Ale po prostu odłożyłam słuchawkę. Żeby było śmieszniej. Na drugi dzień dzwoniła do mnie Kasia Igrekowska z tej samej firmy proponując dokładnie to samo. Usłyszała… też to samo. Nie minęło kilka dni jak znów, tym razem na mój telefon komórkowy zadzwonił Grzegorz Zetowski z tej samej szkoły językowej. I znów rozmowa potoczyła się identycznie. Jakby tego było mało. Na drugi dzień dostałam sms-a, że nadal chcą mi zaproponować kurs języka angielskiego. Tego już było dosyć!
Tym razem to ja wykonałam telefon do wiadomej firmy i poprosiłam o rozmowę z kimś kto odpowie mi, skąd mają moje dane? Przełączanie trwało chwilkę, od osoby do osoby, żebym na samym końcu mogła usłyszeć.
- To może trochę potrwać.
- Tak, wiem, czekam już jakiś czas na wyjaśnienie tej sprawy.
- A możemy się umówić, że wykreślimy panią trwale z naszej bazy i więcej nie będziemy dzwonić?
Gdybym była naprawdę chamska, powiedziałabym nie, ale w sumie chodziło mi o to, żeby mnie więcej nie nękać czymś, czym nie jestem w ogóle zainteresowana.
Stracić klienta przez głupotę
Najśmieszniejsze w tej historii jest to, że sama chciałam się zgłosić do tej szkoły za jakiś czas, by nauczyć się języka hiszpańskiego. Na razie nie mam czasu na to, ale planuję to zrobić. W ten sposób szkoła pozbyła się swojego klienta, na którym jej przecież zależało. Gdyby było to wszystko mniej nachalne, pewnie mieliby to, o co im chodziło. Efekt został osiągnięty odwrotny od zamierzonego.
Podobnie działają setki i tysiące żebrolajków na facebook’u, żeby nie wspomnieć o ulotkach, które stertami wyjmuję ze skrzynki na listy. Czy naprawdę marketingowcom aż tak zależy na wyrzucaniu pieniędzy w błoto? Przecież większość, podobnie jak ja, ignoruje cudowne wpisy o pożyczkach, kredytach, darmowych doładowaniach i najlepszej ofercie cenowej. Ulotki i gazetki w większości lądują nie w moim mieszkaniu, a na samej górze wszystkich skrzynek, które codziennie pani sprzątająca musi zabierać do ogromnego czarnego worka na śmieci.
To są pomysły totalnie nie trafione i pora je zmienić. Jeśli już ktoś chce skutecznej reklamy, by sprzedać swój towar lub usługi musi myśleć jak potencjalny klient. Już nie sprzedadzą się produkty, które nazwiemy najtańszymi, czy najlepszymi. Największy wybór ma obecnie niemal każdy sklep. Wchodząc do punktu, gdzie jest kilka lokali usługowych, trudno połapać się w tabliczkach przed drzwiami, żeby wiedzieć, co gdzie jest. Wszystko zaśmiecają pseudo reklamy i szyldy. A przecież mogłoby być tak pięknie.
Dobra reklama to mądra reklama
Z mojego punktu widzenia, pieniędzy na reklamę żałować nie można. Należy zadbać o rozpoznawalność miejsca, ale na pewno nie zrobi się tego wpisami, które mają generować lajki, tak samo jak nie zrobi się tego ulotkami. Na pewno nie zrobi się tego w rozmowie telefonicznej. Reklama to coś więcej niż opchnięcie kursu, czy nowych drzwi do mieszkania. Od roku przychodzą mi na skrzynkę mailową informacje o medykamentach, które w cudowny sposób powiększą mi penisa. Tak, to naprawdę jest to, czego mi trzeba. W życiu niczego bardziej nie pragnęłam jak mieć większego penisa i zadowalać inne kobiety. No super! Po prostu z nieba mi spadli. Już lecę wydawać dolary i euro na te specyfiki.
Skuteczna reklama to stałe inwestowanie w rozpoznawalność miejsca i marki. Wiecie, kto o tym wie? Zapytajcie choćby speców od Coca Coli. Oni naprawdę znają się na rzeczy. Nie czekają, aż ktoś przyjdzie i kupi ich produkty, bo zobaczył, jak w reklamie robi to ktoś inny. Po prostu inwestują w pomysłowość i ciągłe przypominanie, że są obecni na rynku i mają się dobrze.
Komentarze opinie