
Za kilka dni upływa termin do składania wniosków na rządowy program Maluch Plus, do którego znowu nie przystąpił Białystok. Przypomnijmy – program skierowany jest m. in. do gmin, a jego celem jest stworzenie nowych żłobków i punktów opieki nad małymi dziećmi. Czyli takim działaniem, na które w stolicy Podlasia jest akurat spore zapotrzebowanie. Niestety w 2017 roku Białystok nie przystąpi do programu.
Dlaczego Białystok nie skorzysta z rządowych pieniędzy na otwarcie nowych żłobków lub stworzenie dodatkowych w już działających? Oto odpowiedź białostockiego magistratu:
- Miasto Białystok nie korzystało ze środków Wojewódzkiego Urzędu Pracy na stworzenie nowych miejsc opieki dla dzieci w wieku 0-3 lat. Nie planujemy również udziału w najnowszym konkursie tej jednostki – dotyczy on projektów przyczyniających się do powrotu na rynek pracy osób sprawujących opiekę nad dziećmi do lat 3. Żłobki publiczne skierowane są do wszystkich mieszkańców miasta, a nie tylko do wchodzących czy powracających na rynek pracy. Dodatkowo w konkursie WUP szczególnie premiowane są żłobki bądź kluby dziecięce, w których opieką zostaną objęte dzieci z terenu gmin, na których nie występują takie miejsca opieki. Statystycznie w województwie podlaskim Miasto Białystok posiada najwyższy odsetek dzieci do lat 3 objętych opieką – mówi Kamila Busłowska z Departamentu Komunikacji Społecznej Urzędu Miejskiego w Białymstoku.
Odpowiedź przedziwna, bo oznacza że miasto nie planuje wcale skorzystać ze środków rządowych. A nie ubiega się o nie, bo ma największy odsetek dzieci w wieku do 3 lat objętych opieką żłobków. I mimo, że na przyjęcie oczekuje 1387 (!) dzieci, a 7 miejskich żłobków zapewnia opiekę 926 maluchom to magistrat zamierza radzić sobie sam. Bo "dotyczy to projektów przyczyniających się do powrotu na rynek pracy osób sprawujących opiekę nad dziećmi do lat 3"! Nie rozumiemy tylko czy urzędnicy uważają, że wśród 1387 oczekujących takich osób nie ma, czy też jest zdania, że bogactwo i biedę należy dzielić równo? I skoro Wojewódzki Urząd Pracy nie chce dać na nowe miejsca w żłobkach dla wszystkich, to urzędnicy nie poproszą o pieniądze na otwarcie nowych miejsc dla "wracających do pracy". Jeśli to, to jest to socjalizm w czystej postaci.
Nie wiemy czemu, ale mamy wrażenie, że rodzice dzieci do lat 3 w znakomitej większości mają przerwę w pracy (urlop macierzyński lub tacierzyński), które siłą rzeczy przeradza się w wychowawczy. Siłą rzeczy ma się do tego w taki sposób, że mało kto w tej chwili decyduje się dobrowolnie rzucić pracę, żeby opiekować się małym dzieckiem. W większości jest to konieczność, która czasami jest łagodzona pracą chałupniczą lub tak zwaną "zdalaczynną" (nie wymagającą regularnych wizyt w miejscu pracy). W takiej sytuacji oferta "Maluch plus" jest skierowana do WIĘKSZOŚCI oczekujących (wyklucza to trwale bezrobotnych, uczniów, studentów, inwalidów i rencistów). Pozostałych, program rządowy objąłby.
Rzecz jasna skrojenie projektu, tak aby objął część oczekujących (skoro nie może wszystkich) wymagałby wysiłku ze strony urzędników, ale choć częściowo rozładowałby gigantyczną kolejkę, w której liczba miejsc dla wszystkich dzieci jest mniejsza od liczby czekających!
Odpowiedź magistratu w tej sprawie ewidentnie pokazuje, że miasto kompletnie nie rozumie przesłanek projektu. Dlaczego? Bo w identycznej sytuacji są wszystkie gminy, które mają uruchomione żłobki (lub planują je otworzyć). Dlaczego? Bo z założenia komunalne żłobki są otwarte dla wszystkich chętnych mieszkańców, a nie tylko dla tych, którzy wracają do pracy. Rozumiałbym dystans miasta do pieniędzy z programu "Maluch plus", gdyby problem oczekujących dzieci był marginalny. Niestety jest inaczej. Białystok ma z tym duży problem. Wiadomość, że i tak najmniejszy w gronie podlaskich gmin, jest marnym pocieszeniem dla oczekujących. Zwłaszcza, że w najbliższych latach sytuacja nie ulegnie poprawie.
- W Białymstoku funkcjonuje 7 żłobków miejskich z 926 miejscami oraz 32 placówki niepubliczne (żłobki i kluby dziecięce) z 536 miejscami. Miasto Białystok planuje budowę nowego żłobka na 100 miejsc na osiedlu Bacieczki. W listopadzie ogłoszono przetarg na wykonanie dokumentacji projektowej związanej z jego powstaniem. Planowany termin zakończenia realizacji tej inwestycji to koniec listopada 2018 roku – odpowiada naszej redakcji Kamila Busłowska.
Skoro w mieście jest w sumie mniej niż 1500 miejsc opieki dla maluchów (i to zarówno w publicznych jak i w tych dużo droższych prywatnych), a oczekujący to prawie 1400 osób to znaczy, że Białystok ma kolosalną nadwyżkę popytu na opiekę nad małymi dziećmi. I nic z tym nie robi koncentrując się na rozwiązywaniu znacznie lepszej sytuacji przedszkolaków, którym zmniejszono opłaty za pobyt. O ile za załatwienie spraw przedszkoli należy prezydenta i urzędników pochwalić, to za problem żłobków należy im się piętnowanie. A argument, że stolica województwa i tak ma najwięcej miejsc w całym województwie, to mizerne pocieszenie dla 1387 oczekujących na miejsce. No chyba, że prezydent i jego urzędnicy zakładają, że dzieci wymagają opieki dopiero po ukończeniu 3 lat lub w tym właśnie wieku przychodzą na świat.
Mamy nadzieję, że radni przepytają prezydenta i odpowiedzialnego za edukację zastępcę. I może ich pytania i nacisk spowoduje, że miasto zdecyduje się skorzystać z możliwości rozwiązujących problemy części rodziców, skoro nie powstał żaden program, który rozwiązuje je dla wszystkich. Zwłaszcza, że liczba oczekujących wskazuje, że miasto własnymi środkami nie daje sobie rady z sytuacją. A z tego co wiadomo program „Maluch plus” będzie kontynuowany i już w lutym lub marcu będzie kolejna szansa. O ile urzędnicy znowu nie wzgardzą rządową pomocą.
(Przemysław Sarosiek/ Foto: sxc.hu/ my-doughter)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie