Reklama

Brawo panie Truskolaski!

05/08/2019 15:43

Panie prezydencie Truskolaski, świetnie, rewelacyjnie, cudownie, koncertowo wykonał pan zadanie! Jestem wprost pełna podziwu! Teraz spokojnie może pan złożyć meldunek Donaldowi Tuskowi z wykonanego zadania i rozpocząć kampanię wyborczą swojego syna.

Na nic zdadzą się w Białymstoku utyskiwania lewicowych i lewackich mediów z CNN na czele. Do Białegostoku nie warto przyjeżdżać na jeden raz, żeby wyrobić sobie opinię. Tu trzeba żyć, znać to miasto od urodzenia. Nie wystarczy wyprowadzić się ze wsi do miasta i udawać raptem białostoczanina, tak samo jak nie można osądzać tego co się stało po jednej akcji. A akcja była perfekcyjnie zaplanowana. Opozycja ze swoimi prowokatorami spod tęczowej flagi zrealizowała swój plan w 100 procentach, który by się nie powiódł, gdyby nie prezydent Truskolaski.

Od momentu śmierci Pawła Adamowicza, opozycja szuka kolejnego męczennika. Na nic zdały się przekazy w lewicowych mediach opozycyjnych. Nie przedarł się do świadomości publicznej mord na prezydencie Gdańska z pobudek politycznych, choć stale jest to powtarzane, gdzie się da. Ludzie widzą i wiedzą swoje. Wystarczyło popatrzeć na reakcje społeczne w Białymstoku na uczynienie z Adamowicza honorowego obywatela, aby mieć choć blade pojęcie, czym może pachnieć kolejna prowokacja wymierzona w białostoczan. Długo nikt nie czekał. Bo nie minął miesiąc i oto nagle w Białymstoku zachciało się marszu równości. O którym to marszu było wiadomo, że wzbudza kontrowersje, że mieszkańcy go nie chcą.

Skąd taka teza? Stąd, że w tym marszu szło niewielu białostoczan. Za to szło wiele doskonale znanych twarzy z innych demonstracji z Warszawy, Gdańska, Poznania, Częstochowy. Jeżdżą od miasta do miasta jak objazdowy cyrk bredząc coś o równości, tolerancji, miłości i tym podobnych dyrdymałach, które łatwo się głosi, jeszcze łatwiej pisze, a najtrudniej stosuje. Znana zadymiara – Ruda z KOD-u – pewnie w sobotę akurat przechodziła przez Białystok z tragarzami. Podobnie, jak umalowany jegomość z biustonoszem na głowie. Była też cała masa innych prowokatorów, którzy są obecni na marszach i paradach tak zwanej równości, jak i demonstracjach antyrządowych.

Pytam publicznie, kto do tej pory prześladował w Białymstoku mniejszość seksualną? W której restauracji nie mogli jadać? W jakim urzędzie nie przyjęto ich do pracy? Na jaki mecz nie zostali wpuszczeni? Kto wytykał ich palcami i wyganiał z miasta? Pytam, kto i kiedy? Nie znam osobiście żadnego przypadku dyskryminacji z powodu preferencji seksualnych. Poza tym… błagam. Środowisko LGBT to nie jest żadna grupa etniczna. To tacy sami ludzie, którzy mają takie same prawa, jak każda inna osoba. I nikomu do tej pory nie przeszkadzało, że osoby homoseksualne chcą żyć po swojemu, sypiać z kim chcą, ani to, że chcą jeść wege. Co będzie teraz? Teraz będzie to przeszkadzało. Teraz dopiero zacznie się wytykanie palcami i możliwe, że piętnowanie za to kim ci ludzie są i jakie mają preferencje. Jeśli to miało być celem marszu, to brawo! Osiągnięto sukces stuprocentowy.

Teraz o roli Tadeusza Truskolaskiego w całym przedsięwzięciu. Wiedział bowiem doskonale jakie są nastroje społeczne odnośnie marszu równości. Wiedział, ale faworyzował od początku ten marsz względem zgromadzeń, które nie były nigdy i nie są kontrowersyjne. Nie pozwolił na przemarsz w obronie tradycji i rodziny, oskarżał marszałka województwa podlaskiego o łamanie prawa, choć nie znał do końca przepisów ustawy, na którą się powoływał – co się okazało podczas debaty w Radiu Białystok. Mimo to, Tadeusz Truskolaski pozwolił na przejście marszu równości ze wszystkimi osobami z obwoźnego cyrku, jakie tu zjechały. Po czym, co?

Bohatersko wkracza do akcji Donald Tusk, który obwinia polskie władze za bycie patronem antysemitów, homofobów i kiboli. I co jeszcze? To, że rzeczniczka prezydenta przekazuje stacji CNN informację, że marszałek Kosicki zachęcał do agresji i przemocy wobec słabszych. Szczerze? Mam nadzieję, że będzie wkrótce przepraszać za te słowa i na własny koszt opublikuje też przeprosiny w stacji CNN. Bo gdyby nie marszałek województwa i jego decyzje, doszłoby do znacznie poważniejszych w skutkach zdarzeń. Tragicznych! Pytam teraz, panią rzeczniczkę i jej szefa – co by się stało pod katedrą, pod którą zgromadziły się tysiące ludzi i odmawiały modlitwę – gdyby właśnie tam wszedł tęczowy hałaśliwy marsz? Pytam? Pomyśleliście w ogóle choć przez ułamek sekundy, jaki dzielił wpływ jednego wniosku o zgromadzenie publiczne od drugiego, czy mogłoby dojść do rozlewu krwi?

Moim zdaniem – pomyśleliście. I to bardzo dokładnie. Bo moim zdaniem gdybyście nie pomyśleli, bylibyście niespełna rozumu, niegodni do pełnienia jakichkolwiek funkcji publicznych. Wiedzieliście dokładnie, jak rozpoczął się marsz i że było setki okazji by go rozwiązać, zanim doszedł na wysokość katedry. Cynicznie liczyliście, że marsz tęczowy wejdzie pod katedrę, może i do środka – tak samo jak jego uczestnicy chcieli wedrzeć się na piknik rodzinny na dziedziniec Pałacu Branickich. Szacunek dla Policji, że była na miejscu i do tego nie dopuściła. Tak samo, jak i za to, że nie skierowała marszu pod katedrę, gdzie znajdował się marszałek ze swoim zgromadzeniem, tylko skierowała ulicą Legionową, dalej od katedry. Tylko dlatego, że marszałek i Policja zachowali się przytomnie, nie doszło do rozlewu krwi. Tylko dlatego!

Tadeusz Truskolaski dysponował odpowiednio wcześniej opinią Policji o możliwych eskalacjach konfliktów. Wiedział o tym, a mimo to zakazał marszu w obronie tradycji i rodziny, który żadnego zagrożenia nie stwarzał swoimi przekazami. Tadeusz Truskolaski wiedział też, że wszystkie inne manifestacje zgłoszone na ten dzień były w kontrze do marszu równości. Mimo to poszedł do sądu by walczyć o marsz równości w Białymstoku. Nie o marsz tradycji czy rodziny, tylko o marsz równości. Zasłaniał się przepisami prawa, tego samego, które nakazuje mu zarejestrowanie wszystkich innych zgromadzeń włącznie z tymi, których zakazał. Dlaczego nie zakazał wobec tego marszu równości, o którym było wiadomo, że będzie stanowił zagrożenie? Moim zdaniem dlatego, żeby wykonać zadanie i znaleźć męczennika, skoro z Adamowiczem się nie udało.

Zadanie swoje, w mojej opinii, Tadeusz Truskolaski wykonał zawodowo. Z pełną premedytacją. Tylko do końca nie pykło. Udało się natomiast, przynajmniej na jakiś czas, znaleźć winnego konfliktu – marszałka województwa i tym przekazem, że winny jest PiS, miał zapewne jechać już przez całą kampanię wyborczą, by promować swojego syna do Sejmu. To moje zdanie i opinia, do której mam prawo – bo na taką mi się składają wszystkie czynniki całej tej sytuacji. Bo jeśli tak nie było, to zostaje mi już tylko jedna teza – bezmyślność. Jeśli prezydent liczył, że marsz równości, mimo wszystkich opinii, nie będzie eskalował konfliktów, to musiałby być niespełna rozumu. Albo liczyć na cud.

Ze swojej strony dodam tylko, że nie zgadzam się na agresję w życiu publicznym, nie utożsamiam się z aktami nienawiści wobec drugiego człowieka, a już tym bardziej z przemocą fizyczną. Absolutnie to nie powinno mieć miejsca, ani w Białymstoku, ani gdziekolwiek indziej. Żywię też nadzieję, że prezydent nie będzie musiał od teraz poruszać się z ochroną po mieście. Osobiście będę się za niego modliła. Nie chcę, aby moim miastem kiedykolwiek zarządzał jakikolwiek człowiek, który kieruje się wyłącznie własnym interesem politycznym, jest zaślepiony rządzą władzy i nienawidzi drugiego człowieka do tego stopnia, że ściąga zagrożenie na postronne osoby na niewyobrażalną skalę.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Trzecie OKO)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do