Reklama

Czy warto otwierać odgrodzone osiedla?

13/11/2015 15:47


W Białymstoku, ale także i wielu innych miastach w Polsce od kilku lat powstaje coraz więcej osiedli odgrodzonych. Z jednej strony mieszkańcy takich skupisk czują się bezpieczniej, z drugiej strony powstaje coraz większa bariera i rozwarstwienie społeczne. Być może Białystok powinien pójść śladami naznaczonymi przez radnych Krakowa?

To właśnie w Krakowie radni zwrócili uwagę na problem grodzonych osiedli. Mają nadzieję, że nowa ustawa krajobrazowa pozwoli im na stworzenie takiego prawa miejscowego, które umożliwi otwieranie osiedli. Oczywiście nie wszystkich, ale tych, co do których istnieje taka potrzeba. Chodzi przede wszystkim o te miejsca, na których mieszkańcy lub zarządcy ustawili szlabany i pobierają opłaty za skorzystanie z drogi dojazdowej. Nie wszyscy mieszkańcy takich miejsc są zadowoleni z pomysłu krakowskich radnych. Ale pomysł chwalą z kolei socjologowie. Głównie dlatego, że pomiędzy mieszkańcami, często tej samej ulicy, powstają bariery. To odbija się zwłaszcza na wychowaniu dzieci. W szkołach widać rozwarstwienie, bo w jednej klasie obok siebie siedzą dzieci „lepsze” z grodzonych osiedli i te „gorsze”, które w rozumieniu tych „lepszych” są mniej zamożne.

Socjologowie alarmują także, że na osiedlu zamkniętym brak jest podstawowych więzi społecznych. Ludzie mieszkający przez ścianę mogę się nie znać nawet latami. Z ich opracowań dostępnych w internecie można dowiedzieć się, że odgradzanie się od świata bramkami i dodatkowymi zabezpieczeniami powoduje to, że nawet mieszkańcy tego samego bloku są wobec siebie bardziej nieufni. My pytaliśmy białostoczan mieszkających na takich osiedlach, jak się czują i czy życzyliby sobie przymusowego odgrodzenia – na wypadek, gdyby nas radni poszli tropem swoich kolegów z Krakowa.

Mieszkam od 7 lat na zamkniętym osiedlu. Nie chciałabym aby ktoś siłą zmuszał nas do otwierania. Czuję się bezpieczniej, mniej obcych się pałęta. Nie wyobrażam sobie znów mieszkania w bloku bez bramki czy szlabanu – mówi nam Urszula Kowalska.

Przede wszystkim jest spokojniej. Zanim nie było szlabanu, to przyłaziło tu masę różnych dziwnych typów. Wyciągali wszystko ze śmietnika, był bałagan. Widziałam też, jak czasami ktoś podjeżdżał autem i wywalał z samochodu jakieś stare fotele, albo inne duże śmieci. Teraz mamy spokój – komentuje Paulina Borsuk.

Żona chciała mieszkać na takim osiedlu. Dla mnie to wszystko jedno. Muszę powiedzieć, że są plusy i minusy. Plusem na pewno jest większe poczucie bezpieczeństwa. Minusem zdecydowanie to, że nie znam połowy sąsiadów. Każdy ma swoje klucze. Jest kilka wejść i wyjść, nie znamy się. To nie jest dobre. W starym bloku wszyscy się znali, a tu po trzech latach wciąż mało kogo znam – mówi nam Piotr Ratajczyk.

W Krakowie część radnych wyszła z założenia, że osiedla należy otworzyć. Po pierwsze dlatego, że zaczęło dochodzić do sytuacji patologicznych, jakim jest montowanie szlabanów i pobieranie opłat za przejazd drogą publiczną lub dojazdową. Z drugiej strony zwrócili uwagę na rozwarstwienie społeczne, które nie sprzyja budowaniu więzi, a wręcz powoduje większą nieufność między ludźmi. My pytaliśmy naszego radnego, który szefuje komisji zagospodarowania przestrzennego. Jak widzi grodzenie lub odgradzanie osiedli?

Każde rozwiązanie urbanistyczne, które ma poprawić komfort i bezpieczeństwo mieszkańców oceniam pozytywnie. Jeśli mieszkańcy decydują się na zamieszkanie w zamkniętym osiedlu, to decydują się na to świadomie i liczą na większe bezpieczeństwo własne oraz swoich rodzin. Nie stygmatyzowałbym takich osiedli jako gett czy enklaw większej zamożności. Jest to niewątpliwie dobry temat analityczny dla socjologów. Osobiście nie jestem przeciwny takim osiedlom i dostrzegam ich zalety, mimo iż sam na takim osiedlu nie mieszkam – skomentował radny Konrad Zieleniecki.

Poczucie bezpieczeństwa i ochrona od hałasu to dwa podstawowe wyznaczniki, którymi kierujemy się podczas wyboru mieszkania na zamkniętej przestrzeni. Jednak bardzo często jest to uczucie złudne. Złodzieje nauczyli się obchodzenia nowoczesnych urządzeń i to właśnie w takich miejscach coraz częściej dochodzi do kradzieży. Wszak co niedostępne, czasami kusi bardziej niż to co otwarte.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do