
– Kto ty jesteś? – zapytał.
– Życie, młode życie – powiedziało.
– A ty?
– Ja? Ja jestem twój czas – rzekł wyciągając
rękę. – Chodź! Pomogę ci.
Skwapliwie chwyciło wyciągniętą dłoń, podciągnęło się, wyprostowało. Razem poszli traktem ku horyzontowi. Dreptało teraz coraz sprawniej, nabierało wprawy i pewności siebie, uczyło się pokonywać wyboje i wertepy trasy. Towarzyszył prawie niewidzialny; czasem jednak ostrzegał przed potknięciem, lub upadkiem. Na co dzień nie zauważało go.
przy świadomym wyborze drogi walki i pracy. Zadanie trudne dla niedoświadczonych. Trzeba ich wspierać, radzić, pomagać. Służył
chętnie. Zawsze był obok; wspomagał i skrzętnie rejestrował dokonania. Zbierał je, gromadził i składał w lamusie. Kiedyś przydadzą się życiu, jak zmęczone przeciwnościami, wróci po swój ślad – myślał.
Póki co, ono rosło, prężniało, pączkowało siłą i odwagą; mnożyło czyny, osiągnięcia, fakty, ale było już zmęczone pracą „od świtu do nocy”, harówką ponad siły. Jednak rosła i radość, że z gruzów i pożogi dźwiga się lepszy świat. Z bezprzykładnych wyrzeczeń, z ofiarności i wysiłku rósł Dom, Ojczysty Dom – Polska.
Pączkowało i prywatne, rodzinne trwanie. Rosły rodziny. Rodziły się dzieci. Były nadzieje i marzenia. Była też radość codzienna z tego
„trudu i znoju”.Było i zmęczenie. Czas rejestrował zmiany fizyczne: siwiznę włosów, głębokie koleiny zmarszczek na zmęczonej twarzy, spracowane ręce, chory kręgosłup i obolałe nogi. Ginęła siła i sprawność.
Światem przetaczały się polityczne zawirowania. Wracały niepokoje i lęki. Wracało skłócenie i rozdarcie; wracało nasze, polskie, własne piekło, pomnożone teraz ekonomiczno-polityczym interesem świata.
Życie znowu stanęło na spalonym. Znowu czas musiał pomagać, szukać korzystnych wyborów. Tamto „tu i teraz” – wyklęte i sponiewierane – oddalało się, szło w niepamięć, we wspomnienia.Wspomnienia mają to do siebie, że niosą ze sobą czas miniony, że zawsze są młode, a im głębiej zanurzamy się w minione lata, tym są młodsze i odległą młodością darzą zmęczone życie, wyciszają bolesne myśli i poszarpane nerwy.
Wspomnienia niosą ze sobą mityczny eliksir młodości. Działają jak magiczny lek, znieczulający dokuczliwe „tu i teraz”, unoszą
w krainę młodości. Czasem wracają snem, ale można je przywołać i piórem; z czego w swoim pisarskim rzemiośle często korzystała i w poezji, i w prozie. Oto fragment wspomnień z wiersza „Itaka”:
Wędrówka ulicami tamtego miasta wraca młodość i siły, wycisza oraz leczy smutki „tu i teraz”, gdzie – na miejsce ciszy i spokoju zielonego skweru przy zabytkowym ratuszu – wkroczyło interesowne, hałaśliwe targowisko.Boli, bardzo boli serce i myśli.
– Czemu opuściłeś mnie czasie mój, zamiast usiąść obok, na ławeczce pod wyrośniętymi już drzewami sadzonymi w miejsce min, gołębie pokarmić, popatrzeć na domy z ruin dźwignięte i zanurzyć się we wspomnienia tamtych dni. Niestety…O tempora! O mores! – myślę i sięgam po książkę „W ulicach tamtego miasta”
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie