Reklama

Inne spojrzenie na ogłoszenie

07/07/2013 18:00
Czytacie czasem ogłoszenia drobne? Naprawdę warto! Niech Was nie zwiedzie określenie „drobne”, bo za każdym z nich kryją się wielkie ludzkie historie. A największe historie są chyba w rubryce „Zamienię”.

Ot weźmy pierwszy z brzegu autentyk z białostockiej gazety: „12 jałówek na busa zamienię”. Teraz tylko wystarczy puścić wodze wyobraźni: zawodziły przy udoju? Nie nadawały się do krycia? I jak ma je zastąpić bus, który tym bardziej zawiedzie w obu tych sprawach. Zamiast ryku krów, ryk silnika. Istna historia człowieka, który wywrócił na głowę całe swoje życie!

Podobnie jak autor ogłoszenia: „Las (2 ha) zamienię na prasę belującą”. Za kolejnym ogłoszeniem nie kryje się może wielka historia, ale na pewno wielka życiowa zaradność: „Wymienię starą betoniarkę na nową.” Prawda, że proste? Teraz wystarczy już tylko czekać, aż pojawi się ogłoszenie „Zamienię nową betoniarkę na starą” i sprawa załatwiona.

Nieskomplikowana historia kryje się też za ogłoszeniem: „Zamienię byczka mięsnego na jałówkę mleczną w podobnej wadze”. Ale są i mniej zaradni i wysyłają ogłoszenie: „Zamienię zabawki na opał”. A przecież mogliby spalić w piecu zabawki.

Bywają też historie bardziej zagmatwane. Typu: „Wyremontuję mieszkanie w zamian za kilkudniowe cielęta lub drewno”. Widać człowiek bez - jak to się mówi - sprecyzowanych planów na przyszłość. Inny niesprecyzowany pisze: „Zamienię poloneza caro na konia lub krowę.” Naprawdę, aż takie straszne są te polonezy?

I następny niewiarygodny anons. Podkreślam, że autentyczny, bo może ktoś się zachwycił, że to ja jestem taki zdolny. Otóż nie. To cytat z gazety: „Zamienię fotel trzyosobowy na opał liściasty”. Już miałem zadzwonić i zapytać, co się kryje za tą historią. Ale zanim wykręciłem numer, zamyśliłem się i oczyma wyobraźni zobaczyłem samotnego człowieka, który siedzi na trzyosobowym fotelu przed pustym piecem.

Zerka na węgiel w wiadrze. Nie! Na koks! Też nie. Ekogorszek, brykiet, opał iglasty… Nie, nie i jeszcze raz nie!!! Tak chciałby usłyszeć dziś trzaskające w płomieniach konary gruszy. A gdzieś na drugim końcu województwa wśród gruszowych szczap, siedzi na pozór tylko szczęśliwa rodzina. Na pozór, bo cóż z tego, że mają permanentne wczasy pod gruszą… płonącą, skoro każde z nich spędza je na oddzielnym krześle i w samotności marzy, by usiąść razem na trzyosobowym fotelu. Oddaliby za to wszystko. Nawet własną gruszę.

Czy człowiek bez gruszy przy duszy i rodzina bez fotela trzyosobowego kiedyś się odnajdą? Czy czytają tę samą gazetę. Ich szczęście jest tak blisko. Na wyciągnięcie ręki. Pod warunkiem, że w jej zasięgu znajdą się ogłoszenia drobne.

(Krzysztof Szubzda)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do