Piękny widok: Basia z namaszczeniem i szczerą troską szykuje swoją lalkę-córeczkę „na spacer”: zakłada jej pieluszkę, bluzeczkę, spodenki, skarpetki, czapeczkę.
Czasami jeszcze dodatkowe dwie warstwy ubrań. Potem wkłada ostrożnie do wózeczka, otula kocykiem, sygnalizuje obecnym, że mają być cicho (bo mała będzie spać) i gotowe.
Tak – moja córka już od dłuższego czasu czeka. Rozwija instynkt macierzyńsko-siostrzany - zagłaskując i bujając do utraty sił pluszowego pieska. Ćwiczy swoje umiejętności opiekuńcze - wysypując tony pudru na pupcię misia albo ludzika Lego. Testuje na lalkach posłuszeństwo istot mniejszych - dyscypliny trzeba wszakże uczyć od maleńkości.
Marzy o łóżku piętrowym i o kimś innym niż zabawka, kogo będzie mogła karmić, kołysać, ubierać i zabawiać. A więc po swojemu pragnie rodzeństwa.
To pokrzepiające – zwłaszcza, że kilka miesięcy temu pojawiła się realna perspektywa powiększenia rodziny. Teraz już Basia czeka naprawdę, pyta „jak długo?” i jeszcze bardziej marzy o łóżku piętrowym.
Jednak pomimo tych dobrych chęci, marzeń i budujących instynktów dociera chyba do niej, że czeka nas wszystkich duża zmiana. Być może zaczęła dopuszczać myśl, że będzie musiała się czymś podzielić (a może przeceniam jej umiejętności wybiegania w przyszłość?) oraz powoli dociera do niej myśl, że rodzice mówią prawdę – małe dzieci płaczą i budzą w nocy.
Tak czy inaczej jakieś pierwsze niepokoje musiały zacząć kiełkować w jej głowie. Pewnego razu, gdy jechaliśmy samochodem, Basia siedziała zamyślona, wpatrzona w okno. Ni z tego, ni z owego przerwała milczenie, by oświadczyć nam uroczyście:
- Wiecie.. .ja bym jednak wolała wychowywać konia, a nie dziecko.
Tak, tak. Są chwile, kiedy każdy rodzic myśli podobnie!
Hahah mała artystka ;)
Świetna :)
Basia jest urocza :)
Lubię czytać co tam słychać u Basi, pozdrawiam Panią autorkę :)