Białostockie stowarzyszenie My dla Innych, świętuje swoje ósme urodziny. Jak podkreślają jego przedstawiciele, od początku skupia ludzi z pasją i wielkim sercem. Obecnie działa w nim ponad 20 członków. Rocznica powstania to dobry czas na podsumowania i planowanie kolejnych inicjatyw.
Prezes stowarzyszenia Rafał Średziński (na zdj. pierwszy z lewej) ocenia, że te osiem lat minęło jak jeden dzień. Wtedy zebrała się grupa ludzi w wieku około 20 lat i postanowiła, że chciałaby coś zrobić dla swojego otoczenia. Dużo się zmieniło od tego czasu, ale cel pozostał ten sam - pomoc osobom niepełnosprawnym. Na początku były organizowane zajęcia, przez cały dzień, od poniedziałku do piątku.
- Stwierdziliśmy wtedy, że grupa dorosłych osób z upośledzeniem nie ma żadnej ciekawej oferty. Stworzyliśmy klub, gdzie organizowaliśmy im zajęcia - wyjaśnia.
Teraz główne kierunki to organizowanie pomocy osobom niepełnosprawnym w przystosowaniu do życia w społeczeństwie oraz integracja z nim poprzez organizację imprez o charakterze rekreacyjno - sportowym, artystycznym, kulturowym, rozrywkowym, rehabilitacyjnym, a także propagowanie idei wolontariatu.
Codziennie rehabilitowanych jest ponad 100 osób z niepełnosprawnościami.
Zdaniem wiceprezydenta Białegostoku Rafała Rudnickiego to bardzo ważne, że od początku była ogromna chęć pracy i pasja. Podkreśla on, że co roku miasto przeznacza na rzecz My dla Innych fundusze, a organizacja swoją działalnością udowadnia, że są one wykorzystywane w odpowiedni sposób. Dodaje, że warto zatem udzielać wsparcia z kasy samorządowej.
Warto zaznaczyć, że miasto zostało nagrodzone ogólnokrajową nagrodą Samorząd Równych Szans 2014. Nie zostało to bez wpływu na otwarcie pod koniec zeszłego roku pierwszego w naszym regionie Zakładu Aktywności Zawodowej, który dziś zatrudnia 10 osób z niepełnosprawnością. Rudnicki potwierdza, że aktywizacja zawodowa to dobry kierunek działania.
Obecnie wśród tych 10 osób siedem posiada orzeczenie o niepełnosprawności w stopniu znacznym, a trzy umiarkowanym. Pracują oni z dwoma trenerami pracy. Każdy pracownik z orzeczeniem o niepełnosprawności zaczyna przygodę z zatrudnieniem w ZAZ od wymiaru czasu pracy obejmującego 0,55 etatu, co oznacza, że pracuje niecałe cztery godziny dziennie. Wszyscy pracownicy objęci są rehabilitacją społeczną – każdego dnia odbywa się godzinne spotkanie z psychologiem. Zapewniona jest także opieka zdrowotna – doraźna i specjalistyczna opieka medyczna.
Pieniądze od kilku lat stowarzyszenie pozyskuje również z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Szef oddziału w Białymstoku Adam Wiński potwierdza, że są one dobrze wykorzystywane.
Plany na najbliższą przyszłość to otwarcie pralni w której zostaną zatrudnione kolejne osoby z niepełnosprawnością. W tym przypadku stowarzyszeniu pomógł m.in. białostocki browar.
Komentarze opinie