
Ewa Kopacz jeszcze będąc premierem i chcąc przekonać do sprowadzenia tzw. "uchodźców" podawała Podlasie jako przykład, gdzie żyje wiele narodów, z muzułmańskimi Tatarami włącznie i wszystko jakoś to działa. Są jednak spore różnice między naszym "multikulti", a ich.
Wszyscy tu mieszkający, Polacy, Białorusini, Tatarzy, Litwini i nieliczni Żydzi, są tu u siebie i żyją tu od wieków. Czasem nam się żyje lepiej, czasem gorzej, jak to po sąsiedzku. Wszyscy jednak kochamy nasz dom i przestrzegamy zasad jakie w nim obowiązują. Bo to w końcu nasz dom, o który dbamy od pokoleń.
O ile nasze "multikulti" jest naturalne, o tyle na Zachodzie wprowadza się je sztucznie, dając przybyszom masę przywilejów i krępując rdzenną ludność łańcuchami poprawności politycznej. Nie będę wymieniać tych wszystkich kuriozalnych sytuacji, kiedy kobieta nie może zgłosić gwałtu na policję, by nie być oskarżoną o rasizm, czy kiedy możesz być oskarżony o to samo śpiewając kolędy i życząc komuś "wesołych świąt". To co się wydarzyło ostatnio we Francji sięgnęło ostatecznego absurdu i inne przykłady są przy tym niczym. W marcu tegoż roku terrorysta wziął w supermarkecie zakładników, a policjant Arnaud Beltrame dobrowolnie wymienił siebie za jednego z zakładników. Zaraz potem terrorysta zabił czterech zakładników i policjanta, który oddał swoje życie za innego człowieka. Francuzi chcieli w ostatnich dniach upamiętnić tego bohatera, lecz władze powiedziały, że... może to urazić uczucia muzułmanów. I tak umiera Zachód. Nic więcej dodać nie można. Amen.
Można by powiedzieć, że nasza różnorodność jest naturalna, a ich jest sztuczna, wprowadzana w sposób totalitarny. Tylko że mimo nazwy, multikulturalizm nie ma nic wspólnego z różnorodnością. Ta marksistowska idea zrodzona w latach 60 przez niemieckich komunistów z tzw. szkoły frankfruckiej tak naprawdę dąży do tego, żeby wymieszać ze sobą wszystkie narody i stworzyć uniwersalną szarą masę. Tak, żeby nie było już narodów, a jedynie zhomogenizowana masa. Tak, żeby nie można było odróżnić Polaka od Hindusa, Szweda od Chińczyka i Niemca od Kenijczyka.
Tylko że to nie działa. Kiedy Europejczycy sami kładą swoją głowę pod topór i wyrzekają się swojej tożsamości w imię poprawności politycznej, tożsamość kulturowa i religijna przybyszów jest niezwykle silna. Nie widzą też potrzeby się asymilować, bo ani sytuacja ich do tego nie przymusza, ani też nie widzą nic wartościowego w społeczeństwie gospodarzy. Gorzej nawet: mają ich za kompletnych debili. I nic dziwnego. Gospodarze dają im mieszkania, dają im zasiłki, żeby nie musieli pracować, pozwalają im na dosłownie wszystko, od zwykłych kradzieży do gwałtów i morderstw, a jak ktoś się na ciebie poskarży, to nie Ty będziesz ukarany, tylko ten, który się poskarżył. Niechże więc oni sobie mają swoje multikulti, a od naszej różnorodności proszę się odstosunkować.
W ostatnich miesiącach do Białegostoku przybyło więcej cudzoziemców niż kiedykolwiek wcześniej. Głównie z Indii, dalekiego wschodu, ale też i z Afryki. Jest przecież jednak ogromna różnica między migracją zarobkową, a sprowadzaniem setek tysięcy "uchodźców". Tak jak Polacy wyjeżdżają do innych krajów za chlebem, tak inni przyjeżdżają i będą przyjeżdżać do nas. Niektórzy z nich może przyjadą na chwilę, zarobią i wrócą do siebie, a niektórzy może już zostaną, pokochają ten kraj i nazwą go swoim domem.
Żyjemy w erze globalizacji, w jednej wielkiej globalnej wiosce. Jeszcze nigdy w historii podróżowanie nie było tak łatwe, tak nieograniczone. Takie migracje to po prostu znak naszych czasów i efekt globalizacji. Tak jak na początku XX wieku było kilku takich, co walczyli z elektryfikacją i uważali, że w żarówkach i kablach siedzi diabeł, tak samo teraz głupio byłoby teraz walczyć ze światową migracją i z każdym pojedynczym migrantem. Dlatego powinniśmy być dobrymi gospodarzami i pokazać naszą tradycyjną gościnność. Ale jednocześnie nie możemy pozwolić, żeby ktoś nam jakieś głupie ideę wrzucał do głowy. Idee, dzięki którym stracilibyśmy swoją tożsamość, kręgosłup i stalibyśmy się obywatelami drugiej kategorii, niechcianymi gośćmi w swoim własnym domu...
(Edward Horsztyński/ Foto: BI-Foto)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie