Reklama

Na granicy polsko – białoruskiej pojawiła się siatka ochronna dla zwierząt. Zaś stan wyjątkowy może być wydłużony

06/09/2021 15:37

Do soboty, 2 października 2021 r., będzie obowiązywał wprowadzony kilka dni temu stan wyjątkowy w ponad setce miejscowości województwa podlaskiego. Możliwe, że będzie on przedłużony o kolejne dni. Wszystko zależy od rozwoju sytuacji. Pojawiła się także zapowiedź budowy siatki ochronnej dla zwierząt, aby nie kaleczyły się na budowanym płocie z drutu kolczastego. I siatka nawet już jest ustawiana przed płotem.

Tylko dwie weekendowe doby, z piątku na sobotę i z soboty na niedzielę, przyniosły ponad 300 prób nielegalnego przekraczania granicy. To pokazuje, że pomimo uszczelniania granicy po stronie polskiej, służby białoruskie nie rezygnują z przerzucania imigrantów z krajów muzułmańskich do Polski, ale też na Litwę i Łotwę. Głównie są to obywatele Iraku, w którym nie toczy się żaden konflikt zbrojny, ani nie ma prześladowań obywateli tego kraju przez władze. Wiadomo już, że Białoruś, jak i Rosja, prowadzą wojnę hybrydową z Polską oraz innymi krajami bałtyckimi, co potwierdziła także główna kwatera NATO.

Po polskiej stronie jednak propaganda Łukaszenki i Putina wciąż znajduje zwolenników, a nawet wiernych jej wykonawców. To głównie przedstawiciele partii opozycyjnych, Platformy Obywatelskiej i Lewicy, którzy postulują z jednej strony o wpuszczenie nielegalnych migrantów, z drugiej strony kwestionują trwającą budowę płotu wzdłuż granicy i w końcu też kwestionują wprowadzenie stanu wyjątkowego w pasie 3 km od linii granicy. Pojawiły się bowiem głosy kilka dni temu, że budowany płot jest zagrożeniem dla dzikich zwierząt. Nie bacząc przy okazji na bezpieczeństwo ludzi, w czym zresztą wtórują działacze różnych organizacji tak zwanych ekologicznych oraz partii Zielonych, która wchodzi w skład Koalicji Obywatelskiej. Członkowie partii Zielonych w ogóle zapowiedzieli złożenie zawiadomienia w Prokuraturze w tej sprawie.

Wkrótce po obu stronach płotu na granicy polsko-białoruskiej, postawimy siatkę chroniącą zwierzęta przed okaleczeniem. Będzie to ten sam rodzaj ogrodzenia, który stosowany jest m. in. przy autostradach” – poinformował na swoim profilu na Twitterze Mariusz Błaszczak, Minister Obrony Narodowej.

Wkrótce po obu stronach płotu na granicy polsko-białoruskiej, postawimy siatkę chroniącą zwierzęta przed okaleczeniem. Będzie to ten sam rodzaj ogrodzenia, który stosowany jest m. in. przy autostradach. pic.twitter.com/jqU98Nvgib

— Mariusz Błaszczak (@mblaszczak) September 4, 2021

To odpowiedź właśnie na te głosy odnośnie dzikich zwierząt, które mają się ranić lub ginąć na budowanym płocie wzdłuż granicy polsko – białoruskiej. I niewiele później od momentu zamieszczenia tego wpisu minister Błaszczak zamieścił kolejny wpis. Tym razem o tym, że ogrodzenie ochronne dla zwierząt już się buduje. Budowa zaś ruszyła w minioną niedzielę.

Na granicy polsko-białoruskiej rozpoczęliśmy już budowę siatki chroniącej zwierzęta przed okaleczeniem. Siatka powstaje po obu stronach ogrodzenia” – poinformował minister Mariusz Błaszczak.

Na granicy polsko-białoruskiej rozpoczęliśmy już budowę siatki chroniącej zwierzęta przed okaleczeniem. Siatka powstaje po obu stronach ogrodzenia. pic.twitter.com/rUFZS0fTAJ

— Mariusz Błaszczak (@mblaszczak) September 5, 2021

Co dziwne, politycy i aktywiści, wydają się nie martwić losem ludzi zamieszkujących miejscowości przygraniczne, do których domów pukali wcześniej często nielegalni imigranci. Niektórzy chowali się w budynkach gospodarskich, albo zajmowali opuszczone posesje w sąsiedztwie. Politycy partii opozycyjnych oraz działacze ekoaktywistyczni pozostali głusi także na takie głosy, które dla mieszkańców terenów przygranicznych nie są niczym obcym, ani nowym.

- My tu dwa staruszki zostali. Dzieci nasze mieszkają daleko. Córka w Poznaniu, a druga od dawna mieszka w Belgii. Ona bardziej o nas się martwi, bo wie jak wygląda życie z tymi obcokrajowcami tam u siebie. A tu u nas wcześniej w szopie spało sześciu młodych chłopów. Przyszli w nocy, a rano widzieliśmy tylko przez okno jak wychodzili. Co my byśmy zrobili, jakby tak weszli do nas do domu? Do takich starych? A nawet i nie musieliby wchodzić, ale można pomyśleć, że jakby tak w środku, w tej szopie rozpalili ogień, to mogłoby się skończyć pożarem. Szopa przecież stoi obok domu – mówią nam mieszkańcy jednej z przygranicznych miejscowości.

Ludzie na miejscu nie chcą mówić ani pod własnymi nazwiskami, ani nawet ujawniać nazwy swojej miejscowości, bo chcą spokoju. Mają dość zainteresowania mediów i wszelkich wycieczek aktywistów z różnych organizacji, którzy pojawili się pod granicą, aby nieść rzekomą pomoc dla nielegalnych imigrantów, a nie interesują się kompletnie nikim, kto mieszka tam na stałe i się zwyczajnie boi. Mieszkańcy w większości cieszą się, że tacy ludzie wyjechali, a we wsiach pojawili się polscy mundurowi, w tym terytorialsi. Zgodnie podkreślają, że dzięki temu czują się bezpieczniej i w zdecydowanej większości pochwalają wprowadzenie stanu wyjątkowego.

Ten stan może zostać przedłużony. Przynajmniej tak kilka dni temu mówił premier Mateusz Morawiecki. Wszystko zależy od tego, jak będzie rozwijała się sytuacja z organizacją przemytu ludzi na terytorium Polski ze strony Białorusi. Choć przedstawiciele rządu mówili też wyraźnie, że wprowadzenie stanu wyjątkowego ma związek z ćwiczeniami wojskowymi „Zapad 21”, które rozpoczynają się już 10 września. Weźmie w nich udział co najmniej 200 tys. żołnierzy z Rosji i Białorusi, a niektóre źródła mówią o nawet i 300 tys. żołnierzy z tych dwóch krajów.

- Większość mieszkańców przygranicznych miejscowości jest zadowolonych z wprowadzenia stanu wyjątkowego – powiedział na antenie radia RMF FM premier Mateusz Morawiecki. – Jeżeli trzeba będzie, to 30 dni stanu wyjątkowego zostanie przedłużone, nie wykluczam takiej ewentualności, granica musi być chroniona – dodał.

Działania Polski popiera zarówno Komisja Europejska, jak i Unia Europejska. Ale z jakiegoś powodu nie chce zrozumieć stanu zagrożenia część środowisk politycznych w Polsce. W poniedziałek, 6 września, stanem wyjątkowym zajmie się Sejm. Choć już można zakładać, że debata będzie mało merytoryczna. Głównie z tego powodu, że przez niektórych polityków rozpowszechnianych jest wiele nieprawdziwych informacji, jak choćby to, że grupa koczująca pod Usnarzem Górnym rzekomo znajduje lub znajdowała się po polskiej stronie, choć to Białorusini dostarczają tam jedzenie, ubrania, słodycze, czy nawet prąd. I bez problemu można znaleźć wypowiedzi polityków, że koczują tam wyłącznie obywatele Afganistanu, co nie jest prawdą.

Koniecznie trzeba dodać w tym miejscu, że do Polski wraz z grupą nielegalnych imigrantów próbują się dostać przestępcy. To są bardzo często muzułmanie, którzy wcześniej mieszkali w Rosji, ale z racji na popełnione przestępstwa, w tym seksualne na nieletnich, udają imigrantów lub uchodźców, aby uciec z kraju, w którym grozi im więzienie. Jeszcze nie wiadomo, czy takie osoby przedostają się samodzielnie, czy są inspirowane przez służby rosyjskie lub białoruskie, aby w ten sposób pozbyć się przestępców ze swojego kraju, bo teraz mogą być groźni w Polsce lub innych państwach Unii Europejskiej. Żadną tajemnicą nie jest, że imigranci wcale nie chcą dostać się do Polski, bo ich miejscem docelowym mają być Niemcy, Belgia, Szwecja, Francja czy Holandia.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Twitter.com/ Terytorialsi – Zawsze gotowi, zawsze blisko!)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do