
Ostatnie tygodnie w Białymstoku były zdominowane kwestią lotniska. Lotniska, które w naszym mieście jest i inne nie będzie. To znaczy, jeśli pas startowy zostanie kiedyś wybudowany, będzie tak samo przydatny dla białostoczan i mieszkańców regionu, jak obecna infrastruktura. Nikt stąd nie będzie latał po świecie, ani Europie, ani nawet po Polsce.
Nie wiem skąd upór prezydenta, żeby koniecznie w Białymstoku budować pas startowy i na ten cel wyciągać z kieszeni białostoczan kolejne miliony. Dobrze wie, że z tej inwestycji szary Kowalski i przeciętna Nowakowa nie skorzysta. Kto skorzysta? Ten, kogo stać na prywatne przeloty samolotami, czyli ma za co zamówić powietrzną taksówkę, albo ktoś kto dysponuje własnym samolotem, nawet niewielkich rozmiarów. Mówienie o lotnisku w kontekście planowanej budowy pasa startowego, to jak mówienie o sukcesach zawodowych dziecka w momencie planowania jego poczęcia i to w sytuacji, kiedy nie ma się jeszcze nawet partnera lub partnerki.
Dlaczego tak uważam? Z prostej przyczyny. Gdyby to tak zwane lotnisko miało naprawdę służyć mieszkańcom miasta, którzy wyłożą na niego pieniądze, to już dawno ktokolwiek by coś powiedział o jakichkolwiek możliwych lotach rejsowych. Brak jakiejkolwiek informacji w tej sprawie, świadczyć może wyłącznie o tym, że takich lotów nie będzie. I oczywiście, że nie będzie. Żadna linia lotnicza na całym kontynencie europejskim nie świadczy takich usług. Zatem mówienie o tym, że pas startowy będzie służył mieszkańcom jest obietnicą bez żadnego pokrycia.
Padały słowa, że dzięki tej inwestycji pojawią się tutaj inwestorzy. Z tym, że lotnisko czy nawet najlepszy w całym kosmosie pas startowy nie poprawią sytuacji gospodarczej, jeśli nadal przedsiębiorców będzie magistrat i urzędnicy traktowali w taki sposób, jak obecnie. Nawet działanie w białych rękawiczkach i oczywiście w granicach prawa – choć także często po granicy prawa – nie przykryją tego, co widzi większość mieszkańców Białegostoku. A widzi to, że są w Białymstoku równi i równiejsi. Jednym ułatwia się wszystko i pomaga, innym w tym czasie rzuca się kłody pod nogi. O powiązaniach z niektórymi deweloperami, czy finansowaniem prywatnej spółki sportowej nie ma co nawet pisać, bo każdy widzi, jak to wygląda. Czy złamano prawo? Na ten moment nikt tego jeszcze nie udowodnił. Z tym, że komentarze różnych osób coraz częściej obejmują sferę publiczną i niosą się dalej. Kto? Jaki inwestor? Czy w ogóle ktoś poważny będzie się pchał do miasta, w którym być może nie będzie mógł liczyć na równe traktowanie? Pas startowy w tym względzie niczego nie zmieni. Bo najpierw trzeba zmienić myślenie, kadrę kierowniczą i działania władz.
Kolejny wątek związany z tak zwanym lotniskiem na Krywlanach, który jest niemal kompletnie pomijany, to jego utrzymanie. Tu jest dobra i jednocześnie zła wiadomość. Po wybudowaniu pasa startowego całość utrzymania infrastruktury oraz organizacji wszystkiego co tam będzie, zajmie się ogólnopolska spółka Aeropartner. I dobra wiadomość jest taka, że spółka bierze na siebie koszty utrzymania. Zła polega na tym, że mieszkańcy zafundują budowę inwestycji, na którą nie będą mieli żadnego wpływu. Ale najprawdopodobniej, kiedy infrastruktura się zużyje lub trzeba będzie coś jeszcze dobudować, spółka zapuka do kieszeni mieszkańców Białegostoku i poprosi o kolejne pieniądze. I to będą wówczas kolejne pieniądze wyciągnięte z kieszeni mieszkańców na inwestycję, z której nie wiadomo czy kiedykolwiek skorzystają.
Wszystko dlatego, że obecne lotnisko sportowe znajduje się na terenach miasta i tylko za zgodą miasta można tam dokonywać rozbudowy, zmian, czy innej ingerencji. Do tego po wybudowaniu pasa startowego lotnisko ma być miejskie, ale w rzeczywistości będzie je można pooglądać zza ogrodzenia już wybudowanego za kolejne duże pieniądze. Przecież ma to taki sam sens, jak przebudowa starej chałupki na willę tylko po to, żeby ktoś, kogo nie znamy, mógł tam zamieszkać i to jeszcze bez płacenia za wynajem. W takiej willi wszystko umebluje, będzie prowadził działalność gospodarczą, a jak trzeba będzie willę odnowić, to znów przyjdzie po pieniądze do właściciela. Gdzie w tym sens? Gdzie jakaś logika?
Mało kto zwraca również uwagę na to, że budowa pasa startowego na Krywlanach zblokuje możliwość starania się o pieniądze na budowę lotniska regionalnego. Czyli takiego, z którego da się odlecieć w dowolnym kierunku. Lotnisko regionalne różnić się będzie tym od pasa startowego, że będzie posiadało terminal do odprawy pasażerskiej i da możliwość negocjacji z liniami lotniczymi, które oferują przeloty w różnych kierunkach. W tym również z tanimi liniami lotniczymi.
Oczywiście, wówczas utrzymanie takiego lotniska spocznie na mieszkańcach Podlasia, ale z takiego lotniska, każdy będzie przynajmniej mógł skorzystać. Inna sprawa, że normalna łączność lotnicza to nie żaden wymysł, ani fanaberia, bo to akurat ta część transportu zbiorowego, która rozwija się obecnie najszybciej na świecie. Już nawet mówi się o tym, że na niebie panuje coraz większy tłok. Ale to dlatego, że loty samolotami stały się powszechne, ogólnodostępne, niedrogie, szybkie i bezpieczne. Nic nie wskazuje, że ten trend się zmieni. Jeśli się zmieni, to raczej można zakładać, że na inną formę podróży powietrznej, która będzie jeszcze szybsza.
Budowa pasa startowego na Krywlanach - możliwości lotniska z prawdziwego zdarzenia zablokuje. Bo wszyscy nam powiedzą, że przecież macie lotnisko. Nie damy wam pieniędzy na nowe. Tymczasem mało kto będzie widział, że w Białymstoku tak naprawdę mamy atrapę lotniska, z którego nie można odlecieć w żadnym kierunku. A jeśli jeszcze będzie trwała dalej narracja taka, że mamy lotnisko, a nie pas startowy, to o pieniądzach na normalne lotnisko w zasadzie możemy zapomnieć raz na zawsze. I niezależnie od tego, czy będą to pieniądze z budżetu państwa, czy unijne – jeśli jakimś cudem da się przekonać tam kogoś do finansowania takiej inwestycji.
Najbardziej żałosne jest to, że nikt nie mówi o rozliczeniu nieudaczników, którzy pozbawili nas na Podlasiu transportu powietrznego i normalnego lotniska. Dziś bój trwa o natkę marchewki, która się nie przyda do niczego. No, może oprócz tego, że prezydent się polansuje na otwarciu i przecięciu wstęgi – jak ma to w swoim zwyczaju. Zaś cała planowana inwestycja na Krywlanach w przedstawionym niedawno kształcie jest zwykłym gwałtem na ludzkiej logice. I o tym zapominać nie wolno.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Trzecie OKO)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie