Reklama

Okiem hejtera, odc 20 - Kobiety śmierdzą

21/09/2013 18:00
Jeśli już Wam wyskoczyła na czoło, tudzież gdzie indziej, żyłka – to bardzo dobrze. O to chodziło. O prowokację. Bo wcale nie uważam, żeby kobiety (większość) pachniały jakoś szczególnie nieprzyjemnie. Co to, to nie. Zwykle jest dokładnie odwrotnie. To jednak przekonanie nie znajduje pokrycia w świecie reklamy telewizyjnej.

Wstaję rano. Rześki. Pełen ochoty do pracy w tak wspaniałej instytucji, jak „Fakty Białystok”. Myję się, siadam do śniadania. Wchodzę na jeden z portali internetowych zajmujących się transmisją w sieci treści telewizyjnych. Program – publicystyczny; nie że jakieś porno albo reality show – poprzedza blok reklamowy. Z owego bloku dowiaduję się kilku ciekawych rzeczy. Najpierw, że co czwarta kobieta nie trzyma moczu, co jakby tłumaczy stężony zapach amoniaku w autobusach. Zwykle łączyłem go jednak z menelami, duchowymi braćmi Ferenca Puszkarza. A to nie menele winni. To nietrzymające moczu kobiety. Jedna na cztery. Wiem, że następnym razem podczas jazdy autobusem sumiennie odliczę i będę wyglądał plamy – na lub obok danej pani.

Druga wiadomość – kobiety potrzebują arcyskutecznych wkładek higienicznych. Po co? Po to, by tłumić zapach. Zapach związany z tym czasem miesiąca. Wtedy – jak sugeruje reklama – kobieta pachnie niczym jenot w zoo. Nieprzyjemnie. Na szczęście nie musi myć się lizolem, odkażać jak w ośrodkach badawczych za drzwiami ze znakiem „biohazard”. Nie musi, bo jest magiczna wkładka.

Poza tym kobiety mają łupież. A łupież swędzi. Drapią się więc na potęgę, skrobią, aż im połowa czaszki ocieka krwią. A krew plami. No i biedna niewiasta po całym dniu nie dosyć, że ma zakrwawioną bieliznę i spódnicę, to jeszcze całe ramiona i kołnierz utytłane ma lejącą się z rozdrapanej czaszki posoką. Wedle następujących później reklam, panie cierpią też na zgagi, wzdęcia, zaparcia, żylaki i hemoroidy. Zadziwiające, że tak chorowity i obrzydliwy gatunek przetrwał do dziś. Bycie kobietą to horror!

I myślę sobie o dramacie bycia kobietą, i trafia mnie nagle, że w żadnej reklamie męskich środków higienicznych nie zauważyłem informacji, że oto służy do usuwania tego, co się mężczyznom w okolicach płciowych gromadzi, a jest paskudne i zdrowiu grozi. Z tym kojarzy mi się tylko reklama serka Sekret Mnicha, ale to akurat może tylko moja wyobraźnia – tym niemniej serka owego nie skosztowałem do dziś. Mężczyźni nie brudzą się, nie mają łupieżu ani zaparć. Pachną pięknie. Mogą się najwyżej spocić. I to w trakcie jakże seksownej i modnej aktywności sportowej. Ale to też nie, bo mają taki antyperspirant, że choćby latem biegali w kożuchu, ani kropelka się na skórze nie zbierze. Ba! Kiedy nawet mowa o środkach poprawiających potencję, to nie pada sformułowanie – na wzór „co czwartej nietrzymającej moczu" – że oto erekcji nie ma, albo jest słaba, tudzież chwilowa. Nie. Środek poprawia erekcję. Czyli w domyśle: i tak jest fantastyczna, że nic, tylko leżeć na trawie, i wzwodem wygrażać niebiosom. A po środku – będzie jeszcze znakomitsza.

Każdy facet seksi najznakomiciej, każdy facet jest najlepszym kierowcą, ma udźwig jak wózek widłowy i intelekt jak Stephen Hawking (nie odwrotnie). Pięknie pachnie, modnie się ubiera, jak sport – to nie piła na osiedlowym boisku, tylko kitesurfing w Brazylii. Facet jest fajny. A kobieta śmierdzi. Doprawdy, Kochane Panie – zróbcie coś z własnym wizerunkiem w telewizyjnej reklamie.

(Paweł Waliński)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do