Pierwszy raz w historii naszego regionu mogliśmy wybrać na co wydamy wspólne pieniądze pochodzące z płaconych przez nas podatków.
Idea budżetu obywatelskiego jest jak najbardziej słuszna i godna kontynuacji. Zastanawia mnie jednak fakt, czy ten konkurs został zorganizowany w najlepszy możliwy sposób.
Warto przypomnieć tu kilka faktów, które zostały nieco pominięte w ferworze ogólnej radości.
Po pierwsze budżet obywatelski przypomina prawie do złudzenia formę grantów, o które starają się organizacje pozarządowe. W przypadku budżetu obywatelskiego pomysły były bardzo różne, sięgające po skrajne obszary społecznej działalności. To dobrze, ale z drugiej strony - czy nie można byłoby po prostu poszerzyć konkursu grantów w urzędzie marszałkowskim? Pewnie można, ale pozostaje jeszcze jedno – komisja, która opiniuje i w końcu ciało decydujące – zarząd województwa. Tu zaczynają się schody, bo o ile osoby zasiadające w komisji mają jeszcze pojęcie o tym, co rozpatrują, tak urzędnicy z powołania już niekoniecznie.
Głosowanie nad pomysłami w takiej formie, jak przy budżecie obywatelskim, ma tą zaletę, że zrzuca nam z głowy urzędników i różne komisje.
Kolejną łyżką dziegciu w tej kadzi miodu jest fakt, że głosowanie na konkretny projekt odbywało się poniekąd na zasadzie wolnej amerykanki. O ile jeszcze głosowanie internetowe było utrudnione dla fałszerzy, to głosowanie osobiste poprzez wrzucenie karty do urny - już nie.
Jak można było oszukiwać? Otóż wyobraźmy sobie, że ktoś ma dostęp do bazy danych numerów pesel. Wtedy zostaje już tylko pomysł jak je spożytkować w tak zacnym celu. Głosowanie przez internet wymaga w tym przypadku konieczności zakładania fikcyjnych adresów mailowych. Czynność pracochłonna, ale możliwa do wykonania.
Natomiast wpisanie danych w postaci imienia i nazwiska oraz numeru pesel w przypadku osobistego głosowania to łatwizna. Wystarczy jedynie długopis z pełnym wkładem i już można głosować ile fabryka dała. Nie twierdzę, że ktoś wpadł na taki prosty a genialny sposób by wygrać, ale też specjalnie nie ma możliwości by to zweryfikować. W tym miejscu warto się zastanowić nad jakąś formą zabezpieczeń na przyszłość, bo w następnym roku kwota może być wyższa. A to już może kusić kombinatorów.
Na koniec ostatnie spostrzeżenie w temacie budżetu obywatelskiego. Na wszystkie 25 projektów, oddano delikatnie ponad 17 tysięcy głosów. Od czegoś zacząć, ale województwo ma ponad milion mieszkańców! Z tego pełnoletnich jest ponad 900 tysięcy (dane z 2011 roku). Głosować nad projektami z budżetu obywatelskiego można już było od 16 roku życia. A zagłosowało tylko 17 tysięcy ludzi! Można łatwo policzyć jaki procent mieszkańców naszego regionu w ogóle był tym tematem zainteresowany. Rodzi się pytanie, ilu mieszkańców naprawdę wiedziało, że jest taki pomysł jak budżet obywatelski. Mam wrażenie, że zawiodła tu promocja.
Projekt budżetu obywatelskiego udał się, choć jak mówią, nie od razu Rzym zbudowano. Należy koniecznie go rozwijać i mówić o nim jak Podlaskie długie i szerokie. Niedociągnięcia zapewne zostaną poprawione, a idea udziału społeczeństwa w życiu publicznym rozwinie się.
Wszystkim tegorocznym zwycięzcom gratuluję i trzymam kciuki za powodzenie projektów!
Za mała promocja!
Jestem ciekawa, kiedy budżet obywatelski będzie w Białymstoku?
Widać jak zmienia podejście obywateli do odpowiedzialności przed innymi! Super!