
I tak oto, z dnia na dzień, powstała nam nowa awantura. Tym razem chodzi o tak zwaną Konwencję Stambulską i kolejną gównoburzę, jaka się z tego wywiązała. Mało kto patrzy realnie na problem, o ile w ogóle on istnieje. Piszę o ile – bo okazuje się, że Polska znów jest w ogonie państw europejskich, w których przestępczość, przemoc i dyskryminacja wobec kobiet jest najmniejsza na naszym kontynencie. Normalnie wstyd.
Widocznie nie dorośliśmy do europejskich standardów, które wciąż musimy podnosić. Bo tam, gdzie faktycznie istnieje problem, ten rozwiązywany jest nową trucizną, która tylko pogłębia ten problem. Ale to z jakichś powodów Polsce i Polakom wmawia się, że są zaściankiem i ciemnogrodem europejskim, który musi nieustannie zmierzać w stronę tego światłego zachodu. Z tym, że jak tak bardziej zgłębić temat, wychodzi, że jest dokładnie odwrotnie. W tym felietonie, co od razu zaznaczam, nie będę skupiała się na burzy wokół Konwencji Stambulskiej, ale na tym, co widzę od dawna i co mi kłóci się kompletnie z obrazem przedstawianym przez ponoć te światłe środowiska liberalno-lewicowe.
Kilka dni temu w Białymstoku pojawiły się bilbordy tęczowych aktywistów, na których można było przeczytać takie teksty jak: „Białystok dla wszystkich”, „Jesteśmy u siebie”, czy też „To jest nasz dom”. Ot hasła jak hasła. Tylko trochę bez sensu, wobec faktów. Bo odkąd żyję nie znam ani jednego przypadku, kiedy ktokolwiek z tęczowych aktywistów czy ludzi tego środowiska, był wygnany z miasta, albo odmówiło się takim osobom prawa do zamieszkania w Białymstoku. Oczywiście, że Białystok, był, jest i będzie dla wszystkich. Zawsze tak było i nie widzę żadnego powodu, dla którego to miałoby się zmienić. Jednak wciskanie się z takimi hasłami, na starcie sugerującymi, że jest inaczej, to nic innego jak kłamstwo.
Do tego widziałam w internecie wpisy różnych ludzi, którzy udostępniali sobie zdjęcia tych bilbordów, ale z dopiskiem, a w zasadzie hasztagiem „#duma”. I tego kompletnie nie rozumiem. Bo ktoś nie znający tematu mógłby odnieść wrażenie, że ci ludzie cieszyli się, że „Białystok jest dla wszystkich”, czy że Białystok „To jest nasz dom”. Ale tu nie o to chodziło. Bo chodziło o to, że ktoś tam czuł dumę z tego, że ktoś jest członkiem społeczności LGBT. I tu mnie naszła taka refleksja. Skoro, jak twierdzą lewicowi aktywiści, orientacji seksualnej nie można zmienić i nie ma się na nią wpływu, to z czego tu być dumnym? Z faktu? A jeśli można być dumnym z tego, na co się nie ma wpływu, to dlaczego nie mogę być dumna, że jestem biała? Dlaczego nie mam być dumna, że jestem Polką? Dlaczego nie mam być dumna, że mam ponad 160 cm wzrostu? Dlaczego nie mam być dumna, że noszę 38 rozmiar buta? Dlaczego nie mam być dumna, że urodziłam się w 1974 roku? Bo na to też nie mam żadnego wpływu, nie jestem w stanie tego zmienić. Nie chcę tego rozwijać, bo chyba każdy już widzi, o co chodzi.
W każdym razie, coś co jest normalne i oczywiste, nie dla wszystkich takie jest. Osoby homoseksualne były, są i będą. Nikt im w Polsce nie przeszkadzał i w niczym życia nie utrudniał. Problem zaczął się dopiero wtedy, gdy ktoś stwierdził, że są jakimś problemem w społeczeństwie i usiłuje wmówić to wszystkim innym. Ogólnie, to niech aktywiści walczą dalej z czymś co nie istnieje, ale niech nie dziwią się, że większej części społeczeństwa nie spodoba się to, że wmawia się mu nieistniejące problemy. Bo jest to tak samo irytujące, jak posądzanie niewinnego człowieka o przestępstwo, którego nie popełnił.
Kolejną rzeczą irytującą wielu Polaków, jest wmawianie nam, że źle traktujemy kobiety. Te kobiety, które w naszej historii i tradycji zawsze znajdowały się pod opieką mężczyzn. Mężczyźni byli wychowywani w ogromnym szacunku do kobiet, do swoich matek, sióstr i córek. W naszej tradycji jest obrona ich czci, ochrona przed zagrożeniami, opieka nad nimi. I tak jest do dziś. Czy bywało inaczej? Oczywiście, że bywało i bywa i na pewno będzie. Bo w każdym społeczeństwie znajdują się zawsze przypadki patologii, nawet jeśli kładzie się najwyższe wysiłki w kierunku jej likwidacji.
Nawet najlepiej zorganizowane państwo nie ma wpływu na to, że gdzieś są osoby zaburzone psychicznie, które będą czerpać przyjemność z przemocy wobec słabszych, a nawet nie zaburzone, ale takie, którym nie było jak przekazać właściwych wzorców. Gdyby było inaczej, a społeczeństwo byłoby idealne, niepotrzebne byłyby w nim sądy, ani nawet Policja pilnująca porządku. Jednak skoro każdy kraj posiada swój wymiar sprawiedliwości oraz służby porządkowe, to znaczy, że nie wszyscy potrafią dostosować się do ogólnie przyjętych norm społecznych. I tak też jest z przemocą wobec kobiet.
Z tym, że do likwidacji patologii, nie są potrzebne ani Polsce, ani nikomu innemu, żadne konwencje, tylko zdrowy rozsądek i porządne prawo, które będzie tak samo porządnie egzekwowane wobec każdego, kto się przemocy dopuszcza. I nie tylko wobec kobiet, ale każdej innej osoby. I w każdym wymiarze. Przemoc sama w sobie jest zła, więc nie ma znaczenia wobec kogo jest stosowana. Chodzi o to, aby była tak samo surowo karana w każdym przypadku. Przypomnę tylko, że Polska była jednym z pierwszych państw na świecie, w którym kobiety uzyskały pełnię praw. I nie musiały o to walczyć, jak czyniły to kobiety w innych państwach Europy czy Stanów Zjednoczonych, ale też Australii czy Nowej Zelandii. W Polsce nikt nie karał śmiercią kobiet, które na wzór sufrażystek, albo późniejszych feministek, realizować się chciały w życiu społecznym, politycznym, naukowym czy kulturalnym. Są to fakty.
Tak samo jak faktem jest, że różnice płacowe pomiędzy kobietami, a mężczyznami zniknęły już dawno temu – o ile zajmują takie same stanowiska i odpowiedzialne są za takie same zadania lub mają powierzone takie same obowiązki. Problemem może być jedynie udział kobiet w podziale wysokich stanowisk. Z tym, że i tu jest to raczej kwestia osobistych wyborów, niż braku możliwości. Nawet wprowadzone obowiązkowe parytety w wyborach politycznych różnego szczebla niewiele zmieniły w tej sprawie. I mniejsza liczba kobiet sprawujących funkcje polityczne z wyboru, wynika w większości z chęci lub braku chęci ich angażowania się w takie aktywności.
Polska nie musi i nigdy nie musiała wstydzić się za traktowanie osób homoseksualnych, które na Zachodzie były karane więzieniem lub innymi karami, z karą śmierci włącznie, za czyny homoseksualne. Polska nie musi wstydzić się za traktowanie kobiet, którym dała prawa i zapewniła opiekę jako jedna z pierwszych państw na świecie. Polska nie musi także tłumaczyć się za dyskryminację płacową kobiet, bo taka nie istnieje. Najnowsze dane wskazują, że Polska znajduje się w samym ogonie Europy pod względem przestępczości wobec kobiet, przemocy wobec kobiet i dyskryminacji płacowej wobec kobiet. Tylko z jakiegoś powodu środowiska liberalne i lewicowe uznają, że musi to być powód do wstydu i najwyższa pora to zmienić. Po co? By dogonić tę zachodnią Europę. Nie wiem, jak wy, ale ja tego nie chcę. Wolę jednak nasz zaścianek i ciemnogród i to bycie w ogonie Europy.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Trzecie OKO)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie