Mieszkańcy ulicy Ciołkowskiego specjalnie przybyli na ostatnie posiedzenie Rady Miasta w miniony wtorek. Chcieli koniecznie dowiedzieć się jak będzie przebiegała przebudowa ulicy, na której mieszkają. Byli zaniepokojeni tym, że niektórzy mogą stracić domy, inni swoje miejsca pracy. I choć prezydent przez grubo ponad pół godziny tłumaczył i mieszkańcom, i radnym, jak wszystko się będzie miało, to w zasadzie nadal nic nie wiadomo.
Trzeba sobie powiedzieć jasno, że to swego rodzaju sztuka – mówić do zgromadzonych przez grubo ponad pół godziny, wyjaśniać, opisywać, opowiadać, a nawet pokazywać mapy i koncepcje, żeby na koniec słuchający nie wiedzieli kompletnie nic. A przynajmniej nic, co z tego wszystkiego wynika. Tak właśnie wyglądała informacja prezydenta Białegostoku udzielona radnym i mieszkańcom w sprawie przebudowy ulicy Ciołkowskiego w Białymstoku. Pisaliśmy niedawno o tym (czyt. TUTAJ), że mieszkańcy nie chcą widzieć pod swoimi oknami ani szerokich arterii, ani ekranów akustycznych, ani tym bardziej drogi serwisowej tuż pod drzwiami domów.
Na prośbę mieszkańców Przewodniczący Rady Miasta wpisał do porządku obrad punkt dotyczący udzielenia informacji przez Prezydenta Białegostoku o tym, jak w końcu będzie przebiegała droga. W sprawie przebudowy Ciołkowskiego wkrótce ma bowiem zapaść decyzja. A ludzie jak nie wiedzieli co z nimi będzie, tak nie wiedzą nadal. I po informacji przedstawiciela władz miasta, wiedzą dokładnie tyle samo, co wcześniej. Adam Poliński od razu powiedział, że to o czym będzie mówił, nie jest projektem ostatecznym i w każdej chwili może ulec zmianie.
- Droga będzie budowana na mocy specustawy, więc pewne procedury nie będą miały zastosowania. Ale największe znaczenie dla inwestycji będzie miała decyzja środowiskowa. Po jej wydaniu będzie 21 dni na zgłaszanie uwag, a później pójdzie wniosek do wojewody podlaskiego o wydanie decyzji o pozwoleniu na budowę drogi – tłumaczył Adam Poliński – zastępca prezydenta Białegostoku.
Nie wiadomo z jakich powodów władze miasta upierają się by budować kolejną obwodnicę śródmiejską. W pobliżu przecież ma wkrótce zacząć powstawać prawdziwa obwodnica Białegostoku i to z pieniędzy budżetu państwa. Obwodnica śródmiejska powstać by miała w tym samym czasie, tyle że z pieniędzy białostoczan i z udziałem środków unijnych, na które kolejny raz trzeba by było zapewne zaciągnąć nowy kredyt. Inwestycja jest bowiem dość droga, żeby nie powiedzieć, że bardzo droga. Gdzie sens – można zapytać. Poliński tłumaczył kolejne kilometry asfaltu z betonem w Białymstoku tym, że są środki do wykorzystania z programu Polska Wschodnia. I to właśnie na budowę takich arterii, jakie zaplanowano na granicach zachodnich i południowych naszego miasta.
Jeśli władze Białegostoku uprą się by budować znów drogi za miejskie pieniądze i za kredyty unijne, które będą spłacały kolejne pokolenia białostoczan, przybędą nam znów estakady i ekrany akustyczne. Tych mieszkańcy zdecydowanie nie chcą. Narzekają na odgradzanie i mimo wszystko na większy hałas, niż kiedy naturalną ochronę od ulicznego zgiełku stanowiły drzewa i żywopłoty, które na dodatek zatrzymywały również kurz i absorbowały spaliny.
- Planujemy ustawić ekrany akustyczne nieprzezroczyste na dole i przezroczyste na górze. To wszystko będzie poparte badaniami i o ostatecznym wyglądzie i wysokości zdecydują projektanci. Ale słuchamy też mieszkańców, którzy woleliby ekrany przezroczyste – zapewniał Adam Poliński.
- Myślę, że należy jednak poczekać na decyzję środowiskową. Ale z uwagi na to, że ta droga, z tego co pan prezydent mówi, będzie przebiegała jednak dalej od domów, uda się całkiem uniknąć budowania ekranów akustycznych – mówił przedstawiciel mieszkańców z ulicy Ciołkowskiego – Tomasz Domański.
- Przy postawieniu ekranów, jestem pewien, że zamknę firmę. Nikt dziś nie będzie jeździł naokoło, żeby do mnie dojechać. Są zrobione badania z 2014 roku, z których wynika, że hałas nie jest duży. Nie wiem dlaczego dążycie do postawienia ekranów – to już głos kolejnego mieszkańca ulicy Ciołkowskiego, pana Drozdowskiego.
Adam Poliński przekonywał, że przebudowa Ciołkowskiego nie powinna być uciążliwa. Pozostać ma szpaler drzew, dopiero za nim ma przebiegać droga serwisowa, zaś właściwa jezdnia będzie usytuowana bliżej terenów ogródków działkowych. Mówił też, że na odcinku pomiędzy Mickiewicza a Baranowicką nie będzie dwupasmówki. Przebiegać ma tam podobnie jak obecnie – tylko jeden pas dla każdego kierunku ruchu. Niemniej dodawał, że konieczne jest przebudowanie kanałów deszczowych, wybudowanie ścieżek rowerowych i nowego chodnika. Wspomniał, że miasto zaplanowało jeszcze jedną estakadę na ulicy gen. Sulika.
- To jest tylko wstępna koncepcja projektowa. Posłuży do opracowania tej właściwej. Wszystko jeszcze może wyglądać zupełnie inaczej. Dziś trudno powiedzieć jak faktycznie będzie wyglądała przebudowa tej części trasy – dodał Adam Poliński, zastępca prezydenta Białegostoku.
- W tej całej sytuacji umyka jedna istotna sprawa. Niedaleko będzie przebiegała obwodnica Białegostoku. Jej budowa najprawdopodobniej zacznie się już w przyszłym roku. Kompletnie niezrozumiałym jest po co wydawać pieniądze miejskie na trasę przelotową, kiedy w odległości być może nawet pół kilometra da się pojechać szeroką arterią. Nie chciałbym używać mocnych słów, ale ta inwestycja mogłaby by być dowodem na to, że prezydent i jego urzędnicy nauczyli się pozyskiwać pieniądze tylko na drogi, zaniedbując inne sfery życia publicznego. Jeśli doszłoby do budowy obwodnicy w odległości pół kilometra od obwodnicy śródmiejskiej, to możliwe, że będziemy mieć do czynienia z marnotrawieniem publicznych pieniędzy – uważa Artur Kosicki, ekspert od inwestycji budowlanych.
I faktycznie tak może być jak mówi ekspert. Sam Adam Poliński mówił na wtorkowym posiedzeniu Rady Miasta, że praktycznie wszystkie siły polityczne zapewniały o budowie S-19 wraz z obwodnicą Białegostoku. Miałaby ona przebiegać przez Dobrzyniewo, Choroszcz do Grabówki. To oznaczałoby budowę szerokiej arterii za pieniądze Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, bardzo blisko naszej obwodnicy śródmiejskiej. Po co wówczas dwie wielopasmowe drogi obok siebie?
- My nie jesteśmy zainteresowani wpuszczaniem ruchu tranzytowego do miasta. Trzeba dokończyć trasę generalską i trasę niepodległości od Kleosina przez Paderewskiego, Ciołkowskiego do gen. Sulika – mówił Adam Poliński.
Problem polega jednak na tym, że na tych szerokich arteriach na obrzeżach Białegostoku, korzysta przede wszystkim ruch tranzytowy. Oczywiście, korzystają z nich również mieszkańcy naszego miasta. Ale wystarczy około pół godziny obserwacji na choćby trasie generalskiej, aby zobaczyć jak wiele przejeżdża tamtędy pojazdów ciężarowych lub samochodów osobowych, ale z innymi rejestracjami niż białostockie. My poświęciliśmy nieco czasu, by takie obserwacje poczynić i wychodzi nam, że z tych obwodnic śródmiejskich korzysta głównie właśnie ruch tranzytowy, który jest zainteresowany omijaniem Białegostoku. Niemniej wystąpiliśmy do urzędu miejskiego z zapytaniem odnośnie danych w tym zakresie. Jak tylko otrzymamy stosowną odpowiedź, poinformujemy jak to wygląda w statystykach magistratu. Oczywiście, pod warunkiem, że ktoś to w ogóle kiedykolwiek monitorował.
Komentarze opinie