
Spalarnia śmieci w Białymstoku nie tylko przetwarza odpady, ale także produkuje energię elektryczną. Zyski ze sprzedaży energii mają wynieść za ten rok około 36 milionów złotych. Jednak spółka raczej nie zasili takimi pieniędzmi budżetu miasta, ponieważ planuje inwestycje. To może mogłaby wytwarzanym przez siebie prądem zasilać miejskie instytucje lub oświetlenie uliczne?
Jeszcze pod koniec września tego roku, prezydent Białegostoku informował, że wydatki miasta na energię w 2021 r. wyniosły 16 mln zł. Z kolei w 2022 r. będzie to w sumie 49 mln zł, a prognoza na 2023 r. mówi o wydatkach na prąd nawet w wysokości ponad 85 mln zł. Nie jest to nic dziwnego, ponieważ w całym kraju i w większości państw na świecie ceny energii poszybowały mocno w górę. Jest to związane w głównej mierze z polityką klimatyczną Unii Europejskiej, która wymaga opłat za emisję, a nawet potencjalną emisję CO2. Swoje niestety dołożyła też Rosja, która wywołała wojnę na Ukrainie, co z kolei sprawiło, że część państw została odcięta od tańszych możliwości pozyskiwania energii.
W Białymstoku jednak prąd może być dużo tańszy. A przynajmniej można byłoby w dużej mierze wytwarzać go na miejscu. Wszystko dzięki spalarni śmieci, która oprócz termicznego spalania odpadów, wytwarza także prąd. Ta produkcja jest naprawdę dość pokaźna. Wiadomo to z odpowiedzi na interpelację radnego Macieja Biernackiego, który w listopadzie zwrócił się do prezydenta z pytaniami w tym temacie. Radny pytał o to, ile energii elektrycznej zostanie wytworzonej do końca tego roku i jakie zyski z tytułu sprzedaży tej energii zainkasuje spółka „Lech”, która zarządza białostocką spalarnią śmieci.
„W okresie styczeń-wrzesień 2022 r. ZUOK w Białymstoku wyprodukował i wprowadził do sieci 34 246,659 MWh energii elektrycznej. Przewidywana produkcja netto w 2022 r. to ok. 45 500 MWh. Spodziewany przychód z tytułu sprzedaży energii elektrycznej w 2022 r. to ok. 36 mln. zł” – czytamy w odpowiedzi na interpelację radnego Biernackiego.
W dalszej jednak części odpowiedzi czytamy, że ten zysk spółki „Lech” zostanie w dużej części wydany, bo w kwocie ponad 15 milionów złotych, na rozliczenie dotacji, dzięki której spalarnia została wybudowana. Pozostała kwota zysku z tytułu sprzedaży energii elektrycznej z kolei ma pójść na inwestycje, jakie są planowane w tym zakładzie. W tym również na kapitalne remonty instalacji.
Udzielający odpowiedzi na interpelację radnego Macieja Biernackiego sekretarz miasta Krzysztof Karpieszuk zwraca uwagę, że jeśli spalarnia śmieci nie będzie mogła przeznaczyć zarobionych pieniędzy na te cele, to będzie musiała pozyskać je z opłat za gospodarowanie odpadami. Co oznaczałoby po prostu podwyżki za śmieci dla mieszkańców Białegostoku.
„Skala planowanych inwestycji w latach 2022-2025 w kwocie 91 175 677 PLN uwzględniająca konieczność sfinansowania inwestycji niezbędnych do dalszego prawidłowego funkcjonowania systemu gospodarowania odpadami w gminie, zmusza Spółkę do zaciągnięcia kredytów oraz wykorzystania środków własnych” – wyjaśnia radnemu Biernackiemu sekretarz miasta.
Wydaje się w tej sytuacji, że coś tu nie do końca działa tak, jak być powinno. Bo skoro spółka, która wybudowała spalarnię za gigantyczne pieniądze, nie może podzielić się zyskami, to przynajmniej powinna w jakiejś części wytworzony prąd dostarczyć do instytucji miejskich, placówek edukacyjnych czy choćby latarni ulicznych, aby obniżyć wydatki Miasta Białystok na zakupy energii elektrycznej. Do tej sprawy z pewnością będziemy jeszcze wracać
(Cezarion/ Foto: DDB)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie