
Nie wiem jak inni, ale na mojej twarzy za każdym razem pojawia się szeroki uśmiech, jak tylko widzę grono samorządowców, którzy z jakiegoś powodu uznali za zasadne, by błaźnić się wspólnie. Uśmiech zaś przeradza się u mnie w gromki śmiech, jak tylko padają słowa któregokolwiek z samorządowych tuzów, których ja nazywam samorządowymi teletubisiami.
Nie inaczej było w Białymstoku, w którym kilka dni temu pojawiło się grono teletubisiów samorządowych. Ja wiem, że nie każdy musi myśleć tak jak ja, więc ktoś może mieć inną ocenę. Ale bardzo mi z tego powodu wszystko jedno, bo to jest mój felieton, moja ocena i tyle. Jak ktoś się nie zgadza, niech pisze swój felieton. Jest demokracja i wolność słowa. Aha, i jeszcze jedno. Jak się komuś mój język nie podoba, to nie musi tu wchodzić i czytać. Bo ostatnio kilka osób usiłowało mi zwrócić uwagę na niewłaściwy język. Dlaczego? Bo cytowałam kobietę, która wykrzyczała do Trzaskowskiego, że mu gówno w Wiśle płynie. A co miała wykrzyczeć? Że pachnidła płyną i perfumą jedzie?
Ale zostawiając te sprawy na boku, bo nie chce mi się nawet odnosić do ludzi, którzy nie ogarniają przekazu, bo wrażliwość na pojedyncze wyrazy im się włączyła. Kwestia samorządowych teletubisiów jest poważna i śmieszna jednocześnie. Ważna, bo to jednak ludzie, którzy mają wpływ na życie tysięcy niewinnych istnień. A śmieszna, bo teletubisie uważają, że pozjadały wszystkie rozumy. Pojawiają się często razem, uważając się za jakąś przewodnią siłę w narodzie. Kiedy tymczasem każdy ich występ publiczny, to raczej powód do tego, by zastanowili się nad sobą i to głęboko. Nie ogarniają, że dla coraz większej liczby ludzi jawią się jako nieudacznicy, którym się wydaje, że są Bóg wie kim.
Tymczasem warto by pomyśleć chwilę nad tym, że samorządowe teletubisie są przede wszystkim obiektem śmiechu i coraz częściej politowania. Starają się wzbudzić zainteresowanie kogokolwiek i czymkolwiek, aby tylko zwrócić na siebie uwagę. Tymczasem w mediach można najczęściej poczytać i posłuchać o tym, że sobie nie radzą, z niczym. Ale mało tego, sami do tego jeszcze się przyznają, tak jak to zrobili kilka dni temu w Białymstoku. Zaproszeni przez Tadeusza Truskolaskiego zgodnym chórem przyznali, że nie radzą sobie z zarządzaniem swoimi miastami. Weszli radośnie na Rynek Kościuszki, właśnie po to, żeby oznajmić, że nie dają rady i proszą o pomoc rząd. Z tym, że wychodzili z Rynku Kościuszki już bez radości, gdy usłyszeli jak przemówił do nich prosty, zwykły lud.
O Rafale Trzaskowskim nawet pisać nie będę, bo chyba wszyscy słyszeli o tym, co się dzieje w Warszawie. Nie wiem, czy istnieje ktokolwiek, kto nie słyszał o problemach ze śmieciami, z transportem publicznym, z inwestycjami, ze strefami relaksu, ostatnio ławkami, na których nie można usiąść, no i oczywiście z Czajką, która znów uległa awarii i sytuację musiał kolejny raz ratować rząd za pomocą wojska. Dokładnie dzień po jego wizycie w Białymstoku gówno znów trafiło setkami, tysiącami litrów do Wisły, które popłynie do partyjnej koleżanki z Gdańska.
A ta pani to już sama w sobie jest po prostu memem. Ilość wpadek pani Dulkiewicz nie jest mniejsza od wpadek Trzaskowskiego. Gdy ta kobieta próbuje zabierać głos w jakiejkolwiek sprawie, to normalny człowiek łapie się za głowę. Ja wiem, że ona uważa, że jest elokwentna i w ogóle, a będą jej klaskać za każde głupie wypowiedziane słowo wszystkie lemingi, tylko niech mi ktoś odpowie, ale tak z sensem – w jakim celu po Gdańsku jeździ tramwaj, który niegdyś woził nazistów po Wolnym Mieście? Dlaczego przez tyle czasu na Westerplatte panował bałagan, żeby nie powiedzieć burdel? Jak to się stało, że wydano około 2 milionów złotych z miejskiej kasy na zerwanie zabytkowej posadzki w Bazylice Mariackiej, będącej płytami nagrobnymi i ułożenie tam nowych płytek, kiedy zabytkowe pocięto i wywalono? Choć wspomnę jeszcze o tym, że Gdańsk kupił jakieś badziewia za grube miliony jako dzieła sztuki, a teraz pani Dulkiewicz żali się, że nie ma pieniędzy i jeszcze bredzi coś od rzeczy, żeby się ludzie do siebie uśmiechali. Ludzie się uśmiechają od dawna, już na sam widok pani Dulkiewicz, a jak usta otworzy, to salwy śmiechu padają.
Następny artysta – Jacek Jaśkowiak, zrobiony w bambuko przez Platformę, jak pijane dziecko we mgle. Przerżnął nawet z panią 2 proc. Kidawą-Błońską, która ostatecznie musiała wycofać się z wyborów prezydenckich. Ale poczuł się przez chwilę ważny, jakby skwarkę liznął. A nawet nie umie ogarnąć transportu zbiorowego w swoim mieście. Jeszcze przychodzi i bredzi bez tołku, że jak pracował w biznesie, to miał lepiej niż obecnie. Dziwnym trafem do biznesu nie wraca, tylko pobiera co miesiąc wynagrodzenie z tego, co ten biznes wypracuje.
Nie chcę się znęcać nad teletubisiami pojedynczo, bo kto ma głowę na karku, sam widzi jak jest w rzeczywistości. Tak samo, jak i w Białymstoku. Wieczne ciągłe narzekanie na rząd. Ale jak trwoga, to rządu ty mnie piniendzy daj. Tylko w tym roku Miasto Białystok dostało około miliarda złotych z budżetu centralnego. I jeszcze źle. Dostało teraz niedawno prawie 40 milionów, o których Tadeusz Truskolaski mówił, że to wirtualne pieniądze. Ponawywieszał w zeszłym roku po całym mieście bannery, jaki to on ważny, bo samorząd ważny. A jak przyszło co do czego, to tylko zdjęcia bannerów po tej ważności zostały. Masz człowieku swój samorząd i rządź, skoroś taki ważny i cuda czynisz. Rób! Działaj! Twoje pole, oraj! Pokaż w końcu, co potrafisz.
Teletubisie ponad rok temu podpisały ważny dokument w postaci 21 tez samorządowych. Teletubisie chciały pokazać, co potrafią i chciały zająć się samodzielnie wieloma kwestiami. Pomijam, że chcieli sobie porobić niezależne księstwa w państwie polskim. Ale teraz nadarzyła się okazja wcielić je w życie. I wiecie co? Polało się po nogach i po nogawkach. Żaden z teletubisiów co się tam pod tymi tezami podpisał, palcem nie kiwnął, aby pokazać, że umie cokolwiek bez pomocy rządu, na który narzekali. W tym celu próbowali przemówić do mieszkańców Białegostoku na Rynku Kościuszki, żeby pokazać wszystkim jaki to rząd niedobry. Zapomnieli tylko, że właśnie jak ten dziad pod kościołem wyciągają kolejny raz rękę do tego niedobrego rządu, bo sami to mogą co najwyżej pochodzić w gromadzie i chromolić od rzeczy o tym, żeby się do siebie ludzie uśmiechali, albo że w biznesie to jest lepiej niż na posadzie za pieniądze, jakie ten biznes im wypracuje.
Niech lemingi biją wam brawo, niech się tam lewicowe media dwoją i troją, aby przedstawić was w jakkolwiek pozytywnym świetle, ale dla mnie i dla wielu ludzi myślących i potrafiących wyciągać wnioski z waszych słów oraz działań, jesteście tylko radosnymi teletubisiami, na widok których człowiek będzie się uśmiechał. A będzie, bo wiadomo, że wraz z kolejnym pojawieniem się teletubisiów, znów da się usłyszeć coś tak błyskotliwego jak to, co słyszeli wszyscy w Białymstoku. Że teletubisie za wszystkie swoje niepowodzenia winią rząd, który w ich pojęciu z niczym sobie nie radzi, a do którego to rządu wyciągają łapy po pomoc, bo bez tego rządu sobie nie radzą. Tak… ma to sens!
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Trzecie OKO)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie