
Takiej awantury w podlaskim Sejmiku jeszcze nie było. Mimo, że Sejmik Województwa Podlaskiego istnieje od 1998 roku to po raz pierwszy w jego historii radni nie mieli możliwości swobodnej wypowiedzi. Wszystko to przez reformy Cezarego Cieślukowskiego z Polskiego Stronnictwa Ludowego, który jest przewodniczącym Sejmiku. Prowadzeniem obrad doprowadził radnych Prawa i Sprawiedliwości do tego, że wyszli z sali. Sesję przerwano do 5 listopada.
Jeszcze zanim nastąpił początek obrad pojawiły się duże emocje. Przewodniczący Cieślukowski, który na poprzednich sesjach Sejmiku utyskiwał, że nie może wyłączać mikrofonu radnym z opozycji, przed rozpoczęciem obrad zarządził ich usunięcie. Kiedy radni pojawili się na sali po raz pierwszy od czasu prowadzenia obrad w sali plenarnej na ich stołach nie było mikrofonu. Radni mogli zabierać głos wyłącznie na mównicy, a Cieślukowski udzielał go wedle uznania.
Cezary Cieślukowski decyzję uzasadnił, że sejmik to nie klub towarzyski, a od wypowiedzi jest mównica z mikrofonem. Tyle, że w czasach kiedy znajdował się w opozycji i zajmował miejsca za stołem prezydialnym cenił sobie możliwość wypowiedzi i uznawał ją za objaw demokracji. Zdanie zmienił wraz z miejscem siedzenia. Była to też jego odpowiedź na zarzuty z poprzednich sesji Sejmiku, kiedy radni zwracali uwagę, że nie panuje nad obradami. Odpowiadał wówczas, że nie ma przycisku do wyłączania głosu. Problem rozwiązał pozbawiając wszystkich gremialnie możliwości wypowiedzi zza stołu. Nie wziął pod uwagę, że ograniczało to możliwość debaty. Niestety nie tylko to: Cieślukowski często przerywał.
Jeszcze na poprzedniej sesji Sejmiku Województwa Podlaskiego, a także na wcześniejszych sesjach tej kadencji, Przewodniczący Cezary Cieślukowski na uwagi niektórych radnych, że nie panuje nad obradami mówił, że nie ma przycisku do wyłączania głosu. Najwyraźniej poradził sobie z tym problemem w ten sposób, że pozbawił od razu głosu wszystkich radnych. Jeśli ktoś chciał się wypowiedzieć, musiał się zgłosić, a potem wyjść na mównicę. To oczywiście ograniczyło możliwość debaty. Ale było coś jeszcze, co debatę i demokrację na sali mocno ograniczało. A mianowicie styl prowadzenia obrad. Przewodniczący nie tylko przerywał lub nie udział głosu wedle woli (głównie dla radnych opozycji). Nie panował też na przebiegiem głosowania: nie dopuścił do reasumpcji (choć dotąd było to dopuszczalne) , a kiedy jeden z radnych wcisnął przycisk "ad vocem" zaliczył to jako głos oddany nad uchwałą. I to właśnie przelało czarę goryczy.
- Ograniczanie swobody wypowiedzi radnych wojewódzkich, fałszowanie wyników głosowania, złamanie statutu województwa oraz wprowadzanie chaosu podczas sesji tego jeszcze nie było. Nie możemy tego tak zostawić w ten sposób. Takiej historii jeszcze nie było. My jako klub Prawa i Sprawiedliwości, ale też i zdecydowaliśmy się, że dzisiaj wychodzimy i opuszczamy to miejsce z tego powodu, że ogranicza się nam nasze prawo do wypowiedzi, nasze prawo żebyśmy składali różnego rodzaju wnioski i trudno objąć umysłem tego typu sytuacji - mówił Artur Kosicki uzasadniając zerwanie obrad Sejmiku.
Po jego słowach wszyscy radni PiS wyszli z sali, a przewodniczący Cieślukowski przerwał sesję do 5 listopada.
Jeszcze zanim nastąpił początek obrad pojawiły się duże emocje. Przewodniczący Cieślukowski, który na poprzednich sesjach Sejmiku utyskiwał, że nie może wyłączać mikrofonu radnym z opozycji, przed rozpoczęciem obrad zarządził ich usunięcie. Kiedy radni pojawili się na sali po raz pierwszy od czasu prowadzenia obrad w sali plenarnej na ich stołach nie było mikrofonu. Radni mogli zabierać głos wyłącznie na mównicy, a Cieślukowski udzielał go wedle uznania.
- O ile wiem to do tej pory zawsze mikrofony były do dyspozycji radnych, bo to ułatwiało prowadzenie obrad. Można było zgłosić wniosek, dopytać o coś i brać udział w dyskusji. I tak głosu udzielał przewodniczący obrad. Było ostro, ale swoboda wypowiedzi była szanowana. Opozycja zawsze mogła powiedzieć to co zechce. Tak było przez ostatnie 5 lat, kiedy mieliśmy większość w Sejmiku - mówił Artur Kosicki, przewodniczący opozycyjnego klubu PiS.
Trudno nie dostrzec analogii do tzw. Sejmu Niemego. W lutym 1717 rok odbyło się posiedzenie polskiego parlamentu, który został nazwany „niemym” z powodu niedopuszczenia posłów do głosu. Wtedy nikomu oprócz przewodniczącego obradom marszałka Stanisława Ledóchowskiego oraz odczytujących nowe uchwały posłów, nie wolno było się odzywać. Cezary Cieślukowski nie dorównał jeszcze marszałkowi z XVIII wieku, choć podjął starania.
Kilka godzin po przerwaniu obrad, szef klubu radnych PiS, Artur Kosicki, zamieścił w mediach społecznościowych oświadczenie w tej sprawie.
Szanowni Państwo,
Mieszkańcy Województwa Podlaskiego
Ograniczanie swobody wypowiedzi radnych wojewódzkich, fałszowanie wyników głosowania, złamanie statutu województwa oraz wprowadzanie chaosu podczas sesji to niedopuszczalny i groźny precedens ze strony Koalicji 13 Grudnia, który miał miejsce podczas dzisiejszej Sesji Sejmiku Województwa Podlaskiego.
Przewodniczący sejmiku Cezary Cieślukowski, ograniczał możliwość zabierania głosu i zadawania pytań, ze strony radnych opozycyjnych do rządzącej obecnie w Podlaskiem koalicji PO, PSL, Polska 2050 oraz zdrajców - Wiesławy Burnos i Marka Malinowskiego, poprzez uniemożliwienie korzystania z mikrofonów. Doszło też do sfałszowania wyniku jednego z głosowań i uniemożliwienia jego reasumpcji, złamania statutu województwa, a także celowego wprowadzania chaosu w trakcie sesji (jak również przed sesją, co jest już niemal standardem obecnego przewodniczącego).
Jako Radni Województwa Podlaskiego, stanowczo potępiamy takie zachowanie i sprzeciwiamy się autorytarnym praktykom. Dlatego odmówiliśmy uczestniczenia w obradach, podczas których radni są nierówno traktowani i jest nam zabierana możliwość wypowiedzenia się. Z taką skandaliczną sytuacją mamy do czynienia pierwszy raz w 25-letniej historii podlaskiego samorządu. W związku z tym co wydarzyło się na dzisiejszej sesji, kontynuowanie obrad Sejmiku Województwa Podlaskiego stało się niemożliwe. Nie ma naszej zgody na kneblowanie ust radnym, którzy są głosem mieszkańców regionu.
Dr Artur Kosicki
szef Klubu Radnych Prawa i Sprawiedliwości
Województwa Podlaskiego
Cezary Cieślukowski nie dorównał jeszcze marszałkowi z XVIII wieku, ale podjął starania. I oby nie doszło kolejnych podobieństw do tamtych czasów, bo skończyły się one bardzo źle dla Rzeczpospolitej.
(Przemysław Sarosiek/ Foto: podlaskie.eu)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie