Fascynuje mnie fenomen profili typu Spotted, które zakładane są w coraz mniejszych gronach: wsiach, liceach, gimnazjach, zakładach pracy.
Na pewno wszyscy wiedzą, o co chodzi, ale na wszelki wypadek wytłumaczę: jeśli spodobał Ci się – na ulicy, w szkole, klubie albo dyskotece – chłopak lub dziewczyna, ale bałaś/eś się podejść, zapomniałaś/eś numeru telefonu, wtedy zwyczajnie piszesz na Spotted coś w tym rodzaju:
On: „Widziałem Cię dzisiaj wieczorem przy fontannie, szłaś z dwiema przyjaciółkami, jedna miała przy sobie torebkę z Bershki, a Ty byłaś ubrana w zielony sweterek, czarne rurki i air maxy. Uśmiechnąłem się do Ciebie, ale chyba nie zauważyłaś. Masz śliczny uśmiech, powinnaś się częściej uśmiechać. Napisz, jeśli chcesz mnie poznać i pójść na kawę. Przystojny brunet w koszulce Nirvany".
Poetyka tych wpisów jest wprost przeurocza i nigdy nie przestanie mnie zachwycać, mimo że większość z nich jest wariacją przedstawionego wyżej, w stu procentach wymyślonego przykładu (dziewczyno w czarnych rurkach, żaden przystojny brunet nie uśmiechał się do Ciebie pod fontanną!).
Większość moich znajomych gnije (tłum. „śmieje się”) z portali Spotted, a dla mnie jest to dowód na gigantyczne pokłady pragnienia miłości, tkwiące w ludziach. Miłości najfajniejszej, bo ukrytej pod równie gigantycznymi pokładami braku pewności siebie, nieśmiałości, strachu przed odrzuceniem i różnych innych lęków, bo tych przecież zawsze jest pod dostatkiem.
Nie dajmy się zwieść milionom różnym konwenansów, nie pozwalających dziewczętom patrzeć prosto w oczy chłopcom i vice – choć w mniejszym stopniu – versa. Konwenansów, które tylko ci najodważniejsi są w stanie przełamać, mówiąc publicznie to, co im leży na sercu i czego pragną. Rynek, klub, kawiarnia, parkiet do tańca – to wszystko miejsca, gdzie odbywa się intensywny festiwal spojrzeń, ocen i decyzji. Podoba mi się? Nie podoba? Jest ładny? Zajęta? Pięknie się uśmiecha? Nie zwraca na mnie uwagi?
Dobra, idę. Jutro napiszę na Spotted.
Komentarze opinie