Reklama

Świat od kuchni

02/09/2013 18:00
Mmm...pyszny, chrupiący, zaskakująco smaczny . Trochę co prawda chrzęści w zębach  ale kto by się takim drobiazgiem  przejmował – zdaje się myśleć półtoraroczna dziewczynka na bałtyckiej plaży. Tak, chyba wszystkie dzieci w tym wieku i w tych okolicznościach jedzą piasek.

Rzadko kiedy rodzicom udaje się powstrzymać pociechy. Potrzeba kulinarnych eksperymentów jest niezwykle silna u maluchów, choć zazwyczaj prowadzi inną ścieżką niż ta wytyczona przez dorosłych. Dlatego tak ciekawie może być razem w kuchni. Początki są oczywiście trudne (radzę nie odnawiać kuchni zbyt wcześnie).

Najpierw – pierwsze posiłki : plucie, bulgotanie, zostawianie resztek jedzenia na ubraniu. Potem – pierwsze próby samodzielnego jedzenia. Tu już gorzej – strzelanie łyżką z kaszką i ciapkanie buraczków rękami.

I wreszcie – pierwsze próby gotowania i pieczenia, zwłaszcza robienie ciasta: zawsze jest mąka, którą można sypnąć i zdmuchnąć, i jajko – idealne do zgniecenia, a całość można ugniatać na wszelkie sposoby, a przy okazji przerzucać z ręki do ręki, obklejać nim palce i smarować po blacie.

A cierpliwość rodzicielska popłaca – z czasem te radosne eksperymenty zaczynają iść w dobrym kierunku, by po kilku latach mama mogła poprosić: „Basiu, dodaj szklankę mąki” i z satysfakcją popatrzeć, jak polecenie zostaje wykonane (prawie, bo kreatywne gotowanie zakłada dodawanie składników i wydzielanie proporcji wedle uznania gotującego).

Jest jeszcze jedna zaleta wspólnego gotowania – nie do przecenienia. Kiedy pojawi się zakalec, coś się nam przypali albo zapomnimy dodać cukru, można zawsze obwieścić gościom ze znaczącym uśmiechem:
- A to ciasto upiekła moja córeczka!

(Małgorzata Ciunovič)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do