
Ogromne tuje, które były ozdobą Parku Planty od prawie 100 lat, zniknęły. Nie ma już ich. Na szczęście nie wszystkie, bo część została. W miejscu tych wyciętych tuj pojawiły się za to płytki chodnikowe i maleńkie tuje. A o tym wszystkim, by tak to wyglądało, zdecydowała garstka osób.
Urząd Miejski w Białymstoku od dawna przyzwyczaił mieszkańców do tego, że mogą oni zabierać głos tylko w błahych sprawach, nie mających najczęściej kompletnie żadnego znaczenia dla nikogo. Dlatego białostoczanie zdecydowali o nazwie miejskiego roweru „BiKeR”, który mógłby się nazywać jakkolwiek inaczej, a rowery i tak byłyby do wypożyczenia. Mieszkańcy mogli też zdecydować o wyglądzie choinki na święta, co także jest bez znaczenia, bo jakaś choinka na święta i tak by zdobiła przestrzeń miejską. Ale o rzeczach ważnych i potrzebnych, białostoczanie rzadko decydują. Dlaczego? Dlatego, że najczęściej w ogóle nie wiedzą, że mają taką możliwość. Tak było też w przypadku Parku Planty.
„Jak przebiegały konsultacje tej bardzo ważnej przestrzeni przyrodniczo-kulturalnej na mapie Białegostoku? Trwały od 11 do 24 lutego 2020 roku, więc niecałe dwa tygodnie. Czy to wystarczający czas? Być może taki byłby, gdyby do poznania opinii białostoczan i białostoczanek wykorzystano więcej narzędzi. Opinie zbierano jedynie w formie ankiet składanych do urn konsultacyjnych w wyznaczonych kilku punktach Urzędu Miejskiego w Białymstoku oraz przesyłanych drogą elektroniczną . Można je było przekazywać także podczas dwóch otwartych spotkań przeprowadzonych w siedzibie Centrum Aktywności Społecznej, w których wzięło udział kilkadziesiąt osób oraz podczas dyżuru konsultacyjnego odbywającego się w siedzibie Departamentu Inwestycji Urzędu” – wskazuje w szerokim wpisie internetowym Piotr Kempisty z Instytutu Działań Miejskich.
W efekcie projekt tak zwanej rewitalizacji Parku Planty skonsultowało łącznie 137 osób, z czego 13 ankiet zawierało błędy, więc nie zostały wzięte pod uwagę. Z tych ważnych, 105 osób zdecydowało o tym, żeby pozbyć się rosłych tuj rosnących blisko 100 lat. I tyle osób wystarczyło w 300-tysięcznym mieście, aby pozbyć się dorodnej zieleni, która zdobiła to miejsce. Potem szybciutko szast, prast i w ruch poszły piły, które powaliły aż 20 tych wielkich tuj.
Bez znaczenia pozostał fakt, że swoje uwagi do tego procesu złożyło siedem organizacji pozarządowych. Wypowiedziało się bowiem 105 mieszkańców, więc urzędnicy uznali to za wystarczającą grupę reprezentatywną do podejmowania działań, których skutek widać w przestrzeni publicznej. Nie było nikogo, kto by pomyślał, że tuje mogą być zdrowe, że wpisały się w krajobraz Parku Planty. Po prostu, mieli zrobić swoje i zrobili. Tak jak zwykle. Białostoczanie zostali postawieni przed faktem dokonanym, bo wielu nie miało nawet pojęcia, że były jakieś konsultacje społeczne, że można było zabrać głos.
„Nasze wątpliwości wzbudziły też plany pokrycia Alei Zakochanych i Bulwaru im. Zyndrama Kościałkowskiego granitowymi płytami w miejsce zrywanego asfaltu. W parkach zabytkowych co do zasady stosuje się nawierzchnię żwirową (np. typu HanseGrand), jednak zdaniem urzędników, z uwagi na nachylenie terenu od Ronda Katyńskiego w stronę ul. Mickiewicza, intensywne deszcze nawalne, z którymi nasze miasto mierzy się od dłuższego czasu, mogłyby taką nawierzchnię spłukać” – wskazuje w swoim wpisie Piotr Kempisty.
Dlatego w miejscu, gdzie rosły dorodne tuje pojawiły się płyty chodnikowe, które deszczówki nie wchłoną. Nasadzono także małe krzaczki, w zasadzie małe tuje, które nadają temu miejscu obecnie zupełnie inny wygląd. Czy lepszy? Raczej niekoniecznie. Bo Park przeważnie charakteryzuje się dużymi drzewami i roślinnością większą niż niespełna półmetrowe krzaczki. Wartość zaś tej operacji wyceniła administratorka profilu facebookowego Ratujmy Zwierzyniec.
„Metoda odtworzeniowa szacuje koszty sadzenia i pielęgnacji nowych nasadzeń, które mają zastąpić usunięte drzewo. Szacowanie kosztów odtworzenia zależy od gatunku drzewa, jego gabarytów, kondycji oraz lokalizacji. Żywotnik zachodni należy do gatunków bardzo wolno rosnących, których wartość odtworzeniowa jest wyższa. Wyceniany żywotnik ma obwód pnia 94 cm. Wartość odtworzeniowa jednego drzewa o takich parametrach to 64 686,50 zł. Wartość dwudziestu takich drzew to, jak łatwo policzyć, 1 293 730 zł. Taką kwotę należałoby przeznaczyć na nasadzenia i trzyletnią pielęgnację żywotników, które zastąpią te wycięte. Na Plantach posadzono tymczasem dwadzieścia żywotników o wysokości ok. 200-300 cm. Jedna sadzonka żywotnika tych rozmiarów to wydatek rzędu 200-500 zł” – wyjaśnia na Facebooku.
Urzędnicy cały czas jeszcze nie potrafią zrozumieć, że kwestia zieleni, to nie tylko wygląd, ale przede wszystkim jej wartość. Chodzi między innymi o pochłanianie dwutlenku węgla, spijanie deszczówki, gromadzenie jej w liściach, zdolność produkcji i ilości tlenu. To również kwestia schronienia dla zwierząt, owadów, możliwość wydawania owoców, które służą za jedzenie ptakom czy wiewiórkom i cała masa innych rzeczy związana z konkretnym rodzajem zieleni, która znika w Białymstoku w zastraszającym tempie, a zastępowana jest najczęściej tańszymi zamiennikami, o zupełnie innych walorach środowiskowych.
Park Planty będzie jeszcze się zmieniał. Ma zostać wybudowana muszla koncertowa, a być może zmieni się otoczenie fontann. Zmodernizowany ma być znajdujący się tam plac zabaw i wyremontowane stare alejki. Ile roślinności straci przy tym życie? Dziś nie wiadomo. W każdym razie w Parku Planty pozostało jeszcze 61 ogromnych tuj i pozostaje mieć nadzieję, że nikt już więcej ani jednej tui nie będzie wycinał.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto i Facebook/ Ratujmy Zwierzyniec)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie