Trutnie pojawiają się w ulu wiosną i usuwane są przez pszczoły robotnice jesienią. Przez cały czas pobytu w ulu, zajmują się zupełnie niczym. Znacie podobnych ludzi?
Myślę, że sporo z Was zna takich osobników, którzy w zasadzie są po to, aby tylko być. Niby są, ale żeby coś sensownego z nich wykrzesać, to już nie bardzo. Ludzkie trutnie są o wiele gorsze od tych owadzich, bo jeszcze potrafią napsuć krwi i nerwów.
Dodatkowo w ludzkim ulu truteń często zajmuje pozycję królowej. Nawet czterech liter nie ruszy, by zobaczyć swoje robotnice lub słówkiem nie piśnie, co powinny zrobić i jak im zorganizować pracę, mają się same domyślić. Za to cały splendor, odznaki i zaszczyty mają spać wyłącznie trutniowi.
Prosty przykład. Ma się odbyć koncert, na kilka tysięcy ludzi, mnóstwo pracy i zamieszania. Nie ma czasu na jedzenie, spanie, czasem na nawet na siku. Wolontariusze dzwonią, technicy dzwonią, zespoły dzwonią, managerowie dzwonią, szefowie zabezpieczenia przeganiają kilometrami z miejsca na miejsce i dzwonią, bo jakaś barierka stoi o 30 cm za blisko, albo za daleko. Dzwonią i trutnie, po darmowe wejściówki, dla brata, żony, kochanka, mamusi, wnuczka, koleżanki Antka, wujka Mietka, jego syna, prawnuczki Pani Józefy i grom wie komu jeszcze.
W dniu imprezy nie ma czasu na takie bzdury, bo ktoś się spóźni, prąd wywala (prawie zawsze), brakuje kabla, toi toi krzywo stoi, a catering ma kłopoty z lodówkami. A ludzie trutnie tylko czekają na potknięcia. Sami nie pomogą, bo jak to? Oni są od tego, żeby przyjść, zająć strategiczne miejsce w dowolnym dla nich momencie i popatrzeć do czego tu się można organizacyjnie przyczepić.
Ludzkie trutnie to także osobniki, które potrafią zepsuć największe wysiłki, najczęściej te kilkumiesięczne. Ot, planuje sobie człowiek konferencję, czy duże spotkanie, wszystko prawie dopięte na ostatni guzik. Wówczas truteń nie pojawia się, choć od dawna zapowiadał, że będzie. Kim zastąpić? Jak zastąpić? To jeszcze pół biedy. Bieda się zaczyna wówczas, kiedy trutnia nie ma, ale za to wszystko wie, co było nie tak, choć jego noga nigdy nie stanęła w miejscu zdarzenia.Truteń nigdy nie popełnia błędów. Zawsze winne są robotnice i te pszczoły z ula obok. On zawsze jest czysty, kryształowy i puszysty.
Truteń wie, że taki czy inny mówca, taki czy inny temat, był niegodny jego obecności, choć w ogóle nie podjął starań by cokolwiek wyprostować lub sprawdzić. Truteń po prostu wie swoje i nie będzie się zniżał do poziomu robotnic, by cokolwiek z nimi wspólnie zrobić. On się często obraża, jak ktoś zwróci uwagę, przestanie rozmawiać, a w dogodnym momencie przepędzi z ula, choć tak naprawdę sam powinien być przepędzony.
Patrząc na świat ludzi i owadów, można powiedzieć, że ten drugi jest jednak chyba dojrzalszy cywilizacyjnie. Pszczoły ustawiły odpowiednio swoich trutniów i umieją przegonić w porę po wykonaniu zadania. A ludzie, znoszą trutniów znacznie dłużej niż tylko od wiosny do jesieni.
Komentarze opinie