W dniu, kiedy demokracja mogła święcić swoje triumfy, część z nas postanowiła nie świętować. To taki swoisty paradoks, bo dokładnie w niedzielę 26 maja obchodziliśmy także święto samorządu lokalnego z okazji pierwszych wolnych wyborów w Białymstoku.
W tym samym dniu, kiedy część Białostoczan bawiła się na pikniku pod siedzibą WOAK, można było realnie sprawdzić jak działa demokracja i wziąć udział w referendum. Minęło właśnie 23 lata od czasu, kiedy w naszym mieście wybraliśmy pierwszego prezydenta miasta oraz radę miejską. A jednak nie poszliśmy tłumnie do urn jak niegdyś. Co się stało? Nie interesuje nas przyszłość? Nie jest ważne, kto i jak nami rządzi? A może właśnie o to chodzi, że chcemy być rządzeni, a nie współuczestniczyć w tym co się dzieje.
Mimo to, centrum Białegostoku tętniło życiem, ludzie bawili na Rynku Kościuszki się przy orkiestrach dętych, patrząc na piękne tamburmajorki i mażoretki. Kilkaset metrów dalej stała druga scena, gdzie pokaz dawały inne zespoły i trwał kolejny piknik rodzinny. W niedalekim miejscu zaś, nieopodal opisanych eventów, szedł marsz rodzin, także kolorowy i głośny. W sumie przez centrum Miasta przetoczyły się tysiące Białostoczan chcących uczestniczyć w imprezach przygotowanych przez różnych organizatorów. Sama nie wiem, czy Dzień Matki, to dobra data do tych wszystkich wydarzeń. Może warto było spędzić ten czas wyłącznie z rodziną, a może lepiej było udać się do centrum miasta i przejść się z imprezy na imprezę. Niesamowite jak to się złożyło, że właśnie jednego dnia tyle rzeczy obok siebie się działo. Zapewne to tylko przypadek.
Fajerwerków jednak nie było na żadnym z miejsc zgromadzeń, łącznie z trwającym od rana do nocy referendum. Może to pogoda, może niskie ciśnienie, a może nadmiar uroczystości był tak interesujący, że człowiek nie był już w stanie zdążyć na wszystko. Wielkie święto demokracji przeszło w naszym mieście prawie bez echa. W porannej prasie zapewne zobaczymy kilka tytułów, a od wtorku życie znów wróci do normy, znów bez żadnych fajerwerków. Trochę szkoda, bo przecież nasi rodzice, czy dziadkowie walczyli jak umieli, żebyśmy dziś mogli świętować wolność. A tego święta po prostu nie było czuć na ulicach.
Ludzie nie poszli na referendum to teraz beda żałować jak już za późno i ceny wzrosną. Brawo Białostoczanie! Teraz bedziemy płakać nad rachunkami!
Bo my potrafimy tylko marudzić i narzekać. Kiedy możemy coś zdziałać olewamy! Po prostu super!
Fiesty nie ma bo Truskolaski zamilkł na amen!