Od kilku dni „karierę” w białoruskich mediach robi Marcin M. Już został nazwany w mediach społecznościowych następcą Emila Czeczko. Mężczyzna w Polsce ma postawione zarzuty prokuratorskie odnośnie pochwalania wojny napastniczej oraz zbrodni popełnionych na ludności ukraińskiej z racji przynależności narodowościowej. Na Białorusi poprosił o azyl, bo został poszkodowany przez wartości wolnej Europy.
Historia dezertera z Polski, Emila Czeczko, najwyraźniej nie wszystkich nauczyła, jak się kończy ucieczka na Białoruś w poszukiwaniu ponoć pomocy przed prześladowaniami w Polsce. Choć kolejny uciekinier poszedł nawet o krok dalej i twierdzi, że był prześladowany i poszkodowany przez wartości wolnej Europy. To Marcin M., który od kilku dni udziela się w białoruskich mediach i w zasadzie z podobnym przekazem, jak czynił to nieżyjący już Emil Czeczko. Różnica jest tylko taka, że Marcin M. nie twierdzi, że kogokolwiek zabijał i że miał takie rozkazy.
Jak można było się przekonać po tym co wyemitowała w miniony czwartek, 9 czerwca, białoruska telewizja państwowa, w Polsce jest źle. Z rozmowy z obywatelem Polski, którego imię i nazwisko pokazano na tak zwanym pasku, wynika, że jest on polskim aktywistą i stara się na Białorusi o azyl polityczny. Mężczyzna spacerujący po Mińsku opowiadał, że wyjechał z Polski, bo jest w swoim kraju prześladowany.
„Wygląda na to, że mamy następcę Emila Czeczki. Dziś w białoruskich porannych wiadomościach: "Polski aktywista Marcin Mikołajek, poszkodowany przez wartości wolnej Europy i nastroje rusofobiczne, prosi o azyl polityczny na Białorusi". What Could Possibly Go Wrong?” – skwitował Tadeusz Giczan, białoruski niezależny dziennikarz z portalu NEXTA.
Do sprawy odniósł się rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych, który przekazał, że w Polsce Marcin M. ma postawione zarzuty przez prokuraturę. Od dłuższego czasu w mediach społecznościowych publikował bowiem materiały z twardą propagandą rosyjską, jeszcze sprzed bandyckiej napaści Rosji na Ukrainę. Kiedy wojna się rozpoczęła, działania Marcina M. tylko się nasiliły. Wprost pochwalał wojnę napastniczą oraz zbrodnie popełnione na ludności ukraińskiej z racji przynależności narodowościowej.
„Popierał działania rosyjskie przeciwko Ukrainie. W 2022 roku Ukraina wydała wobec niego zakaz wjazdu – za przekroczenie granicy UA na przejściu kontrolowanym przez Rosję” – napisał na swoim profilu na Twitterze rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn.
Przekazał ponadto, że Marcin M. zarzuty prokuratorskie usłyszał jeszcze 31 maja. I co ciekawe, przyznał się do zamieszczania treści, które były podstawą do podjęcia działań przez ABW i Prokuraturę. Jednak krótko po tym wydarzeniu Marcin M. zaczął się pojawiać w propagandowych materiałach białoruskich mediów, gdzie atakuje Polskę i rzuca insynuacje. Dziś wiadomo, że stara się na Białorusi uzyskać azyl.
Marcin M. najwyraźniej nie wyciągnął wniosków z tego, jak skończył inny Polak, który w grudniu ubiegłego roku uciekł z Polski na Białoruś i poprosił o azyl. Emil Czeczko, bo o nim tu mowa, na Białorusi zrobił wyjątkowo krótką karierę medialną. Na dodatek nie bardzo miał z tego profity, a przynajmniej o takich nic nie wiadomo. Emil Czeczko został bezwzględnie wykorzystany przez propagandę białoruską, a kiedy okazało się, że nie jest już do niczego potrzebny, został znaleziony martwy w mieszkaniu, które wynajmował. Jak przekazały służby białoruskie, najprawdopodobniej targnął się na swoje życie poprzez powieszenie. Został pochowany na Białorusi, ponieważ rodzina odmówiła przyjęcia ciała.
(Cezarion/ Foto: Twitter.com/ Michał Marek)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie