Reklama

Darmowa kultura nie jest za darmo

31/08/2014 18:15
 



Kończy się lato, a wraz z nim seria letnich koncertów, festynów i rozmaitych atrakcji. Większość z nich była dostępna dla mieszkańców bezpłatnie. Czy to dobrze? Z pewnego punktu widzenia, na pewno. Patrząc zaś z drugiej strony – odbiorcy przyzwyczają się, że kultura nie kosztuje.

To, czy na festynach mamy w ogóle do czynienia z kulturą powinno być także przedmiotem dyskusji. Ale o ile w większych miastach jest pełna paleta atrakcji i wydarzeń, o tyle w małych miejscowościach już niekoniecznie. Dni miasta, powiatu lub gminy takiej lub owakiej często jest jedyną imprezą, gdzie cokolwiek można liznąć poza zwykłym codziennym życiem. Lubię wiejskie festyny, bo przychodzą na nie ludzie, całymi rodzinami. Bawią się, chętnie rozmawiają. Lubię patrzeć, zwłaszcza w ciepłe dni, na kobiety i mężczyzn odświętnie ubranych. Czasami może tylko śmieszą mnie młode dziewczyny, które przychodzą w szpilkach by pochodzić po uklepanej lub mokrej trawie. Ale w końcu święto jest święto. Do opery przecież też nie chodzi się w klapkach Kubota i dresie. Chociaż z tym także różnie bywa już we współczesnym Białymstoku, nawet z racji charakteru imprez, które się odbywają w budynku na Odeskiej.

Wracając zaś do darmowych imprez dla gawiedzi, należy zwrócić uwagę na jedną, moim zdaniem niebezpieczną rzecz. Otóż ludzie, którzy przychodzą raz lub dwa razy do roku pobawić się wspólnie, wysłuchać mniej lub bardziej znanego zespołu, za bilety nie płacą. Jak pisałam na wstępie, z jednej strony to dobrze. Głównie dlatego, że ludzie w jakiś sposób otrzymują rekompensatę za płacone podatki i mają choć drobną namiastkę zabawy. Na wiejskich festynach, wbrew pozorom kultury jest więcej niż na miejskich. Występują zespoły ludowe, lokalne kabarety, zespoły dziecięce, czyli prezentuje się lokalny dorobek regionu. W miastach, żeby zaspokoić apetyty sprowadza się uznane gwiazdy, bo czym bardziej znane nazwisko przecież tym więcej ludzi ściągnie. Ale czy ma to coś wspólnego z kulturą? Raczej mniej niż więcej. Niemniej kto wie czy za kilka lat nie okaże się, że to właśnie było kulturą?

Te darmowe imprezy niosą za sobą również aspekt niedobry. Otóż ludzie poprzez tego rodzaju wydarzenia nabierają przeświadczenia, że to nie kosztuje. A kosztuje przecież i to wcale niemało. Każdy kto choć raz w życiu cokolwiek organizował wie, jak dużo to kosztuje. Wynajęcie sceny, świateł, nagłośnienia, ochrony, przenośnych toalet, konferansjerów, namiotów, cateringu, barierek, opłaty licencji, dokumentów, znaczków skarbowych i setek innych rzeczy. Dopiero po zsumowaniu widać jak drogo kosztuje bezpłatna kultura. Człowiek, który przychodzi to wszystko oglądać nie ma pojęcia, że właśnie zapłacił grube złotówki za coś, co uważa za darmowe. I tu dochodzimy do sedna problemu. To iluzoryczne przeświadczenie o darmowej kulturze, rośnie z roku na rok. Ludzie odzwyczajają się od płacenia za płyty, koncerty, kursy, warsztaty, zajęcia, bo przecież w ubiegłym roku było za darmo. To bardzo zły nawyk, który tak naprawdę będzie nas odcinał od prawdziwej kultury. Dziś bezpłatne są występy wielkich czy mniejszych gwiazd, zespołów ludowych, pokazy akrobatyczne. Niebawem należy się spodziewać żądań o bezpłatne przedstawienia teatralne, operowe, sesji fotograficznych, tańca i wszelkich innych rzeczy. A przecież to droga donikąd. To wszystko kosztuje!

Począwszy od instrumentów, po dodatki do instrumentów, stroje, dojazd na miejsce imprezy. Ktoś za to płaci. Przecież zespół ludowy, który wychodzi w jednakowych strojach nie dostał ich w prezencie. Ktoś kupił materiały, ktoś uszył, ktoś w końcu nałożył. Zespół rockowy nie zagra koncertu, jeśli nie kupi instrumentów. Nie zagra, jeśli nie będzie miał za co dojechać na miejsce. Paliwo jeszcze nie jest za darmo w tym kraju i raczej nie należy się tego spodziewać nawet po masowych protestach. Samochodu na dojazd także nikt nie daje w prezencie. Fotograf, który prezentuje swoje prace także nie wykonuje ich taboretem ani reklamówką. Aparat kosztuje, program do obróbki zdjęć także. Do tego trzeba doliczyć długie godziny poświęcone na przygotowanie występu, pokazu, próby, szukanie właściwych pomysłów. To jest praca! A za pracę płacić należy.

Artyści, którzy pojawiają się na takich wydarzeniach „bezpłatnych” dla ludności – otrzymują swoje gaże. Płaczu nie ma. Ale poza sezonem? Z tym jest już znacznie gorzej, bo jak pisałam, skoro coś jest „za darmo” kilka razy do roku, płacić nie ma sensu. W Białymstoku zakończyły się właśnie 4 dni z kulturą. Było wiele atrakcji. Wszystko znów bezpłatne. Przyszło wiele osób, dużo więcej niż przypuszczali organizatorzy. Niby fajnie, ale kolejny raz mieszkańcy naszego miasta przyzwyczaili się, że to wszystko nic nie kosztuje. Powiem Wam, że ta „darmowa” impreza pod nazwą „Wschód Kultury” wyniosła grubo ponad milion złotych. I to nie są wyłącznie koszty samej imprezy. Przecież obsłużą ją policjanci, którzy muszą otrzymać wynagrodzenie, pracownicy medyczni, pracownicy poszczególnych instytucji, będący przecież w pracy na etatach, pracownicy mediów relacjonujący wydarzenia, którzy również będą w pracy, prąd, który darmowy nie jest. Do tego dojdą setki innych drobnych rzeczy, których kosztów nawet nikt nie będzie liczył (taśma klejąca, trytytki, bez których nie odbędzie się dziś żaden event, baterie, markery, woda, ścieki, miotły dla służb sprzątających i tak można wymieniać jeszcze bardzo długo.

Co proponuję? Proponuję, aby na takie imprezy wejście kosztowało symbolicznie złotówkę. Dla całej rodziny. Niech te pieniądze trafiają do ludzi kultury. Niech ktoś sobie kupi nowy naciąg, buty do tańca, struny, opłaci licencję za program do obróbki zdjęć, torbę na sprzęt, nowe pędzle, cokolwiek! Wiem, że nie da się nimi obdzielić wszystkich. Dlatego chciałabym, aby za każdym razem w drodze losowania wybierano podmiot, do którego trafią takie środki. To pomoże zapewnić atrakcje i wydarzenia na jeszcze wyższym poziomie. W końcu też uświadomi się ludziom, że kultura jednak kosztuje.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do