
Jeśli tak ma działać instytucja kultury, jak Galeria Arsenał w Białymstoku, to osobiście dziękuję. Nie potrzeba mi takiej placówki w mieście. Chyba, że zatrudnienie znalazłyby tam osoby, które rozumieją język polski – tak na początek – a także misję i obowiązki wynikające z faktu utrzymania placówki przez podatników. Ilość głupot i sprzeczności, jakie pojawiły się w oświadczeniu Galerii wydanym kilka dni temu, jest porażająca i de facto dyskwalifikująca osobę, która to oświadczenie pisała oraz wszystkie osoby, które się pod nim podpisały.
Chcę być uczciwa wobec czytelników i dlatego od razu napiszę, że nie mam nic przeciwko wystawie “Na początku był czyn!”, która miała pokazywać historię ruchów robotniczych rozwijających się w Białymstoku na początku XX wieku. To także część naszej historii, którą tworzono w takich warunkach, jakie wówczas były. Jakkolwiek, dobrze czy źle ktoś będzie oceniał ten okres, to istniał on przecież, czy się to komuś podoba, czy nie. I sam początek oświadczenia przeczytałam i nie mam zastrzeżeń do opisania powodów podjęcia takiej tematyki wystawy, ani nie kwestionuję wysiłku ludzi, którzy byli zaangażowani w jej przygotowanie.
Dopiero dalsza część tego oświadczenia jest pełna tak wielkich bzdur, że dla człowieka myślącego jest to zwyczajnie gwałt na rozumie. I wyjaśnię dokładnie, fragment po fragmencie na czym polega manipulacja, obrażanie rozumu białostoczan, ale nade wszystko brak podstawowej wiedzy do pisania wyrazów, których znaczenia Galeria nie zna. Stąd uważam oświadczenie za skandaliczne.
„Skandaliczne reakcje, jakie wystawa wywołała w lokalnych mediach oraz postulaty ingerencji w programie Galerii Arsenał, ujawniły całkowity brak zrozumienia dla idei autonomii publicznych instytucji kultury i gwarantowanej prawnie swobody ekspresji artystycznej. Towarzyszył temu niedopuszczalny brak rzetelności dziennikarskiej oraz przekazywanie opinii publicznej zmanipulowanych i przeinaczonych informacji na temat wystawy”.
Otóż, mamy tu napisane nic innego jak to, że wystawy, która podlega ocenie, oceniać nie można. Zdaniem Galerii dziennikarz jest od tego, aby chwalić wyłącznie wszystko co sobie ktoś tam gdzieś wymyślił. Bo jak nie pochwali, to znaczy, że nie rozumie. Problem jest tu taki, że może właśnie rozumie, tylko Galeria nie rozumie, że jak coś się wystawia, to podlega to ocenie i ta ocena może być różna. Znacznie odbiegająca od oczekiwań tego, kto się na ocenę wystawił. I nie ma tu żadnego niezrozumienia dla autonomii publicznych instytucji kultury, bo autonomia nie oznacza jeszcze, że wszystko można. I tak samo, jak gwarantowana jest w Polsce ekspresja artystyczna, tak samo w Polsce gwarantowana jest swoboda wypowiedzi dla każdego, w tym przede wszystkim dla dziennikarzy. I jeśli coś się nie spodobało, to dziennikarz też ma prawo o tym napisać, choćby Galerię skręcało na wszelkie możliwe strony.
Nie można mówić o braku rzetelności dziennikarskiej w sytuacji, kiedy opisywany jest jeden konkretny problem – w tym wypadku fragment wystawy, który wzbudził odczucia wstrętu i zbulwersowania u wielu ludzi. I właśnie dziennikarz jest od tego, aby takie relacje również zamieszczać, chyba że Galeria chce cenzurować media i ingerować w treść publikacji. Gdyby tak było, to w świetle polskiego prawa jest to przestępstwo.
„Jesteśmy oburzeni skalą ataków i złymi intencjami, jakie stały za relacjami z wystawy, które pojawiły się na łamach Kuriera Porannego i falach Polskiego Radia Białystok, a zwłaszcza sposobem przedstawienia jednej z prac, instalacji autorstwa Karola Radziszewskiego. Przeinaczenia obecne w tych relacjach stały się przyczyną fali nienawistnych komentarzy w internecie, z których wiele ewidentnie nawiązywało do retoryki skrajnie nacjonalistycznej i faszystowskiej”.
I tu znów – tak działa świat. Komuś coś się nie podoba, a komuś innemu podoba. Jeśli Galeria wystawiła na publiczny widok wystawę – mając nawet najczystsze intencje – z wulgaryzmami i słowami obraźliwymi, to wcześniej trzeba było pomyśleć o tym, jakie emocje może wzbudzać i jakie mogą się pojawić potem komentarze. Jeśli chciała tego uniknąć, trzeba było wystawę pokazać tylko wybranym osobom, o których by wiedziano, że im na pewno się spodoba. Albo w ogóle nie robić wystawy. Sposób przedstawienia relacji medialnych zawierał wszystkie niezbędne informacje o wystawie, włącznie z tymi, jakie wrażenie wywarła na niektórych oglądających. A tego jak oni to odebrali, Galeria nie ma prawa cenzurować. Chyba, że stanie się cenzorem i siłą nakaże co i kto ma myśleć o tej wystawie. Ale wtedy byłoby to przestępstwem i przeczyłoby temu, o czym pisała Galeria we wcześniejszym fragmencie – tym o swobodzie ekspresji. Bo jeśli artysta ma mieć swobodę ekspresji, to widz również ma swobodę odbioru. Tak to działa.
Hitem zaś dla mnie jest wypisywanie idiotyzmów na temat nacjonalistycznej i faszystowskiej retoryki, bo to pokazuje, że osoba, która pisała oświadczenie i wszyscy, którzy się pod tym idiotyzmem podpisali, nie mają żadnych kompetencji, aby w ogóle zabierać głos. Gdyby Galeria sięgnęła do Słownika Języka Polskiego wiedziałaby, że nacjonalizm, to „ruch polityczny podporządkowujący interesy innych narodów we własnym celu”, więc i retoryka, nawet skrajnie nacjonalistyczna, odnosiłaby się wyłącznie do kwestii wynoszenia jednego narodu nad inny. Co więc wspólnego ma obrzydzenie wulgaryzmami z wystawy z kwestiami narodowymi? Nic. Ale ja wiem, że dyrdymały o skrajnym nacjonalizmie łatwo się pisze i nawet znajdą się tacy, co to podchwycą. Tyle, że od placówki kultury, która też edukuje, wymagam więcej niż od internetowego trolla.
Wisienką na torcie zaś jest ten fragment o faszystowskiej retoryce, bo tu kłania się kompletny, wręcz podstawowy brak wiedzy. Nie ma jednolitej definicji faszyzmu, bo taka nie istnieje, ponieważ faszyzm w każdym kraju był inny. Bardzo często diametralnie inny. Zatem najpierw pracownicy Galerii Arsenał powinni udać się na lekcje języka polskiego do szkoły podstawowej, gdzie nauczą korzystania ze słownika języka polskiego, a następnie na lekcje historii, gdzie także nauczyciel ze szkoły podstawowej będzie w stanie wyjaśnić różnice pomiędzy państwami faszystowskimi. A jak pracownicy Galerii będą bardziej dociekliwi, to nauczyciel na pewno znajdzie czas, by wyjaśnić jeszcze większe różnice pomiędzy organizacjami faszystowskimi z Włoch, Niemiec, Japonii, Wielkiej Brytanii, Polski, Węgier, Chorwacji czy Rumunii. I tak jak pisałam, od placówki kultury wymagam więcej niż od fejkowego konta z Fejsa.
„Zadaniem takich placówek, jak Galeria Arsenał, jest zabezpieczanie prawa artysty do własnego głosu, wolnego od zewnętrznych nacisków i wewnętrznej cenzury. Jako społeczeństwo powinniśmy stwarzać warunki, które umożliwiają instytucjom sztuki spełnianie tej społecznej misji. Winien to być również obowiązek mediów publicznych”.
Zatem droga Galerio, przyjmij do wiadomości, że jako instytucja kultury mająca za zadanie zabezpieczenia prawa artysty do własnego głosu, nie masz możliwości jednocześnie odbierania tego głosu tym, którzy oceniają Was oraz artystów. Te głosy też powinny być wolne od zewnętrznych i wewnętrznych nacisków, a w szczególności tych ze strony Galerii. A już najbardziej nie macie prawa wpływać na przekaz żadnych mediów, w tym publicznych. Jesteście instytucją w 100 proc. zależną od ludzi, którzy utrzymują etaty wszystkich pracowników Galerii oraz płacą gaże artystom. Nie jesteście placówką niezależną, ponieważ Wasz cały byt jest w 100 proc. zależny od pieniędzy mieszkańców Białegostoku. I pora pogodzić się z tym, że skoro ludzie nie chcą płacić za taką sztukę, to trzeba wziąć to na klatę, a nie pisać pozbawione logiki oświadczenia.
Jeśli miałabym jednym zdaniem skomentować oświadczenie Galerii Arsenał, to napisałabym tak: „Jestem oburzona skalą ataku, niezrozumieniem misji istnienia Galerii wynikającą wprost ze statutu, a zwłaszcza brakiem kompetencji kierownictwa i pracowników, w szczególności tego, który posłużył się retoryką używaną w krajach systemów skrajnie totalitarnych w celach propagandowych”. Dlaczego tak? Bo mogę. To jest moje prawo do zabierania głosu, wolnego od zewnętrznych nacisków i wewnętrznej cenzury. Sensu wynikającego z tej oceny poszukaj Galerio Arsenał w treści własnego oświadczenia.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Trzecie OKO)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie