Reklama

Gdyby natura chciała to by opozycja była normalna

09/09/2021 10:37

Każdy ma jakiś instynkt samozachowawczy. Nawet meduza, która przeżyła miliony lat kompletnie bez mózgu, instynktownie wie jak unikać śmierci. Powiem więcej, wie to nawet pantofelek, nawet rozwielitka, a politycy – zwłaszcza Platformy Obywatelskiej – tego nie wiedzą. Poobijani od własnych ciosów pchają się najpierw w gips, a później w takim stanie dokonują jeszcze samoobijania, które zmierza w kierunku samounicestwienia.

Tylko ostatni tydzień przyniósł kilka wydarzeń, które skłoniły mnie do napisania tego felietonu. Ja wiem, że zwolennicy opozycji będą pisać mi w komentarzach to samo co piszą zawsze, nie odnosząc się kompletnie do ani jednego zdania zawartego w felietonie. Jak to mówią – był czas przywyknąć. To i przywykłam. Bo wcale nie złości mnie wyzywanie, stawianie uśmiechniętych emotek zamiast komentarza, bo to max na co ich stać. Nikt do tej pory nie pokusił się o rzeczową polemikę w dowolnej sprawie i nie sądzę, aby ktoś się odważył. A to dlatego, że albo nie mają żadnych argumentów, albo z każdym komentarzem będą sami orać się jeszcze głębiej. Wiem co mówię, bo widziałam to tysiące razy.

Ślepa nienawiść wymierzona w prawicę, a nie tylko w rząd, ale ogólnie w prawicę, odbiera zdolność myślenia. Bo w ogóle nie ma myślenia po tamtej stronie, kompletnie. Ale to jeszcze nic. Bo ci ludzie tak bardzo nienawidzą obecnej władzy, że w swojej nienawiści do władzy, są skłonni nawet dokonać samounicestwienia. W sumie można i tak, mi tam wszystko jedno. Tylko efektu z tego nie będzie. To znaczy będzie, tylko odwrotny od zamierzonego.

Ludzie z opozycji uważają, że strzelają w dziesiątkę. A jakże! Problem tylko jest taki, że ta dziesiątka w najlepszym razie jest narysowana na stopie. A obecnie to już na kolanie, i konsekwentnie tarcza strzelnicza przesuwa się w stronę głowy. I strzały padają jeden za drugim.

Kilka dni temu Donald Tusk wysilił się na Twitterze pewnym wpisem. Kiedy było wiadomo o problemie na przejściu polsko – białoruskim, kiedy pod granicą zdążyli być posłowie Szczerba z Jońskim, Klaudia Jachira, a inni politycy tej partii zaczęli coraz głośniej mówić o wpuszczaniu do Polski nielegalnych imigrantów. I Donald Tusk po tym gdy napisał, że trzeba chronić granic, znów musiał się schować na jakiś czas, bo na granicę wyruszył Franek Sterczewski. Ale to też jeszcze nic. Bo Donald Tusk wezwał polityków partii rządzącej do wspólnych rozmów odnośnie rozwiązania problemu. Poważnie.

Tusk wezwał do rozmów, kiedy do Polski przyleciało już kilka samolotów z prawdziwymi uchodźcami z Afganistanu, na granicę państwa z Białorusią ściągnięto posiłki z innych placówek granicznych, ściągnięto wojsko, padła zapowiedź zwiększenia sił wojskowych i szybko je zwiększono, zapowiedziano budowę płotu, a następnie zaczęto go budować, na przejście graniczne został wysłany konwój humanitarny z pomocą dla imigrantów, przygotowano wspólne stanowisko premierów krajów bałtyckich i zabrała nawet głos Komisja Europejska, która poparła działania polskiego rządu. Dopiero po tym wszystkim Donald Tusk wezwał do rozmów, aby rozwiązać problem. Serio. Nie pomyślał, że w tej sytuacji, skoro już siedział cicho, to nie warto głupio się odzywać. Bo jedyne co może teraz robić, to siedzieć i patrzyć jak radzi sobie rząd. Bo o czym on chce rozmawiać, kiedy wszystko już się zadziało? O czym pytam? Nawet nic nie zaproponował, ani pół literką, nad czym w ogóle można byłoby rozmawiać. To ma być poważny polityk? Litości.

Hity zaczęły się jednak później. Najpierw wyjechał Sławomir Nitras z piłowaniem katolików. I nie, nie kleru czy kościoła, jako instytucji, ale po prostu ludzi wierzących. Całe życie powtarzam, że trzeba uczyć się historii. Bo to bardzo mądra nauka jest. Ale Nitras nie chciał się najwyraźniej uczyć, to i nie wie, że ktokolwiek, kto podnosi w Polsce rękę na Kościół, kończy marnie. Za każdym razem. Zawsze tak było odkąd Polska istnieje. Wiary i przywiązania do Kościoła katolickiego nie zdołali zabić ani zaborcy, ani komuniści, ani nikt inny. Najlepiej obrazuje to ostatni akcent ataków na kościoły w wykonaniu strajku kobiet. Kiedy tylko pojawiły się pierwsze ataki na kościoły, napisałam w swoich mediach społecznościowych, że już jest po temacie. Strajk Kobiet właśnie dobiegł końca. I niewiele później, bo już w listopadzie, na spędy przychodziła garstka ludzi. A ostatnie strajki ogólnopolskie nie były nawet w stanie zablokować jednego przejścia dla pieszych. To tyle.

Później, a w zasadzie w tym samym czasie wyjechał Tomasz Grodzki z likwidacją szpitali. Serio. Uważa, że w Polsce szpitali jest za dużo i powiedział, że de facto trzeba zlikwidować 90 proc. placówek medycznych, w których ludzie korzystają z zabiegów, w których niekiedy trzeba czekać na łóżko, w których całkiem niedawno brakowało miejsc, że aż trzeba było szybko tworzyć szpitale tymczasowe. Zresztą… co ja będę tłumaczyć. Chyba tylko ostatni idiota nie rozumie jak jeszcze bardziej idiotyczny jest to pomysł. A co więcej, takie farmazony chrzanił lekarz i na dodatek profesor. Ja to zaczynam poważnie podejrzewać, że te wszystkie tytuły to dla wtajemniczonych rozdają w płatkach śniadaniowych, albo w jajkach z niespodzianką. Mam przy okazji propozycję dla twórców pomysłu takiego rozdawnictwa, aby zacząć wkładać te tytuły do paczek prezerwatyw.

A jeszcze później wyjechała Elżbieta Bieńkowska, która mówiła z kolei, że trzeba Polskę ukarać finansowo i jeszcze nie dać pieniędzy. Bo wiecie, łamana jest praworządność… A jakże. Oczywiście nie powiedziała, że nie ma definicji tej sławnej praworządności. Ale na wszelki wypadek brak pieniędzy pomoże Polakom, bo oprócz tego, że Unia Europejska przyda się im wtedy jak pinezka w bucie, to jeszcze zapłacą karę z własnych kieszeni. Wszystko po to, żeby Polakom żyło się lepiej.

I jeszcze platformiana wisienka na torcie – poseł Robert Kropiwnicki, który wypalił, że trzeba z Białorusi przyjmować nielegalnych imigrantów po to, żeby odsyłać ich z powrotem na Białoruś. Czy mam coś tu jeszcze dodać? Nie sądzę. Ale za to sądzę, że po takim błyskotliwym pomyślę, na Nowogrodzkiej strzeliły ostatnie szampany. A jak tak dalej pójdzie, to w kraju szampanów zabraknie.

Na zakończenie tygodnia popis imbecylizmu widzieliśmy na granicy polsko – białoruskiej, gdzie banda palantów postanowiła zniszczyć zasieki. Po co? Żeby umożliwić Łukaszence trzepanie hajsu na ludziach, którzy jemu i mafii płacą tysiące dolarów za przerzucenie do Polski, a właściwie do Niemiec. I tylko po to, żeby za chwilę być deportowanymi do swoich krajów, bez możliwości odzyskania pieniędzy od Łukaszenki. Ja wiem, że to nie jest Platforma, ale ci, którzy dokonali tak bohaterskiej próby pomagania Łukaszence w przemycie ludzi, zapracowali jednak na notowania opozycji jako takiej.

Biorąc to wszystko pod uwagę, mogę tylko stwierdzić jedno. Gdyby natura chciała, to opozycja byłaby normalna. A skoro nie jest, to znaczy, że właśnie tak chciała natura. Co wskazuje, że działa instynkt samozachowawczy, więc Polska i Polacy kolejny raz przetrwają. Tymczasem na Nowogrodzkiej kończą się szampany…

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Trzecie OKO)

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    antypis ***** *** - niezalogowany 2021-09-09 19:54:57

    Ten portal Maciorowskiej powinien nazywać się Dzień dobry dobra zmiano

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do