
Tak to już jest, że czasami jeden wpis, jakaś krótka refleksja lub spostrzeżenie, ciągnie za sobą całą lawinę komentarzy, które ujawniają kim kto jest, gdzie jest, ale nade wszystko – co w ogóle rozumie. Tak właśnie stało się kilka dni temu, kiedy popełniłam na twitterze jeden komentarz.
Zanim powiem o co chodzi i o jakim swoim tweecie piszę, musze przedstawić okoliczności w jakich powstał. Było to w miniony piątek wieczorem. Ale jeszcze tego samego dnia, kiedy rano komentowaliśmy z kolegami w programie #Jedziemy na antenie TVP Info wyniki badań telemetrycznych oglądalności Telewizji Polskiej. A dokładniej wyniki badań jednej z firm zajmujących się takimi badaniami, która podała oglądalność meczów Mistrzostw Europy 2020 na antenie TVP. Z tych badań bowiem wynikało, że mecze te oglądało teraz znacznie mniej osób, niż w poprzednich latach, kiedy transmitowane były rozgrywki europejskie, jak i mistrzostwa świata. Z tą jednak różnicą, że poprzednie transmisje były dostępne także w Polsacie, a obecnie są dostępne tylko na kanałach Telewizji Polskiej. Ale to teraz nagle oglądalność miała być mniejsza. Niekiedy prawie o połowę.
Firma zajmująca się telemetrią nie chciała i nadal nie chce zgodzić się na audyt swoich badań. Ale za to wyniki jej badań są dostępne dla wszystkich, włącznie z potencjalnymi reklamodawcami, którzy chcieliby zamieścić reklamę w dowolnym czasie antenowym, między innymi także w TVP, na różnych kanałach. Wiadomo, że im większa oglądalność, tym reklama będzie droższa w określonym paśmie. Im wskaźniki oglądalności są mniejsze, tym wpływy z reklam też będą mniejsze. Ten, ale i zapewne inne powody, skłoniły kierownictwo Telewizji Polskiej do przeprowadzenia audytu badań telemetrycznych w firmie badającej oglądalność czy słuchalność przez inny niezależny podmiot. Na razie to się jednak nie udało. Przypadek? Nie sądzę.
W programie #Jedziemy emitowanym na żywo, nie mam za wiele czasu na zebranie myśli, aby rozwodzić się w szczegółach nad każdym z poruszanych tematów. Więc nie zdążyłam powiedzieć tego, o czym napisałam jeszcze tego samego dnia, tylko wieczorem. Mój wpis więc zamieściłam na Twitterze. Był krótki:
„Coś Wam powiem. Niech sobie wszyscy na opozycji gadają co chcą o TVP. Mają prawo gadać, co chcą. Ale faktem jest, że obecne kierownictwo postawiło tę telewizję mocno na nogi, szczególnie @tvp_info. Wcześniej była to po prostu stacja informacyjna, dziś jest numer jeden w Polsce”.
I o ile bardzo dużo ludzi zgodziło się z tym co napisałam, to natychmiast ujawniła się cała masa ludzi, którzy kompletnie nie zrozumieli prostego wpisu. Zaczęło się tradycyjnie od tego, że Jacek Kurski kazał mi coś takiego napisać, że chcę jakąś fuchę lepszą w TVP, że mam urwany kontakt z rzeczywistością, a także i to, że podlizuję się PiS-owi, Kurskiemu, Dudzie i Bóg wie co jeszcze.
Największa seria komentarzy, o wyzwiskach już nawet nie chce mi się wspominać, dotyczyła jednak tego, że TVP Info nie jest stacją informacyjną, że to reżimowa stacja, że propaganda, że to dno, syf, że trzeba zaorać i tym podobne. Masa tego była. Wielu się ze mnie śmiało, że głupoty piszę. A co jest w rzeczywistości w moim wpisie? Nic innego jak prawda.
Faktem bowiem jest, że jeszcze kilka lat temu TVP Info była po prostu kanałem informacyjnym, ale daleko pozostającym w tyle za TVN24 i Polsat News. Była mało oglądana w porównaniu do innych tego rodzaju stacji. Mało kto pamięta już nawet, ale z powodu niskich wyników oglądalności był pomysł sprywatyzowania, czyli sprzedania komuś tego kanału. Za ile? Nie wiem. Do sprzedaży, czy też do sprywatyzowania bowiem nie doszło. Tu akurat duża zasługi ma Aleksandra Jakubowska, która dziś prowadzi swój program jako dziennikarka na antenie Telewizji w Polsce. Wówczas jednak pełniła zupełnie inną funkcję i miała możliwość zblokowania tego pomysłu. I zblokowała. Stacja została. Niemrawa, mało oglądana, mało nawet komentowana w innych mediach. Bo jeśli ktoś nie wie, to media też komentują nawzajem swoje programy, wypowiedzi, cytują się wzajemnie. TVP Info znajdowała się daleko w tyle.
To się zmieniło kilka lat temu. Właśnie wtedy, kiedy kierowanie Telewizją Polską zaczął Jacek Kurski. Zmieniła się ramówka, zmienili dziennikarze, zmienił się wygląd studia, grafiki, wszystko. Pojawiły się też nowe cykliczne programy. Stacja szybko zaczęła notować popularność. Coraz więcej widzów wybierało i nadal wybiera ten właśnie kanał. Można go oczywiście oceniać różnie. I to jest w moim wpisie na Twitterze. Każdy może bowiem mieć swoje zdanie, jakie chce. Jednemu może się podobać, innemu nie. Ktoś może mówić, że uprawiana jest propaganda zamiast dziennikarstwa, inni będą mieli dokładnie odwrotne zdanie. I każdy do swojego zdania ma prawo.
Ale nawet oceniając najbardziej negatywnie wszystkie programy emitowane na TVP Info, od pierwszego po ostatni, nie da się nie zauważyć, że stacja zyskała na popularności. Po prostu. Oglądają ją także ci, którzy jej nienawidzą do szpiku kości. I to też jest fakt. Jeśli nie wszystko, to przynajmniej część programów. Znają je, znają występujących tam dziennikarzy. Wiedzą jakie wypowiedzi padły, kto jak się ubrał, kto kogo zaorał, a kto kogo nie zaorał. A to wszystko przekłada się na wyniki oglądalności. Stacja z nijakiej stała się wiodąca. Nawet jeśli ktoś jej organicznie nienawidzi, to właśnie głównie dlatego, że urosła w siłę. Nie jest już daleko, ani za TVN24, ani Polsat News i wiedzą o tym nawet najwięksi jej hejterzy. Gdyby tak nie było, nie hejtowaliby z taką mocą stacji, która przecież w ich odczuciu jest tak nic nie znacząca.
I nie, Kurski nie kazał mi tego napisać, nikt inny mnie też do tego nie zmusił, ani nie zażądał. Sama poczyniłam najpierw wpis na Twitterze, a teraz napisałam to, co jest widoczne gołym okiem dla każdego normalnego człowieka. Ten felieton powstał tylko dlatego, że przerażenie mnie ogarnęło, kiedy czytałam komentarze niektórych polityków i dziennikarzy. W końcu ci pierwsi układają nam życie, a ci drudzy objaśniają jak działa świat, albo decyzje tych pierwszych. Jeśli ich poziom rozumienia rzeczywistości jest na tak niskim poziomie, to naprawdę martwię się o naszą przyszłość, jako ludzkości. I taka jest konkluzja z historii jednego tweeta.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Trzecie OKO)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie