Jestem trollem starej generacji i uważam, że współczesny trolling ssie. Co to w ogóle za akcja jest? Można szturchnąć twitterowego leszcza cienkim bluzgiem typu „żryj gruz cyganie” i centralnie wiadomo, że leszcz zacznie wydzielać hejta i da cynk adminowi, no i masz z mety bana. Można robić najazd na gimbusowe fora, ale tam z difolta łykają każdą ściemę, jak szczupak kukurydzę, potem to wszystko koło doby bufforuje im się we łbach i jak wreszcie zaiskrzą, w co wdepnęli, to się zaczynają szczyle pienić. LOL? Prawdziwy trolling to coś więcej. To lajfsatjl – oparty na subklicznym lewelu psychopatii, suportowany narcyzmem i manipulacją z bezczala.
Dlatego dla mnie klasykiem gatunku są zajawki typu incepcja incepcji trollingu czyli trolowanie trolla, trolującego trolla, genialnie to zrobiono w czasie mega-hoaxa: „ZUS czy OFE”. Prawie cała Polska to łyknęła. Respect!
Uwielbiam też masstrollig patriotic, który był teraz przed wyborami. Robią to naprawdę zawodowe mordeczki, bo wszystko wygląda na mega autentyk. Są trolle, które wygrywają wybory na prostej wrzucie, że jak wygrają, to wstawią w szkole piec olejowy albo zrobią lotnisko. Największe jaja są takie, że lotnisko rzeczywiście powstaje... tylko nic z niego nie lata.
Naprawdę za hocki-klocki o miłości do gminy lub miasta to pełen szacun. Jesteście w dechę! Ale luzik, lud to kupuje, w skali kraju ma to lepsze branie niż osiedlowy pies-pająk. Moja babcia Wardędze nie kliknęła a im pobiegnie i kliknie.
I to nie jest wszystko, co potrafią. To jest ponoć wersja demo; znaczy skrakowana demówka, demo... krak... cja, jakoś tak.
Jeszcze raz szacun i gratki dla ludzików, co przytulili stołeczki i załapali się na cztery latka łatwego hajsiku. Keep smiling ziomy!
Komentarze opinie