Reklama

Jak tu żyć?

17/01/2015 17:53


Jeszcze przed świętami odbyło się spotkanie w Ministerstwie Finansów. Byli tam obecni przede wszystkim dyrektorzy izb skarbowych. Razem z urzędnikami ministerstwa ustalili w jaki sposób ma się zamknąć budżet, aby państwo polskie nie zanotowało wyższego deficytu niż założono go na 2015 rok. I serio nie wiem do czego zmierza ten kraj?

Jak można się domyślić pomysły na łatanie budżetu państwa nic dobrego nie niosą. A na pewno nie dla przeciętnego Kowalskiego. Natomiast, w sytuacji, kiedy ten Kowalski prowadzi jeszcze działalność gospodarczą, to krótko mówiąc ma przerąbane. Bo oto ministerialni urzędnicy wraz z urzędnikami z izb oraz urzędów skarbowych w całej Polsce wpadli na pomysł nakładania kar na przedsiębiorców. Aż 80 % kontroli miałaby się skończyć naliczeniem domiaru. Za co? Za jajco – jak brzmi odpowiedź klasyk z polskiego filmu „Psy”.

Urzędnicy już znajdą sobie cokolwiek za co będą mogli doliczyć domiar i to dowolnej wysokości. Przecież nie zaryzykują utraty swoich etatów. Bo co to będzie, kiedy nie wystarczy im na wypłaty? Taki pomysł na pozyskanie pieniędzy mają urzędnicy z ministerstwa finansów I zarażają nim urzędników na dołach fiskalnej drabiny, aby ci przystąpili do walki o pieniądze na własne utrzymanie. Czy zgodnie czy nie zgodnie z prawem, nie mówiąc już o ludzkiej przyzwoitości, nie ma to żadnego znaczenia. Grunt, żeby móc wypłacić sobie pensje i trzynastki z wypracowanych cudzymi rękami dochodów.

Nie myślałam, że kiedyś przyjdzie mi nazwać Polskę chorym krajem. Zawsze miałam o swoim kraju dobre zdanie i wykłócałam się z każdym kto mówił inaczej. Ale niestety, obserwując zwłaszcza to wszystko, co dzieje się tylko w ciągu ostatnich miesięcy, twierdzę z całą odpowiedzialnością, że Polska to chory kraj, a rządzą nią najdelikatniej mówiąc, ludzie bez bladego pojęcia o życiu. Nie mam pojęcia, gdzie się wychowywali przez tyle lat politycy wszelkiej maści, urzędnicy wysokich szczebli, urzędnicy niższych szczebli oraz doradcy wszelkiego kalibru. Jedno jest pewne, wszędzie indziej, tylko nie wśród normalnych ludzi.

Pisałam jakiś czas temu, że moim zdaniem politycy powinni zarabiać średnią krajową. Nie dlatego, że im skąpię, ale dlatego, że od ich własnej pracy mieliby płacone wynagrodzenia. Przypomnę tylko, że średnia krajowa ustalana jest proporcjonalnie do wzrostu gospodarczego. Zatem, jeśli politycy podejmowaliby złe decyzje, ich średnia krajowa pozostawałaby bez zmian. Jeśli byłyby to dobre decyzje, wynagrodzenia mogłyby być nawet o 10 razy wyższe. Ale wówczas korzystałoby na tym społeczeństwo, któremu politycy w założeniu mają służyć, a nie na nim żerować. Ten wątek rozwinę jeszcze przy innej okazji.

Tymczasem tu na miejscu, jedynym pomysłem na dochody w budżecie państwa jest grabienie tych, którzy harują od świtu do nocy by mieć cokolwiek. Ja w takim kraju żyć nie chcę. Bo co? Urzędnicy się boją, że zostaną bez pracy? Bo im na wypłaty zabraknie? Ja proponuję, aby założyli swoją działalność gospodarczą. Nawet będą na to niemałe środki z pomocy państwa na likwidację bezrobocia. Wnioski o dofinansowanie powinni napisać śpiewająco, bo przecież znają się na procedurach urzędowych lepiej od wszystkich nieurzędników razem wziętych. Z kolei te wnioski będą w końcu oceniać ich koledzy i koleżanki po fachu, więc na pewno braków żadnych być nie powinno. Bo wiadomo, że u nas urzędnik to zawsze na najwyższym poziomie i pełny profesjonalizm prezentuje. Zatem wszystko powinno pójść idealnie, bezproblemowo i na dodatek szybciej niż ustawa przewiduje. Zostanie jeszcze tylko prowadzenie działalności gospodarczej. I tu może się pojawić jedyna ściana w całym procesie. Jeśli koledzy i koleżanki po fachu będą realizować założenia polityków i urzędników wyższego szczebla, wszystko może zawalić się jak domek z kart. Nikt takiego czegoś nie przetrzyma, nikt!

Ja nie chcę żyć w kraju, w którym gnębi się kogokolwiek. W Polsce z taką sytuacją gnębienia i poniżania, mamy od wielu lat. Co rusz zmienia się przepisy, prawo, rozporządzenia, urzędnik kontroli, zwłaszcza skarbowej, może wszystko co mu się podoba. Od 2011 roku istnieje zapis o ponoszeniu kary finansowej przez urzędnika, który popełniłby błąd. Minęły 4 lata i o dziwo – żaden urzędnik w tym kraju, ani jeden, kary nie poniósł. Czy były popełniane błędy w tym czasie? Mówić chyba nie muszę. Jeżeli politycy i urzędnicy dalej chcą działać w taki sposób, że będą gnębić tych, którzy naprawdę tyrają, by im zapłacić wynagrodzenie, niech zapierniczają sami. Ja tu działalności prowadzić już dzięki Bogu nie muszę. Szukajcie sobie kwitów i dokładajcie domiary najlepiej samym sobie. Ja żegnam Polskę i upośledzonych intelektualnie rządzących Polską na wszystkich szczeblach władzy.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: sxc.hu)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do