Reklama

Jeszcze Polska nie zginęła… Jeszcze…

26/07/2020 10:34

Jesteśmy na wojnie. Innej niż znamy ją z filmów fabularnych czy historycznych, ale wojna trwa. I jak każda wojna, jest wyniszczająca. Ludzie co prawda nie giną tysiącami na ulicach czy polach bitew, ale ich umysły już tak. Martwię się o Polskę i o to co z nami będzie. Bo Polska jeszcze nie zginęła, ale najważniejsze tu słowo, to… - jeszcze.

Zakończyła się najbardziej, jak dla mnie, męcząca kampania wyborcza, jaką miałam okazję obserwować i brać w niej udział. Z racji wykonywanego zawodu, musiałam brać w niej udział. Bo nie da się pracując w mediach, nie komentować, nie odnosić się do różnych sytuacji, pomysłów i działań, jakie podejmowane były przez poszczególne sztaby i ich polityków w kampanii wyborczej. Nie będę ukrywała tego, że jestem zniesmaczona. Jestem i to bardzo.

Najbardziej zniesmaczał i nadal mnie zniesmacza poziom debaty publicznej. Ale przeraża ogrom manipulacji, jakiej poddawane są tysiące ludzi. A jeszcze bardziej przeraża, jak łatwo tej manipulacji ulegają tysiące ludzi w różnym wieku. Tak, jakby ktoś ludziom całkowicie wyłączył zdolność własnego rozumowania i logicznego myślenia. Nie będę jednak w tym miejscu starała się rozwikłać dlaczego tak się dzieje, bo to raczej zadanie dla psychologów lub socjologów. Chociaż z drugiej strony, jak popatrzę na przedstawicieli świata naukowego, to mam wątpliwości, czy takie badanie w ogóle będzie miało sens.

Nie, nie podważam niczyich kompetencji, bo zwracam uwagę na coś innego. Na polskich uczelniach pracują ludzie z tytułami naukowymi, a więc ludzie, którzy muszą być na tyle zdolni, aby zdać sobie sprawę choćby z tego, że komunizm nigdzie na świecie nie zadziałał. I na dodatek pochłonął miliony ofiar. A piszę o komunizmie nie przez przypadek, bo na polskich uczelniach jest zatrudnionych wielu naukowców o poglądach mocno lewicowych, często w swoich wypowiedziach publicznych czerpiących z dorobku komunistów i systemu, który nie zadziałał nigdzie na świecie. I piszę to w tym kontekście, że od kilku lat znajdujemy się znów na wojnie z komunizmem. Tyle, że nie zbrojnej.

Jest jednak coś czego kompletnie nie rozumiem, poza postawą ludzi wykształconych, którzy powinni umieć analizować fakty, znać historię choć pobieżnie. Tym czymś jest przetaczająca się przez świat rewolucja społeczna pod znanymi z historii hasłami. Z tym, że to, co odróżnia obecnie trwającą rewolucję kulturową, to ludzie, którzy sterują jej działaniami – świadomie lub nie.

Kiedyś rewolucje społeczne były wzniecane przede wszystkim z powodu ucisku, braku praw, braku zainteresowania, braku środków do życia i z powodu kilku jeszcze innych braków. Dziś do rewolucji społecznej dołączają przede wszystkim osoby w żaden sposób nie uciskane przez system. Często wręcz są to ludzie, którzy pełnymi garściami czerpią z dobrobytu, jaki wypracowali dla nich przodkowie, rodzice i dziadkowie. To ludzie, którzy mają pełną możliwość zabierania głosu, działania, wypowiadania się w każdej sprawie, ale z jakiegoś powodu ustawiają się w roli ofiar. Widać to najlepiej po wszelkiej maści celebrytach, którym raczej nie doskwiera ani bieda, ani brak praw, ani prześladowania, ani w końcu kneblowanie ust przez cenzurę. Wręcz można powiedzieć, cały system stoi właśnie po ich stronie, z wszelkimi narzędziami i środkami finansowymi, udogodnieniami i ułatwieniami.

Tych praw nie miały niegdyś feministki, bo walczyły o faktyczne prawa kobiet, które tych praw były pozbawione. Tych praw nie mieli mieszczanie, ani robotnicy spychani na margines i nie dopuszczani do stanowisk lub władzy. Tych praw nie mieli kiedyś ciemnoskórzy, homoseksualiści, chłopi, niepełnosprawni, a także cała masa ludzi, która choć teoretycznie należała do ówczesnych elit, była pozbawiona możliwości zarobkowania, albo była zwykłym mięsem armatnim, kiedy istniała taka konieczność. Dawniej bunt rodził się z biedy, z wykluczenia, z marginalizacji. Dziś to nie istnieje. Istnieje za to coś zupełnie innego.

To chęć uszczęśliwiania ludzi, nawet na siłę. To chęć do zdominowania wszystkich pozostałych i jednocześnie uformowania wszystkich pod jedną określoną modłę. W rzeczywistości sprowadza się to do podporządkowania wszystkich wyłącznie swojej wizji świata. Gdzie nie ma miejsca na choćby możliwość wyrażania innych poglądów, prezentowania innych rozwiązań, pomysłów, projektów politycznych, udogodnień, ani niczego innego. Czyli dokładnie tak, jak to robili niegdyś komuniści. Mogło być tylko to, co oni uznawali za stosowne, zaś wszyscy pozostali byli wrogami systemu, narodu, państwa czy czegokolwiek, co im w danym momencie pasowało do narracji.

I właśnie taka rewolucja do nas nadciągnęła. Ale nie uciemiężonych, jak niegdyś, tylko realizowana przez tych dobrze sytuowanych, wygodnie żyjących i mających wszelkie możliwości wpływania na rzeczywistość, na dodatek z przywilejami. Nie rozumiem tego i nie wiem, czemu to ma służyć. Dla mnie to nic innego jak dążenie do zagłady istniejącego porządku świata, w którym każdy gdzieś kiedyś miał jakieś miejsce. Na razie… jeszcze na razie Polska się tej rewolucji oparła. Choć wydaje mi się, że zrobiła to już po raz ostatni. Bo zaślepieni wyznawcy swoich własnych teorii o jakimś uciemiężeniu, używają wszelkich metod do wdrożenia swoich wyłącznie pomysłów i rozwiązań. A jeśli ktoś wyraża inny pogląd z automatu jest faszystą, nazistą, kłamcą, manipulatorem, czy kimkolwiek innym, kto nie powinien mieć prawa głosu w żadnej sprawie. Jest wytykany palcami, jako ktoś gorszy, niedouczony, homofob, ciemnota i co gorsza ta ponoć oświecona część społeczeństwa nie chce nawet podjąć się dialogu, aby wysłuchać przynajmniej argumentów. Nie, tu właściwym działaniem jest całkowita blokada, izolacja i zamykanie siłą ust.

Ale jak każda rewolucja, tak i ta, zje w końcu własne dzieci. Z tym, że teraz te dzieci to głównie rozwydrzone towarzystwo, które uważa, że ma monopol na wiedzę, na rację, na słuszność, a tymczasem jest to towarzystwo nie mające kompletnie żadnych ideałów oprócz samych siebie. I dziwi mnie niezmiennie, że wydawałoby się ludzie wykształceni, posiadający zdolność oceny faktów, sytuacji i zdarzeń, brną ślepo w stronę komunizmu, który nie sprawdził się jak dotąd nigdzie, tak samo jak socjalizm w czystej postaci. Brną także w stronę kosmopolitycznego świata, który także nigdy takim się nie stał, mimo podejmowanych prób. Czy wierzą, że tym razem się już na pewno uda? No chyba tak. Życzę sukcesów w tej sprawie. Tylko z łaski swojej, te eksperymenty może niech ci ludzie zaczną we własnych domach, na własnych organizmach, a jak tam im się uda, niech dopiero biorą się za resztę społeczeństwa.

Nowa rewolucja komunistyczna, groźna, z całą ideologią neomarksistowską już tu jest. Rozlewa się niczym rak. Tak jak rozlała się na zachodzie Europy i w Stanach Zjednoczonych. Tam, gdzie przecież ponoć było tyle wolności, swobód i możliwości, gdzie wszyscy stali się równi. Okazało się jednak, że to tam jest źle, najgorzej i to wszystko teraz ciągnie do Polski. Czy teraz musimy koniecznie czerpać z tego co tam się nie sprawdziło? Jeśli tak, to właśnie to rozwali nasz kraj budowany od pokoleń. Ale Polska jeszcze nie zginęła. Jeszcze…!

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Trzecie OKO)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do