Reklama

Koronawirus zdarzył się tylko w Polsce

09/12/2020 10:33

Tak to już jest, że Polska nie dość, że leży między Niemcami, a Rosją, to jeszcze jest doświadczana wszelkimi możliwymi plagami egipskimi. Ostatnio została jako jedyna na całym globie ziemskim pokarana jeszcze z jakiegoś powodu epidemią koronawirusa. Więc wszędzie na świecie wszyscy mają dobrze, a w Polsce… toż nawet na Białorusi jest lepiej niż w Polsce.

Głupoty piszę? Ani trochę! Bo właśnie taki obraz wyłania się z wielu wypowiedzi różnych ludzi. Czasami są to politycy, czasami przedsiębiorcy, czasami ludzie po prostu znudzeni siedzeniem w domach, a czasami zwolennicy teorii spiskowych, którzy nawet znaleźli, że jak się odrzuci człon „wirus”, to zostanie tylko „korona”, a „korona” ma sześć liter, więc to znak szatana, który już wchodzi na ziemię. Inni w tym czasie cały czas lekceważą wszystko co się dzieje i nie chcą nawet słuchać ani słowa o żadnej epidemii. Bo jej nie ma i już.

Jeszcze kilka miesięcy temu było wielu takich, co twierdzili, że koronawirus nie istnieje. Pytali jeden drugiego – „a znasz kogoś, kto zachorował”? Dziś takie pytanie jest co najmniej bez sensu, bo choruje jeden za drugim – choć foliarze będą twierdzić, że to tylko grypka. A to, że tysiące ludzi leży sobie pod respiratorami – to propaganda, bo szpitale są puste i wszystko z tymi respiratorami to ściema. No bo przecież dziennikarze nie pokazują przepełnionych sal z pacjentami, trupy nie walają się po ulicy, więc nie ma o czym gadać. Epidemii nie ma!

Mogłabym tak długo jeszcze opisywać wszelkie, różne idiotyzmy, które pojawiają się w komentarzach pod artykułami informującymi o stanie epidemii. Włącznie z tym, że wklejane są jakieś linki, jakieś screeny, bo ktoś, coś, gdzieś, jakoś powiedział. I tak, to na pewno jest prawda. Tylko to jest prawdą. A rząd i media kłamią, bo są w spisku, za który wszyscy dostają gruby hajs. Pod górkę zaczyna się robić, kiedy pada pytanie – kto płaci. Ale i tu znajdzie się odpowiedź godna intelektów z przedszkola: „sami nie wiecie, skąd dostajecie?”, „poszukaj sobie”, „debile sprzedali się za darmo”, i jeszcze parę innych wykwitów intelektu ujawnia się często w odpowiedzi na proste pytanie. I tylko konkretów jak nie było, tak nie ma.

Nie chcę jednak odnosić się do tych wszystkich wynaturzeń, bo już sporo tych, co negowali i się śmiali, przestało negować i śmiać się, bo nagle się okazało, że dziadziuś wylądował w szpitalu, dziecko do domu przytachało wirusa po spędzie na Rynku Kościuszki, wujek Mietek zmarł i ciocia Hela, a byli jeszcze przed 70-tką. Niektórzy przeszli na własnej skórze chorobę, której przecież nie było i teraz wykłócają się z tymi, co dalej tkwią w błogiej nieświadomości, że jednak te szpitale to są pełne, że COVID-19 to ciężka choroba, a nie żadna grypka, a na pogrzeb nie można było iść, tylko w internecie można było pożegnać babcię, ciocię i kolegę z pracy.

W każdym razie, blokada działalności gospodarczej podnosi ciśnienie. Nie dziwię się, bo i ja odczuwam skutki tego co się dzieje, chociaż teoretycznie mogę pracować. Odczuwam je mocno. Na pewno nie tak mocno, jak ci, którzy w ogóle nie zarabiają, bo nie mają takich możliwości. Winny jest oczywiście rząd, bo wydał rozporządzenia czy decyzje o obostrzeniach sanitarnych, winni są lekarze, bo napędzają stracha wszystkim, gdyż na koronawirusie zarabiają miliardy, a tylko w Polsce jest tak źle, że już gorzej się nie da. Nawet na Białorusi jest lepiej, bo tam można wszystko, nawet aborcję zrobić. A biznesy działają elegancko.

Sęk w tym, że to wszystko gówno prawda. Obostrzenia są wprowadzone w większości państw świata. W jednych większe, w innych mniejsze. W Polsce – co nie jest naprawdę trudno sprawdzić – wcale nie jest tak źle, jak choćby w porównaniu do Hiszpanii, do Włoch, że o Stanach Zjednoczonych nie wspomnę. W wielu krajach nie ma i nie było żadnych tarcz antykryzysowych. Ludzie potracili biznesy, majątki, nawet domy. Szczególnie widać to na przykładzie Hiszpanii, w której obowiązuje tak zwane prawo okupacji. Polega ono na tym, że jak przez 48 godzin nie ma cię w domu, twoje mieszkanie może być zajęte przez osoby bezdomne, uchodźców, kogokolwiek i staje się z automatu jego miejscem zamieszkania. Dotychczasowy właściciel, który na przykład z powodu choroby został zabrany do szpitala na dwa tygodnie, po wyjściu sam jest osobą bezdomną, gdyż jego dom, zgodnie z prawem okupacji zajął ktoś inny. W Hiszpanii własne mieszkanie można teoretycznie odzyskać, ale już wyłącznie na drodze sądowej, która to droga toczy się latami.

Tarcza antykryzysowa w Hiszpanii? Zapytajcie kogoś w Hiszpanii o takie coś. Zaręczam, że wybałuszy gały, jakby Yeti zobaczył. Tak samo zrobi Włoch, Grek i znakomita część obywateli innych państw świata. Oczywiście, są kraje, w których przedsiębiorcom, którzy nie mogli pracować z powodu lockdownu, wypłacane są środki finansowe tak jak w Polsce, nawet większe. Ale Polska to nie Niemcy czy Wielka Brytania, w której pracodawcy już w maju tego roku wiedzieli, że do późnej jesieni będą mieć problemy z prowadzeniem działalności gospodarczej. Brytyjski rząd uruchomił program subsydiowania wynagrodzeń pracowniczych na tych pracowników, których pracodawca nie zwolni, tylko odeśle na urlopy, a refundacja wynagrodzenia będzie wynosiła 80 proc., przy czym to wynagrodzenie nie mogło być wyższe niż 2500 funtów miesięcznie. Tak, to w tej bogatej Wielkiej Brytanii.

Narzekaniom w Polsce nie ma końca, bo przecież tylko nas dotknął koronawirus. Na całym świecie wszystko świetnie prosperuje. Dlatego co chwila słychać o kolejnych pomysłach protestów pod kancelarią premiera, albo prezydenta, albo gdziekolwiek indziej, bo tylko u nas jest źle. Wszędzie indziej wszystko działa. Transport się rozwija, samochodowy i lotniczy. Hotele pękają w szwach, a turyści pchają się drzwiami i oknami do wszystkich kurortów. No i jeszcze te dzieci. Tumany z nich wyrosną, bo nauczanie zdalne zostało. Bo przecież nigdzie indziej to się nie dzieje, tylko w Polsce. Tyle, że to znów gówno prawda, bo szkoły są zamknięte, we Francji, w Czechach, w Austrii i w wielu innych państwach. Tam również nie działają hotele, zamknięte są restauracje, kina, teatry, salony kosmetyczne, studia tatuażu, gabinety masażystów, a w takiej na przykład Austrii, obowiązuje godzina policyjna. Zresztą nie tylko w Austrii. Ale to w Polsce nie da się wytrzymać, jest zamordyzm i ogólnie tragedia.

Rozumiem i wiem, że różnym ludziom jest ciężko, mi też. Z tym, że taka sytuacja we współczesnym świecie zdarzyła się nam wszystkim po raz pierwszy. Czy można coś było zrobić lepiej w Polsce? Pewnie można było. Dlaczego nie zrobiono? Nie wiem. Może nikt nie wiedział co zrobić, albo jak zrobić. Ale jedno trzeba wiedzieć na pewno – są kraje, znacznie bogatsze niż Polska, w których jest gorzej, o wiele gorzej, a za złamanie zakazów i obostrzeń ponosi się naprawdę poważne konsekwencje. Po co to piszę? Bo Polska jednak nie jest jedynym państwem na świecie, w którym zdarzyła się epidemia koronawirusa.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Trzecie OKO)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do