I nie chodzi tu bynajmniej o to, że klient w krawacie jest mniej awanturujący się. Chodzi o to, że kultura nie jest – jak by się wydawało – marnotrawstwem i fanaberią.
A jeszcze bardziej chodzi też o to, że można na niej zarabiać i dzięki niej rozwijać miasto. Granty, stypendia, dofinansowania, konieczność przekazywania ileś tam % podatku. Większość instytucji, urzędów i polityków myśli o tym, jak o rekurencyjnym koszmarze, a „ludzi kultury” ma za bandę pasożytów, która niczego konstruktywnego nie robi, a kasę z budżetu jak kleszcz wysysa.
Drogi trzeba łatać, biedne dzieci dokarmiać, a tu nagle ktoś się domaga, żeby utrzymywać muzeum, do którego nikt nie chodzi. Żeby wydawać książki, których nikt nie czyta i organizować obchody ku czci postaci, których ani nikt nie zna, ani nikt nie potrzebuje. Jasne, jest i takie oblicze kultury.
Jest jednak i takie, które żyje, drga. Jest dla ludzi ważne i wcale nie musi być tak bardzo niedochodowe. Wszystko zależy od spojrzenia, od pomysłu i od energii ludzi, którzy się wokół danego projektu skupią.
Banalny przykład – festiwal muzyczny. Nawet, jeśli jest to zejście z postumentu kultury wysokiej i uśmiech do kultury pop, może być świetnym pomysłem na promocję regionu. Gdynia doskonale promuje się Open’erem, Płock Audioriverem.
Jak? Tak, że ludzie ściągający do miasta na festiwal dają żyć lokalnym przedsiębiorcom, choćby właścicielom knajp, hoteli, restauracji. Tak, że raz odwiedziwszy miasto może znajdą coś dla siebie: ładny widok, klimatyczne miejsce, fajną energię… I może wrócą. I znów zostawią po sobie kilka groszy.
Jak jeszcze? Tak, że impreza, to konieczność promocji owej. A kto promowałby imprezę nie podając, gdzie się ona odbywa. A usłyszeć dziesięć razy, to zapamiętać. Także miasto. Do miasta, w którym dzieje się kultura, ściągną też ludzie. Ludzie fajnego sortu: studenci, przedstawiciele wolnych zawodów, artyści, twórcy. Ludzie lepiej wykształceni. Z wysubtelnionymi potrzebami.
Czyli tacy, którzy nie będą czekać aż ktoś otworzy wielką fabrykę czy hipermarket i za psie pieniądze posadzi ich przy kasie, ale tacy,którzy albo doskonale poradzą sobie sami, albo wręcz miejsca pracy będą generować. Czyli ludzie Zaradni, Aktywni, Przedsiębiorczy.
A za takimi ludźmi przychodzą inwestycje. Bo czego się lokalni włodarze spodziewają? Że zjawi się wróżka zębuszka i nocą pod poduszką zostawi im nakręconą koniunkturę? A po co miałby ktoś inwestować w nudne miasto. W którym nic się nie dzieje, z którego ludzie prędzej uciekają niż doń zjeżdżają? Działanie musi być odwrotne. Najpierw wkładamy, a potem wyjmujemy.
Parafrazując klasyka z Youtube’a: „Kultura nie jest pieprzem do gówna, ale jest podstawą”! I miło byłoby, gdyby za rok ktoś odpowiedzialny za budżet na kulturę w końcu się ogarnął. Że to pisanie mu w tym pomoże – nie spodziewam się. Mam jednak nadzieję, że część z Was, naszych Czytelników, zrobi, co może, by na rzeczonych włodarzach trochę zdrowego rozsądku wymusić.
Bo zaprawdę, jednym festiwalem, plus jasełkami i pochodem na Trzech Króli wojewódzkie miasto stać nie może. Największe miasto w regionie. Miasto i jego mieszkańcy, którzy aż się proszą…
Kultura w Białymstoku? Są tacy, co uważają, że kultura w naszym mieście to potęga, szczególnie dzięki tym, co są świetnego o sobie zdania. Tymczasem król jest nagi i najwyższa pora powiedzieć o tym głośno. Żadne aspekty położenia, historii, tradycji i czego tam jeszcze - nie zostały wykorzystane przez tych, co uważają że tworzą lokalne wydarzenia. W mieście nie ma gdzie obejrzeć wystawy o historii miasta, tak jakby się tu nie działo nic godnego uwagi. Parę znanych osób, które się stąd wywodziły, pozostaje nieznanych tzw. ogółowi, twórcy kultury zdają się wstydzić albo mieć kompleksy. Gonimy króliczka, żeby pokazać Paryżowi, że jesteśmy lepsi. Jak zakompleksiona panienka, usiłująca się upodobnić do gwiazd ekranu. Smutne.
odpowiedz
Zgłoś wpis
Aga S-M - niezalogowany
2013-03-31 17:57:45
W końcu ktoś zabiera logicznie głos. Już dawno temu mówiłam, że kultura to jedyny sensowny pomysł na Białystok. Ale niektórzy i tak uważają, że beton stworzy więcej miejsc pracy niż ludzie z pomysłami i wizją.
odpowiedz
Zgłoś wpis
Irek - niezalogowany
2013-03-31 16:55:04
Prosić ich można, a i tak maja mieszkańców w dup...!!!!
odpowiedz
Zgłoś wpis
Anna - niezalogowany
2013-03-31 15:58:04
Każdy widzi jak wyglada kultura w naszym mieście. Mozna ja określić jednym słowem PUSTYNIA!
odpowiedz
Zgłoś wpis
Podziel się swoją opinią
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Kultura w Białymstoku? Są tacy, co uważają, że kultura w naszym mieście to potęga, szczególnie dzięki tym, co są świetnego o sobie zdania. Tymczasem król jest nagi i najwyższa pora powiedzieć o tym głośno. Żadne aspekty położenia, historii, tradycji i czego tam jeszcze - nie zostały wykorzystane przez tych, co uważają że tworzą lokalne wydarzenia. W mieście nie ma gdzie obejrzeć wystawy o historii miasta, tak jakby się tu nie działo nic godnego uwagi. Parę znanych osób, które się stąd wywodziły, pozostaje nieznanych tzw. ogółowi, twórcy kultury zdają się wstydzić albo mieć kompleksy. Gonimy króliczka, żeby pokazać Paryżowi, że jesteśmy lepsi. Jak zakompleksiona panienka, usiłująca się upodobnić do gwiazd ekranu. Smutne.
W końcu ktoś zabiera logicznie głos. Już dawno temu mówiłam, że kultura to jedyny sensowny pomysł na Białystok. Ale niektórzy i tak uważają, że beton stworzy więcej miejsc pracy niż ludzie z pomysłami i wizją.
Prosić ich można, a i tak maja mieszkańców w dup...!!!!
Każdy widzi jak wyglada kultura w naszym mieście. Mozna ja określić jednym słowem PUSTYNIA!