- Panie leśniczy! – stażystka Marysia wpadła jak bomba do kancelarii leśnictwa Krużganki – Zdaje się, że ekolog!
Leśniczy Zdzisio aż podskoczył na obrotowym fotelu, jaki nabyło mu w grudniu nadleśnictwo (ponieważ trzeba było jakoś wykorzystać środki, a z tego funduszu nie dało się zorganizować spotkania z derektorem czy innym komendantem).
- Gdzie?! – zawołał.
Stażystka Marysia jakby nie dosłyszała pytania, tylko otworzyła raportówkę:
- Kuźwa mać, znowu wódkę rozlałam!- powiedziała mocno zdenerwowana zaglądając do jej wnętrza – Wszystko przez to, że tak biegłam szybko i brawurowo!
- Gdzie ten ekolog, pytam się?!- huknął leśniczy Zdzisio.
- Przykuł się do drzewa w 222 i odgraża się! – odpowiedziała stażystka- Żąda przyjazdu prasy, derektora i ministra. Powiedział, że jak się nie spełni jego żądań, to się zradykalizują jego działania!
- Ot i dożyli my czasów!- zawołał podleśniczym- Własnego ekologa my doczekali się u lesie!
Cała trójka czym prędzej udała się do oddziału 222. Leśniczy rozważał czy nie lepiej byłoby pójść z małżonką, rosłą i postawną Kaszubką, która z pewnością zabrałaby ze sobą Szarika, ale sprawa była cokolwiek urzędowa i głupio było trochę angażować postronne osobistości.
Istotnie, tak jak zeznała stażystka Marysia, przy drodze leśnej, do okazałej sosny, stała przykuta jakaś postać.
- Toż to nie ekolog!- zawołał leśniczy Zdzisio przystając zdumiony- Toż to Henio Małanka! Wioskowy dureń! Ty Heniu oczadział? Czego do drzewa przykuwasz się?!
Henio Małanka popatrzył na przybyłych z dezaprobatą:
- Gdzie Gazeta Wyborcza i derektory?
- Nie ma i nie będzie!- zawołał leśniczy- A ty prędko odkuwaj się od drzewa, bo manadata zaraz wystawiał będę! Za zdeptanie najświętszego runa leśnego!
- Protestuję przeciwko rabunkowej gospodarce leśnej!- odparł Henio Małanka- Wiem, że chcecie gady wyciąć ten tu oto bór mieszany i świeży jeszcze tego roku, aby zamienić ten uroczy zakątek na deski i trociny, ale niedoczekanie wasze! Nie będzie plugawa piła i niemniej plugawi drwale niweczyć tego co dała nam natura!
- Taki z ciebie Wajrak?! – zawołał leśniczy – Czekaj ty! Wszystko sołtysowi powiem! Zabiorą ci dopłaty z Unii!
Porównanie do Wajraka zabolało Henia Małankę ogromnie. Sam wykonywał zdjęcia przyrodnicze, a nawet rysunki zwierząt z dowcipnymi (jego zdaniem) opowiadaniami i wysyłał na adres Gazety Wyborczej, ale redaktorzy ignorowali zupełnie samorodny talent z podlaskiej wsi, nie zaszczycając go nawet odpowiedzią. Według matki Henia, za dużo było tam błędów i zbyt często używał slangu z okolic Walił, który niekoniecznie nadawał się do publikacji, zaś same zdjęcia i rysunki, najczęściej wykonywane pod wpływem miejscowego bimbru, wydawały się zanadto poruszone, tak że nie do końca wiadomo było, co dokładnie przedstawiają. Henio tłumaczył swe niepowodzenia, nieodpowiednim pochodzeniem:
- Żebym się nazywał Goldblum, to by mamusia zobaczyła jaki bym był sławny! A że nazywam się Małanka, to nawet do Ochotniczej Straży Pożarnej nie chcieli mnie!
Tak czy inaczej, Henio Małanka stał obecnie przykuty do wyniosłej sosny, a trójka leśników deliberowała nad tym, jak zaradzić zaistniałej sytuacji.
- Według mnie to chodźmy do domu – orzekł podleśniczy- Jest to droga mało używana przez kogokolwiek, a znając Henia, determinacji starczy mu póki samogon ma we krwi.
- Najświętsza racja!- zgodził się leśniczy Zdzisio – Dla pewności powiem małżonce, że w 222 pojawiły się kurki, a Szarik dawno nie biegał po lesie!
(http://lecawiory.blog.pl/2015/07/05/jak-radzic-sobie-z-ekologiem-w-lesie/ Foto: Flickr.com/ Daniel Wehner)
Komentarze opinie