
Tylko w ubiegłym tygodniu słyszałam kilka razy co najmniej o tym, że PiS wprowadzi rządy autorytarne, że już, już, już prawie jesteśmy jak Białoruś, jak Rosja, a za chwilę to już będzie jak w hitlerowskich Niemczech. A tak w ogóle, to żyć się już tu nie da, bo faszyzm, rasizm, niewolnictwo, prześladowania i grom wie co jeszcze. I tak od sześciu lat. Mam dość.
Ile razy słyszeliście, że PiS chce zrobić w Polsce drugą Białoruś? Ja setki razy. Ba! Słyszałam kolejne setki, że w Polsce już jest Białoruś. Jest Rosja, są faszystowskie Niemcy, że są więźniowie polityczni… I tak w koło panie pierdoło. Od 2015 roku, kiedy po raz pierwszy w wyborach prezydenckich wygrał Andrzej Duda, a później PiS, choć w rzeczywistości Zjednoczona Prawica składająca się z kilku partii sprawiających non stop jakieś problemy, rozpoczęła się histeria, która nie ma końca.
Po ostatnich wyborach kolejny raz słyszałam, że Manuela Gretkowska to już sprzedaje dom i wyjeżdża, bo już nie może zdzierżyć, co się tu dzieje. Inni też zapowiadali, że z Polski wyjadą. I co? I gówno! Nawet się nie spakowali. I nie to, że chcę żeby wyjeżdżali. Szczerze mówiąc zwisa mi to kalafiorem, a nawet kalarepką. Jedyne co mi przeszkadza, to to wieczne jęczenie, narzekanie i brak konsekwencji. Z ich strony oczywiście. Bo na logikę. Gdyby było tak źle, już by ich tu nie było. Przypomnę tylko, że kiedy w Polsce faktycznie było źle i nie można było wyjeżdżać, tysiące ludzi nawet ryzykowało życie, żeby wyrwać się z PRL. Wszystko czyniono, aby dało się wyjechać, ściągnąć rodzinę, albo choć przesyłać pieniądze. Teraz, kiedy można wyjechać gdziekolwiek się chce, bo nie ma z tym żadnego problemu, ci najbardziej narzekający siedzą cały czas w Polsce jak ten wrzód na dupie i bleją głośniej lub ciszej, jak to im reżym przeszkadza.
Gdy mi przeszkadzało to jak się żyje w Polsce, podobnie jak setki tysięcy innych osób, pojechałam za granicę do pracy. W Polsce pracy nie było, nie było z czego i za co żyć. Ale nie było to w czasach PRL, tylko już w tak zwanej wolnej Polsce. Wtedy jeszcze obowiązywały wizy do wielu państw, trzeba było pracować na czarno, uczyć się języka, zdobywać kontakty i doświadczenie. Ja wróciłam, wielu innych też, ale wielu, może nawet większość, do Polski jednak nie wróciła. Po powrocie wiadoma stacja telewizyjna i niektóre gazety ładowały mi do głowy, że jest już dobrze, że my europejczyki, a do tego zielona wyspa. Efektem tej zielonej wyspy i europejskości było to, że za granicę pojechały kolejne setki tysięcy młodych ludzi. Tak, bo było im w Polsce źle. I to naprawdę.
Jeszcze raz powtarzam, nie dążę do tego, żeby z Polski wyjeżdżał ktokolwiek i nie mam zamiaru, ani ochoty wyganiać stąd kogokolwiek. Mam tylko ochotę największą, żeby ci co narzekają, zamknęli twarze i przestali pieprzyć. Nigdy po 1989 roku nie było takiego dobrobytu jak jest teraz. Nie było też nigdy takich swobód, jakie są teraz. Nie pamiętam sytuacji, żeby ktokolwiek wcześniej powiedział do policjanta „zamknij ryj psie” i nie spędził kilku dni w odosobnieniu za kratkami, a wcześniej nie policzył sobie siniaków. Nie pamiętam też, żeby kierownictwo dowolnej gazety walczyło wewnątrz siebie, a winą za ten stan rzeczy obwiniało rząd, czy rządzących. Nie pamiętam też ani jednej sytuacji, w której dowolna redakcja ujadałaby codziennie na rząd bez żadnych konsekwencji, a przy tym skarżyła się, że są #MediaBezWyboru, nie mówiąc już o tym, że ktoś jej demokrację ukradł, albo że jest cenzura.
Teraz to wszystko się dzieje. A to co najbardziej mnie mierzi, to te ciągłe utyskiwania na reżym, rządy autorytarne czy grom wie co tam jeszcze wymyślają tuzy intelektu. Wyliście latami, jaki to PiS jest zły, jaki to Lepper jest zły, jaki to Gabriel Janowski jest kompletnym świrem. Obrzydzaliście mi ich i wielu innych ludzi wszelkimi możliwymi sposobami, aż uwierzyłam. Ale do czasu. Aż przejrzałam na oczy, zobaczyłam niewyobrażalną hipokryzję i zakłamanie.
Coś wam powiem teraz. Wiecie jak wyglądają rządy autorytarne? Tak, że opozycjoniści siedzą w pierdlach albo są internowani. Jest tylko jedna partia, albo jeden przywódca, który może i robi wszystko co chce. Całe wojsko jest do dyspozycji jednego człowieka, tak samo Policja, a jak ktoś by fikał z krytyką, dołączyłby do takich, co już kiedyś, w czasach faktycznych rządów autorytarnych, poznali uroki Brześcia nad Bugiem. A dokładniej twierdzy wojskowej. Zresztą… Józef Piłsudski się nie patyczkował i jak mu opozycja zaczęła fikać, skończyło się to wojskowym przewrotem majowym, a jeszcze w tym samym roku takimi zmianami w Konstytucji, że można mu było nagwizdać. Robił co chciał i jak chciał.
Hitler doszedł do władzy w 1933 roku. Bynajmniej nie w wyniku wyborów, tylko dlatego, że prezydent Hindenburg desygnował go na stanowisko kanclerza Niemiec. Partia Hitlera, to słynne NSDAP, nigdy w demokratycznych wyborach nie zdobyła głosów pozwalających na samodzielne rządzenie. Po śmierci Hindenburga Hitler zastraszył wszystkich na tyle, że już w 1934 roku przegłosowane zostały takie ustawy, że miał pełnię władzy w Niemczech. Wielu opozycjonistów gniło w więzieniach, albo i wąchało kwiatki od spodu. Sześć lat zajęło Hitlerowi od momentu przejęcia władzy rozpętanie największego piekła na ziemi.
Nicolás Maduro został powołany na wice prezydenta Wenezueli pod koniec 2012 roku i jeszcze w tym samym roku został przedstawiony przez Hugo Cháveza, dotychczasowego mocno już schorowanego i autorytarnego prezydenta, jako najlepszy kandydat, na którego trzeba głosować. Co stało się rok później faktem. Za to już niecały rok od wygranych wyborów prezydenckich przez Maduro, doszło do zamieszek, które skończyły się wprowadzeniem w 2015 roku stanu wojennego. Jako, że protesty ani zamieszki nie ustawały, w 2018 roku odbyły się przyspieszone wybory, w których wygrał rzecz jasna Maduro. Bo jego rywale albo zostali pozbawieni praw wyborczych, albo zwyczajnie byli uwięzieni.
Czy mam w tym miejscu przypomnieć, jak zachowuje się Łukaszenka na Białorusi i co robi z opozycjonistami? Czy może mam przypomnieć, jak Putin został prezydentem, żeby później zostać premierem, aby finalnie znów zostać prezydentem Rosji? Czy mam powiedzieć, gdzie znajdują się rywale Putina i dlaczego w więzieniach, aby on mógł swobodnie wygrać kolejne wybory? Nie sądzę. Ale sądzę, że koniecznie trzeba przypomnieć, że wspomnianym tu tylko kilku dyktatorom czy też politykom sprawującym faktyczne rządy autorytarne, przejęcie całkowitej władzy w kraju zajęło nie więcej niż 4 lata. Do tego wsadzali ludzi opozycji do więzień i wykorzystywali wojsko i policję do zaprowadzenia swoich porządków.
W Polsce tymczasem byle cieć wychodzi i pieprzy od rzeczy o władzy autorytarnej, o reżymie i grom wie czym jeszcze, bo… PiS. I ani jeden przez 6 lat nie poszedł do więzienia. Mało tego, ten rzekomo autorytarny i reżymowy rząd sam musi bujać się wewnątrz koalicji, którą stworzył i co chwila gasić jakieś pożary. Więc z łaski swojej, skończcie już pieprzyć bzdury i zajmijcie się jakąkolwiek robotą, czymkolwiek. Ja – i myślę, że nie tylko ja – mamy tego pieprzenia serdecznie dość.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Trzecie OKO)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie