Reklama

Nie lękajcie się!

12/04/2015 18:19


Prawie równo rok temu wydaliśmy numer „Faktów Białystok” zdobny w czarno-białą okładkę, na której artysta PiH trzymał za łeb swojego kolegę, udając, że oto coś mu tam wstrzykuje. Zdjęcie podbijał zupełnie abstrakcyjny podpis „Wiosna idzie!”. Jasne, że był to dowcip. Bo wiosna oczywiście nie znaczy, że PiH, czy ktokolwiek inny (mogę nie mieć racji) zaczyna pasjami wstrzykiwać coś innym. Nieważne, czy żeby zadać owym radość, czy zupełnie przeciwnie. Sęk w tym, że mieliśmy z powodu tej okładki gros głosów krytycznych, które odsądzały nas od czci i wiary.

Niezmiernie nas to ucieszyło. Nie tylko dlatego, że w redakcji tak wtedy, jak i dziś kręcą się indywidua skłonne do prowokacji, czy przynajmniej akceptacji prowokacji, ale dlatego, że pewna doza kontrowersji, bez popadania w jawną skrajność, jest czynnikiem sprzyjającym rozpoznawalności. Nie mówię tu o prostym, czy nawet prostackim przełożeniu „czarny PR to też PR”, ale raczej o tym, że by w morzu bytów/produktów, do których ma dostęp konsument, wyróżnić się, nieraz trzeba uciec się do przekazu dziwacznego, absurdalnego, dowcipnego, mocnego, czy wręcz szokującego. Przy zachowaniu jednakowoż należytych proporcji między zwracaniem na siebie uwagi i zawartością.

Jakkolwiek wielkie nie byłoby nasze samozadowolenie z okładki, niekoniecznie dobrze zareagowali na nią niektórzy reklamodawcy. Zdarzył się i graniczący z łkaniem głos, że oto dokonaliśmy sami na sobie i na kliencie sabotażu. Zupełnie niesłuszny, bo rzeczona okładka i rzeczony numer pisma był jednym z najszerzej komentowanych wydań naszego magazynu, a co za tym idzie, można założyć, że jeżeli się w nim zareklamowaliście zyskaliście więcej, niż zyskujecie reklamując się u nas regularnie. Szok i kontrowersja były wartościami dodanymi. O tyle osób, ile na widok PiHa ze strzykawką, z niedowierzaniem chwyciło „Fakty” ze stolika... w klubie fitness, u kosmetyczki, czy gdziekolwiek je zobaczyli, wzrosła docieralność Waszej reklamy.

W Białymstoku nadal nie ma takiej świadomości. EMPiK – moloch wszak – nie bał się sięgnąć w reklamie po kontrowersję w postaci Marii Czubaszek i Nergala. Więcej – na kampanii z nimi, wedle statystyk, zyskał. U nas przedsiębiorcy wolą grzecznie, cicho, pozornie gustownie i kompletnie bez wyrazu. Nie mówię tu tylko o reklamie, ale i całym wizerunku przedsiębiorstwa. Ten konserwatyzm, czy – wprost – strach, przekłada się na to, że mamy w mieście tysiące kompletnie nierozpoznawalnych firm, podobnych do siebie miałkich logotypów i brzydkie nie wyrażające niczego szyldy tonące w powodzi innych szyldów.

Lokalni Przedsiębiorcy, nie lękajcie się! Postawcie na wyraźny przekaz. Tak graficzny, jak i merytoryczny. Wyróżnijcie się. „Niech Was zobaczą!”. To jeden z fundamentów budowania świadomości marki. Czegoś, co pozwoli Wam przetrwać w trudnych czasach, co spozycjonuje Was nie jako firmę akcydentalną, ale jako konkret. Widzieliście kiedyś, żeby Cola reklamowała się jako smaczna? No właśnie, nie musi. Wy też możecie wyjść „poza pudełko” i postawić na rozpoznawalność, a nie zachwalanie własnych zalet. Bo każdy ptaszek swoje piórka chwali. Te świadome piękna owych piórek, nie muszą. Więcej odwagi w przestrzeni publicznej!
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do