Reklama

Obywatel Gie Żet: Ryneczki dla działkowców

14/03/2015 15:51


„Postuluję w swoim programie wyborczym fakt rozbudowy tego typu miejsc, gdzie będzie można zaopatrzyć się głównie w warzywa i owoce. Z jednej strony oczywiście z działek, ale z drugiej strony nie tylko, od tych którzy będą chcieli tutaj również sprzedawać” – tak zapowiadał pan Truskolaski przed wyborami i deklarację, pokrywającą się w rzeczonym punkcie z programem pana Koronkiewiecza, przypomniał ten drugi w interpelacji. Ale bardziej niż prezydent rozwinął skrzydła idealistycznej utopii: „zbliża się okres wiosenny, kiedy wielu działkowców, a także emerytów i rencistów będzie chciało sprzedać sadzonki warzyw i kwiatów. Następnie zaś nowalijki z ogródków działkowych. (…) Czy Straż Miejska koniecznie musi przeganiać emerytów i rencistów sprzedających pod sklepem chrzan i marynowane grzyby?”.

Nie, Straż Miejska nie musi przeganiać, a co tam. Ale jeśli nie będzie przeganiała – na czyjeś polecenie, to przyjdzie taki moment, kiedy przedstawiciele władzy będą w panice rozglądać się za kozłem ofiarnym i jeden przez drugiego wołać o czujność mundurowych. Stanie się to po pierwszym zatruciu, im bardziej tragicznym i rozdmuchanym przez media, z tym większym oburzeniem. Tak się dobrze dla ludzi składa, że żeby produkować żywność, polskie prawo nakłada zestaw obowiązków sanitarnych oraz wymaga ich kontroli. Zajmuje się tym Sanepid, bierze za to pieniądze. Obowiązkowo, w każdej sytuacji, nie zależącej od profilu działalności, zbadają wodę na wypadek, gdyby pochodziła np. ze studni, koło której biegnie nieszczelna rura z fekaliami, albo na drodze cieków podziemnych był cmentarz, albo ktoś w nocy wylewał tam szambo, albo instalacja wodociągowa była zakażona. Nie tak dawno przecież w akademikach nie można było się myć, bo coś tam się zalęgło w rurach.

Oprócz mieszczących się w normach materiałach wyjściowych, wykazać się też trzeba dobrymi, adekwatnymi metodami przetwarzania, przechowywania i transportu, żeby nawet jak wyhodujemy cud-cebulę, żeby przypadkiem nie podgniła, nie popleśniała jakimś syfem o jedynie łacińskiej nazwie. Gdy wiemy jak to zrobić, na koniec sami musimy być zbadani: nie możemy mieć ran, niektórych chorób skóry, i co tam medycy nie wymyślili.

Jak to się ma do działkowców, rencistów, emerytów? Czy mają minimum sanitarne? Czy na słoiku z chrzanem emerytka spod sklepu informuje, jeśli w jej przepisie są alergeny? A nie wspomniałem jeszcze, że przy obrocie GRZYBAMI mają zastosowanie dodatkowe, restrykcyjne i kosztowne obostrzenia.

Sam nie mam nic przeciwko amatorskiemu handlowi żywnością (choć po spełnieniu kilku prostych warunków i mimo tego, że słyszałem o różnych niecnych praktykach stosowanych przez dorabiających), ale funkcjonujemy w realiach prawnych. Wydaje mi się, że w tworzonej atmosferze wokół „bazarków dla działkowców”, zmieszczenie się akceptowalności wyczerpuje się na zgodzie Urzędu Miejskiego. Jeśli zażąda opłaty stolikowej, to ciach! dyszka dla zarządcy bazarku i wszystko jest cacy i legalnie. I będzie zdziwienie, że na teren obiektu handlowego, perełki i symbolu zżycia Miasta i Społeczeństwa, będą wchodzili kontrolerzy Sanepidu i robili problemy. Ale nie tylko oni. Zaraz za nimi przyjdzie Urząd Skarbowy, ponieważ każda sprzedaż za gotówkę musi wiązać się z jej dokumentowaniem, rozliczaniem i – jeżeli wypracowany będzie odpowiednio duży zarobek – odprowadzaniem podatków. Gdy w ciągu roku wszystkie dochody przekroczą nieco ponad 3 tys. zł (ze wszystkich źródeł) – trzeba płacić państwu. Jak do sprzedawanego towaru emeryt dołoży nieopatrznie produkty, które rosną krócej niż pół roku, będzie zobligowany do założenia działalności gospodarczej. I leci lawina: ZUS, kasa fiskalna, księgowość, śmierć inicjatywy.

Jak to się ma do działkowców, rencistów, emerytów? Małe są szanse, że na bazarkach ich zobaczymy. Dalej będą pod sklepami, murami, tam gdzie są ludzie i nie za często się ich karze.

(Grzegorz Żochowski/ Foto: DDB/ BI-Foto/ Obywatel Gie Żet)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do