Reklama

Po świąteczne zakupy idę do naszych

23/12/2014 13:36


Ja rozumiem, że każdy chce kupić taniej, najlepiej, żeby wszystko miał pod nosem i najlepszej jakości. Ale czasami tak się nie da. Na pewno nie w galeriach. Chciałabym Was od razu z tego miejsca prosić o robienie przedświątecznych zakupów z dala od galerii. Proszę byście zakupy robili w osiedlowych sklepach i poniżej napiszę dlaczego.

Po pierwsze to co się dzieje w galeriach to istnie szaleństwo. Wystarczyło tylko w weekend podjechać do pierwszej z nich, by zobaczyć, co się wyprawia. Kolejki, tłumy, przepychanki i niestety chamstwo. Gdyby nie świąteczne ozdoby na sklepach i muzyka płynąca z głośników, atmosfery świątecznej nie dałoby się uświadczyć za grosz. Na pewno nie patrząc na zachowanie klientów. Nie wiem czy na hasło promocja i obniżka, albo loteria wyłącza się myślenie, czy o co tu chodzi? Na pewno już nie ma czasu o nic zapytać obsługi, która biega jak kot z chorym pęcherzem. Kontakty społeczne w takich miejscach nie istnieją. A chyba to też powinno być elementem atmosfery świątecznej. Okazuje się, że obecnie już niekoniecznie. Święta skomercjalizowały się do tego stopnia, że dziś tylko liczą się błyskotki i niska cena.

I właśnie też o ceny chodzi. Jeśli ktoś uważa, że w galeriach jest taniej, to widocznie nie bywa w osiedlowych sklepach. Wcale nie jest i to od dawna. Owszem może kupimy zabawki czy koszulę dla dziadka albo rękawiczki dla siostry o złotówkę taniej. Ale jak się przeszłam i popatrzyłam ile na przykład kosztują gotowe zestawy kosmetyków, już tak różowo nie było. W naszym PSS –ie, który w opinii wielu osób uważany jest za ten droższy, identyczny zestaw dezodorant plus perfumowana woda, kupimy taniej i to o ponad 3 złote. Na pewno nie są tańsze owoce, ani warzywa. Nie są tańsze również wędliny ani mięsa. Wiem, bo już od długiego czasu kupuję sobie w osiedlowym sklepiku tego rodzaju produkty. Nie wiem ile zaoszczędziłam, nie liczę. Ale na pewno nie muszę wydawać na paliwo na dojazd. A jabłka zamiast za 2,50 zł za kilogram kupuję za złotówkę. Zawsze mam możliwość spróbowania jednego za darmo, żeby sprawdzić czy zechcę kupić ten czy inny rodzaj. Pomarańcze, mandarynki, pomidory, ogórki, ziemniaki, cebula, gruszki, granaty i kiwi… wszystko jest tańsze na osiedlach od tego galeriowego.

Pani, która w sobotę kroiła mi ciasto w osiedlowej cukierni dała na spróbowanie kawałeczek ciasta o wdzięcznej nazwie „pijak”, potem odrobinkę sernika, ale ja w ostateczności zdecydowałam się na roladę z truskawkami. Świeże, przywiezione prosto z miejsca, w którym ktoś spędził długie godziny, abym mogła się delektować słodkościami. W mojej cukierni nie ma ciast z konserwantami, pakowanych do plastikowych pojemników. Obsługa mi powie, co dobre, co nie jest dobre, co ciężkie, co lżejsze, czy nie zaszkodzi mi na alergię. A w galerii? Ktoś podejdzie, zagada? Może ktoś wytłumaczy?

Jeszcze taka sytuacja sprzed kilku dni. Został otwarty outlet na Wysockiego. Wielka pompa, duchowni święcili miejsce… choć nadal nie wiem w jakim celu. Może trzeba się przeżegnać wchodząc tam? Może przy okazji jakaś kapliczka powstała na czas niedzielnych zakupów, żeby przy okazji nie zaliczyć nieobecności na mszy? Nie ważne. W każdym razie miało być wow! A wyszło jak zwykle. Pojechałam tam sobie w sobotę zobaczyć te zapowiadane obniżki i ręce mi opadły. Jeśli komuś się wydaje, że pojadę tam kupić kurtkę po obniżce za 400 zł, albo buty po obniżce za 300 zł to musi mieć albo nieporządek z klepkami, albo jaja sobie ze mnie robi. Patrzyłam też na spodnie i bluzy. I wiecie co? Niespodzianka! Wróciłam do domu, wstukałam sobie dokładnie te same towary w internetowym ebay –u i przyślą mi do domu takie same spodnie z kosztem przesyłki tylko, że 40 zł taniej. Bluza sportowa, jaka mi się podobała jest dostępna za 25 złotych. Za to w outlecie po zniżkach kosztuje całe 48 złotych. Tyle w temacie zniżek i promocji.

Jest jeszcze jedna sprawa związana z zakupami w galeriach. Choć wiele się o tym mówi, ciągle wielu z nas nabiera się na te same sztuczki. Wystrój, ułożenie towaru na półkach, również rozmieszczenie kolejnych stoisk – wszystko to jest zaplanowane dokładnie tak, aby sprzedać jak najwięcej. Nawet to, że nie wszystkie kasy są czynne i kolejki ciągnące się na pół sklepu – jest ukierunkowane na sprzedaż. Dlaczego? Dlatego, że stojąc w kolejce raptem sobie przypominamy, że jeszcze ten łańcuszek by się przydał, nowa szczotka do włosów, batonik, balonik i drewniane 5 złotych. Żadna galeria nie działa w sposób uczciwy pod tym względem. Oczywiście, wszystko obliczone jest na zysk. Ale trudno się dziwić, że ktokolwiek decydując się sprzedawać w takim miejscu, chce przy okazji prowadzić działalność charytatywną. Tak nie ma i tak nie będzie. Oczywiście osiedlowe sklepy też nie prowadzą działalności dobroczynnej, ale jest jedna różnica – zasadnicza.

Zyski z utargów w osiedlowych sklepach trafiają do lokalnych przedsiębiorców. Oni odprowadzają podatek do miejscowego urzędu skarbowego. To właśnie z tych podatków możemy domagać się później budowy przedszkoli, nowego chodnika, sygnalizacji świetlnej, nowych autobusów i tysięcy innych drobniejszych i większych rzeczy. Dochód z galerii trafia daleko poza granice Polski. Nic z tych podatków nie mamy. Sami wpychamy nasze zarobione pieniądze do zagranicznych firm.

Dlatego z tego miejsca apeluję i proszę – róbmy zakupy na osiedlach, u naszych sąsiadów, u ludzi, z którymi da się zamienić kilka zdań, którym zależy na kliencie i którym w końcu tak trudno jest przekonać, że nie mają u siebie niczego gorszego niż galerie. Oni nie są zrzeszeni w konsorcja, ogromne sieci, nie mają wspólnej oferty handlowej, gazetek reklamowych i nade wszystko nie robią nas w balona. Kupując lokalnie pomagamy jedni drugim. A przecież w Święta chyba chodzi o to, by być wobec siebie życzliwym i uczynnym. Kupując na osiedlach, działamy nie tylko na poprawę bytu tych drobnych przedsiębiorców. Działamy także na swoją korzyść, bo będziemy korzystać z podatków, które oni odprowadzą do naszej wspólnej kasy.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do