
Język polski może i jest trudny, dla obcokrajowców to nawet bardzo. Nie zmienia to faktu, że w zasobie tego języka znajdują się tysiące słów, które w różnych kombinacjach dają ich w zasadzie setki milionów możliwości. Dlaczego niektórzy zamiast korzystać z całej tej różnorodności do wyrażania emocji używają mało wysublimowanej składanki i na dodatek bez świadomości jej znaczenia? O tym będzie dzisiejszy felieton.
Powiem szczerze, że miałam już o tym nie pisać, bo w minioną sobotę i później jeszcze w niedzielę, wypowiadało się o tak zwanym polskim „Woodstocku” tysiące ludzi, dziesiątki, a może i setki komentatorów. Mój jeden głos wiele nie zmieni. Uznałam jednak, że pewnych spraw przemilczeć po prostu nie można. Bo choć setki czy tysiące ludzi już zabrało głos i pewnie nikt nikogo nie przekonał, to może przyjdzie jakaś refleksja choć kilku osobom po tym, co piszę poniżej. A jeszcze bardziej skłoniło mnie do napisania tych słów oświadczenie, jakie pojawiło się już po incydencie.
Mówię oczywiście o tym, do czego zachęcał raper Łona i co oczywiście było krzyczane z tych wielu gardeł. W większości bezrefleksyjnie, bez choćby cienia analizy. Po prostu hasło poszło z tłumem i tyle. Treść oświadczenia Łony po koncercie nie przekonała mnie ani trochę. Bo w mojej ocenie, może i wyrzucił z siebie gniew. Ale czy on w ogóle rozumie, co się dzieje i na co się gniewa? Nie chcę wnikać, czy jego oświadczenie było jego własną inicjatywą, czy tak doradził mu managment albo sponsorzy festiwalu. Nie interesuje mnie to. Ale już interesuje bardzo uboga analiza sytuacji, jaka go ponoć skłoniła do zachęcenia wszystkich festiwalowiczów do wykrzykiwania „Jebać PiS”.
Bo niech Łona sobie wyobrazi, że na jakimś innym festiwalu, gdzieś w Polsce ze sceny pada tekst” „Jebać LGBT”. Bo dlaczego nie? Dewastowanie kościołów, pobicia księży, niszczenie samochodów, pobicia na ulicy, wyzwiska od „kurew pisowskich” i cała masa innych rzeczy też ma prawo wywołać gniew. Czyż nie? Dlaczego tylko Łona ma się denerwować? Inny człowiek nie ma prawa się denerwować, kiedy słyszy wyzwiska i drwiny z tego, co jest dla niego świętością? Otóż ma. I powiem więcej. Ma prawo również krzyczeć „Jebać LGBT”. Nie pochwalam i nie zachęcam. Bo uważam, że język polski ma właśnie po to tak wiele wyrazów zrozumiałych dla innych, że używanie tego rodzaju wulgaryzmów świadczy zwyczajnie o brakach w edukacji i nieumiejętności prowadzenia dialogu w ważnych sprawach. Ale piszę, że każdy ma prawo krzyczeć „Jebać LGBT”, albo „Jebać Łonę”, albo „Jebać raperów” dlatego, że skoro jednym można, to innym też można. Chciał Łona równości, to równość tak właśnie działa.
Na to samo zwróciłam uwagę innej osobie, która pisała do mnie na Twitterze. Używała masy wulgaryzmów pod adresem innych ludzi. W tym użyła stwierdzenia wobec osób pobierających świadczenia rodzinne „dziwki pisowskie”. Ale kiedy usłyszała, że dziwkami można też nazwać jej własnych rodziców, wzburzenie podniosło się jeszcze bardziej. Sorry bejbe. Tak działa świat. Skoro ty możesz nazywać dziwkami ludzi, których nie znasz, to twoich rodziców i ciebie ktoś też może tak nazywać.
Nie jestem za tym, aby używać takiego języka w publicznej dyskusji z kimkolwiek. I dlatego zwracam uwagę na dobrodziejstwo języka polskiego, którym można wyrazić wszelkie emocje. I wszelki gniew. Przypomnę, że nawet całkiem niedawno, kiedy wielu artystów buntowało się przeciwko systemowi, w jakim przyszło im żyć, umiało przekazać publiczności i gniew, i niezadowolenie, i nieść przekaz, który trafiał bez wulgaryzmów. Niech przykładem będzie Jacek Kaczmarski, niech przykładem będzie Jan Pietrzak, niech przykładem będzie KSU, ale też Marek Grechuta, nawet Nocne Szczury, Sztywny Pal Azji czy Defekt Muzgó. Artystów mogę wymieniać bardzo długo, którzy swoim przekazem jasno dawali znać z kim i dlaczego się nie zgadzają. Ani razu nie słyszałam, aby ktoś krzyczał „Jebać PZPR”, „Jebać kogokolwiek”.
Łona też chyba się zdziwił, że jego zachowanie na festiwalu odbiło się na wizerunku organizatora. Bo napisał wyraźnie, że to jego słowa i tylko on ponosi za nie odpowiedzialność. Otóż nie bardzo. Tu się kłania kolejna sprawa związana z nierozumieniem rzeczywistości. Ktoś tam Łonę zaprosił, więc i ktoś wziął za niego odpowiedzialność, ktoś pozwolił na takie zachowanie i zareagował po wszystkim, tak jak zareagował. Tak samo głupio zresztą, jak było głupie całe to zachowanie Łony. Trzeba było myśleć przed, a nie po. A przed trzeba było uruchomić szare komórki, to przyszłaby myśl, że zachowanie artystów świadczy o imprezie. Jeśli Łona nie chciał, aby jego zachowanie było wiązane z festiwalem, trzeba było nie występować na festiwalowej scenie. Przecież tak samo na wizerunek Kościoła działa ksiądz pedofil, tak samo jak sędzia złodziej, który niszczy wizerunek wymiaru sprawiedliwości, to tak samo jak poseł złodziej, który niszczy wizerunek Parlamentu i to tak samo jak wulgaryzmy padające z ust liderki strajku kobiet, które niszczą wizerunek ruchu społecznego. Tak działa świat. I nie od wczoraj, tylko od dawna.
Dodam jeszcze jedno. Zanim do władzy doszli politycy, którzy obecnie rządzą krajem, też było wielu niezadowolonych. Tak samo mieli dość niszczenia mediów publicznych, naśmiewania się z tragedii ludzkich, obojętności na ich los, blokowania możliwości wyrażania poglądów i wielu innych rzeczy. A najgorszym, co można było usłyszeć w przestrzeni publicznej to „Donald matole twój rząd obalą kibole” oraz „Jebać TVN” na Marszu Niepodległości. Z tym, że ani w jednym przypadku takich okrzyków nie skandował nikt z piłkarzy, ani liderów Marszu Niepodległości, którzy zabierali głos podczas oficjalnych przemówień. Mało tego, kibice byli karani za swoje skandowanie, za hasła wypisywane na materiałach oprawy stadionowej, a do tego jeszcze policyjni tajniacy tłukli kogo popadnie udając chuliganów. Łonie musiała też gdzieś umknąć prowokacja ze spaleniem budki pod ambasadą rosyjską, o czym powszechnie dowiedzieli się ludzie po długim czasie. I wiele innych rzeczy. A hasłem jakie pozostało po tamtych rządach, które utkwiło w pamięci ludzi chyba najbardziej – oprócz tych kibicowskich – to słowa plantatora papryki, który swój gniew wyraził słowami „Panie premierze, jak żyć?”. Moim zdaniem to duża różnica.
Język polski ma wystarczająco dużo słów, aby można było nimi wyrazić wszelkie emocje. Móc prowadzić dialog, nawet kiedy się nie zgadzamy. Jeśli wciąż będą ludzie, którzy zamiast z tego dobrodziejstwa korzystać, będą posługiwać się prymitywnymi wulgaryzmami, to może się okazać, że za jakiś czas Łona usłyszy, jak ktoś do jego córki, syna, matki, albo ojca będzie krzyczał: „Jebać Łonę”, „Jebać jego córkę i matkę”. Bo dlaczego nie? Ktoś może też przecież poczuć gniew. Chcesz Łona, żeby ktoś krzyczał, żeby „jebać” twoją matkę? Albo „jebać” twój zespół, tudzież „jebać” Pol'and'Rock Festival? Miej świadomość człowieku i wszyscy inni, że skoro wam można, to innym też. Dlatego zachęcam do używania języka polskiego, z całym jego dobrodziejstwem, o którego zachowanie miliony ludzi przelało krew. Oni nie ginęli za słowo „jebać”. Ginęli, albo byli bici za wszystkie słowa, z których możemy do woli korzystać i dziś swobodnie je wyrażać.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Trzecie OKO)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie