Inwestowanie na giełdzie jest bardzo proste – dowiedziałem się z poradnika dla inwestorów. Trzeba tylko kupować tanio a sprzedawać drogo. Tylko, że jeśli wszyscy będą kupować tanio, a sprzedawać drogo, to kto kupi drogo i sprzeda tanio – zadałem sobie pytanie. Musi być zatem pewna pula idiotów, żeby ta giełda jakoś funkcjonowała – skonstatowałem i uśmiechnąłem się na myśl, że mógłbym kiedyś takiego debila poznać.
Ale najpierw poznałem specjalistę giełdowej analizy technicznej określanego w branży jako anal. Powiedział mi, że aktualna sytuacja giełdowa jest dobra. Wykres układa się w formację gwiazdy porannej, więc warto wchodzić, trzeba mieć tylko żelazne jaja.
I tak zadebiutowałem na giełdzie. Kupiłem od razu 1000 akcji. Każda za 10 groszy. Może to mało imponująca cena, ale z analizy technicznej wyszło mi, że te za 10 gr. są najtańsze. A trzeba przecież kupować tanio, no nie?
Teraz wystarczyło tylko sprzedać drogo. I cała filozofia.
Następnego dnia moje aktywa wyceniono na 9 gr. Niby tylko jeden grosz, ale z drugiej strony to aż tysiąc jednych groszy, więc zaniepokojony poszedłem do mojego anala. Powiedział, że jest to typowa sytuacja po gwieździe porannej, tzw. rzeź młodych byczków, ale wykres układa się znowu w pozytywną formację: odwróconego nagrobka, więc trzeba uzbroić się w stalowe jaja i nie sprzedawać.
Po tygodniu moje walory notowano po 8 groszy. Znów musiałem iść po rozum do anala i ratować się z opresji. Anal uznał, że to nie opresja ale promocja, więc nie trzeba się ratować i trzeba się cieszyć.
- Kupił pan akcje po 10 groszy i się pan cieszył, a teraz są po osiem i zamiast dokupować następne w promocji, to pan zaczął narzekać. Trzeba się nie martwić, tylko uzbroić w mosiężne jaja, bo wykres jest pozytywny: formacja trzech samurajów i spadający młot.
Tydzień później akcje spadły do 6 groszy. Samuraje nie poradzili sobie z młotem.
- Na tym polega giełda - tłumaczył mi w podnieceniu anal. - Teraz jest chwila prawdy. Kto się wyleszczy ten już zawsze będzie leszczem, a kto zatrzyma walora, ten od jutra będzie trzepał leszcza. A z wykresu widać, że jutro zapinamy pasy i pędzimy w Himalaje, bo notowania układają się w formację szybującej ważki. Tylko musi się pan uzbroić w żelbetonowe jaja.
Minęły dwa trudne dni, moje akcje spadły do poziomu pięciu groszy.
Wyborny humor nie opuszczał anala.
- Proszę pana, jeśli akcje spadły o połowę, tzn. że mają potencjał by urosnąć o 50%, wszystko co spada, potem rośnie, a co rośnie to spada, taka jest zasada funkcjonowania… świata w ogóle. Trzeba zagryźć zęby i uzbroić się w… tytanowe jaja.
Tydzień później tytan nie wytrzymał, pękł pod naporem informacji, że akcje spadły do 3 groszy. Miałem pójść do anala. Tylko czego jeszcze mogłem się od niego dowiedzieć?
W domu, przed lustrem mogłem się przynajmniej dowiedzieć, jak wygląda kretyn, który kupuje drogo i sprzedaje tanio.
PS: Dziś rano z ciekawości sprawdziłem cenę moich, tzn. już nie moich akcji.
Kosztowały… 35 groszy.
Komentarze opinie